piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 8

 Wyjaśnisz mi to? Obiecałaś zrobić to rano. - jego ton był spokojny i opanowany a w jego oczach widziałam ból i smutek. Chciał mi pomóc ale ja  nie chce niczyjej pomocy. Chcę mu zaufać ale nie umiem.
- Liam ale to nie jest takie proste. - odpowiedziałam. Widziałam to jak było mu przykro z tego powodu ale ja nie jestem gotowa. Nie mam siły o tym wszystkim mówić ale nie chcę patrzeć na to jak cierpi z mojego powodu.
- Ale proszę. Ja chcę pomóc. - usilne błagał bym mu powiedziała. Nie chcę. - Meg, zaufaj mi. - objął moją małą dłoń w swoja i delikatnie pocierał moje knykcie.
- Obiecaj mi coś. - kiwnął głową - jak bardzo cię to przerazi obiecaj, że zostaniesz. - powiedziałam.
- Obiecuję. - odpowiedział a ja utopiłam się w jego brązowych tęczówkach i zaczęłam mówić.
- Moi rodzice wcale nie wyjechali.
Zacznę od początku. Kiedyś było na prawdę fajnie. Można było powiedzieć, że nasza rodzina była idealna. Perfekcyjna. Dogadywaliśmy się ze sobą jak żadna inna. Pomagaliśmy sobie, zawsze broniliśmy się nawzajem. Łączyło nas coś więcej oprócz przyjaźni, miłości. Tego nie da się opisać to trzeba poczuć. Z tatą miałam najlepszy kontakt. Byłam jego oczkiem w głowie. Aniołkiem. - do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zatrzymałam się na chwilę i zobaczyć jego reakcje. Siedział spokojnie. Słuchał. - Kochałam go i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Pamiętam jak ....... przyrzekał mi, że już zawsze będziemy tak szczęśliwi. Okłamał mnie.......
To wszystko zaczęło się kiedy skończyłam 16 lat. Z początku tylko kłótnie i tak dalej.... przez dwa lata tak było aż, któregoś dnia ojciec uderzył mamę ale to było tylko raz.
Zamykałam się w pokoju i płakałam. Przychodziła do mnie młodsza siostra, wtedy musiałam być silna i powstrzymać swoje słabości. A kiedy wychodziła znowu płakałam. Potrafiłam tak cały czas nie raz zawalałam noce. Zastanawiałam się dlaczego.
Przyszedł dzień kiedy moja własna siostra przyszła do mnie i powiedziała mi, że to jej wina, że im się nie układa. A ja nie mogłam na to pozwolić, by zadręczała się tym. Chciałam wyjaśnić to z nimi ale się nie dało. Kazali mi się wynosić bo trafiłam akurat na środek  ich kłótni. Zaczęłam im mówić to co powiedziała mi Sam ale nie wytrzymałam i powiedziałam do nich, że są pierdolonymi rodzicami. Wtedy ... - zacięłam się i nie mówiłam nic przez chwilę on to rozumiał. Płakałam łzy lały się strumieniami. - Uderzył mnie. Ale ja nie mogłam się zamknąć i gadałam a wtedy to już mnie pobił. Sam to wszystko widziała. To stało się tego dnia kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy do dlatego tak zareagowałam na tego chłopaka nie robił mi krzywdy ale ja nie chciałam być kolejny raz skrzywdzona. Następnego dnia dowiedziałam się, że ojciec zabił moją matkę. - wybuchłam niekontrolowanym płaczem - zabił ją ! Mój tata. Obiecał, że zawsze będziemy szczęśliwi. - mamrotałam przez łzy. Mój obraz był zamazany ale widziałam jak Liam zbliża się do mnie a ja jedyne czego chciałam to przytulić się do niego. I to zrobiłam. Bawił się moimi włosami a ja cicho łkałam w jego koszulkę. Nie uciszał mnie. Wiedział, że muszę popłakać . To była jedyna osoba, z którą tak otwarcie porozmawiałam opowiedziałam szczegóły, nawet z Liz tak nie rozmawaiałam.


 ***

Nadal siedzieliśmy w siebie wtuleni a ja powoli dochodziłam do siebie.
- To dlatego się cięłaś - przerwał tą długą ciszę. Niestety musiał zapytać. Pokiwałam głową było mi już obojętne czy wie czy nie nadal tu jest i to mi starczy. - Pokaż ręce. - spojrzałam na niego zdziwiona - ' Chcę wiedzieć ile razy mnie nie było kiedy byłem potrzebny '  - odpowiedział na moje niezadane pytanie i odsłonił rękaw bluzki. - Dlaczego nie znalazłem cię wcześniej. Nigdy bym do tego nie dopuścił. - Zaciągnęłam się powtórnie jego zapachem i chętnie wsłuchiwałam się w jego  głos.  Był delikatny, miły ale zarazem słychać było smutek i złość.
Dobrze, że nie wie o małym białym proszku. Wtedy to już na pewno go, by tutaj nie było.
- Cieszę się, że jesteś - wybełkotałam.
- A ja się ciesze, że cię znalazłem. Nie pozwolę już ci nigdy upaść i cierpieć. Księżniczko. - uśmiechnęłam się. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela. Mam nadzieję, że on tez mnie za kogoś tak bliskiego uważa. Skoro tutaj jeszcze jest chyba musi mnie lubić.
Czuję  jakbym zwaliła połowę ciężaru mówiąc mu o tym. Lżej mi i mam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Ja będę brać jego problemy na siebie a on moje...


***


_______________________________________________________________________________
                                                                          *Edit*

Witojcie <3
No więc trzeba mi przyznać, że z czasem się wyrobiłam czego bardzo się bałam XD.

Tak wiem rozdział, krótki i nie zbyt fajny ale brak mi weny. -.-
Miłego czytania.
Dzisiaj się nie będę rozpisywać bo nic ciekawego się nie wydarzyło :/

PaAA


                                                             Następny rozdział w
                                                            PONIEDZIAŁEK!!!!!
                                                                                lub wtorek :D
                                   Oczywiście musi być co najmniej 7 komentarzy :) XD

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 7

"Nie sztuką jest się zauroczyć, za­kochać... Sztuką jest pokochać"





Pisnęłam, kiedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i dostrzegłam moją przyjaciółkę zwijającą się ze śmiechu. Zgromiłam ją wzrokiem i wróciłam do moich wcześniejszych zajęć.
- Chcesz żebym na zawał zeszła? Pizdo. - mówiłam cały czas z podniesionym oddechem.
- Twoja mina. - powiedziała i na nowo wybuchła śmiechem ja tylko przewróciłam oczami i próbowałam zignorować jej zachowanie. Nie mam zielonego pojęcia co ją tak śmieszy. EH.
- Lepiej weź się do pracy. - oznajmiłam. Kiedy zobaczyłam jej minę to ja nie  mogłam powstrzymać uśmiechu. Hahhaa mina na pedofila.


****


Usłyszałam dźwięk  dzwonka, który oznajmiał, że ktoś właśnie wszedł do kawiarni. Z uśmiechem odwróciłam się w stronę klienta.
Jednak to nie był zwyczajny człowiek, który przyszedł się napić kawy.
To Liam. Mam się cieszyć ? Panikować ? Wkurzać ?
UGH sama nie wiem.
- Witaj księżniczko. -  moja przyjaciółka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem a ja tylko wzruszyłam ramionami. Już widzę jej pytania kiedy on nas opuści.
- Hej. Coś podać? - przywitałam się i od razu przeszłam do mojej codziennej gadki. Uniosłam lekko wzrok i dostrzegłam, że ubrany był  w białą bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Reszty niestety nie mogłam dostrzec ponieważ widok zasłaniał mi barek.
- Chcę ciebie. -  Spojrzałam się na niego lekko zdezorientowana. Dobrze usłyszałam ? Widziałam na jego twarzy ten głupiutki uśmieszek, który z czasem zaczął już mnie wkurzać. Zarumieniłam się kiedy jego słowa wreszcie do mnie dotarły. Byłam zawstydzona ale też wściekła. Oba te uczucia zlewały się ze sobą. - Uwielbiam kiedy to robisz. - spojrzałam na niego zszokowana. Co niby robię ? - Nerwowo bawisz się palcami. Widać po tym jak bardzo bezbronna jesteś. Księżniczko. - odpowiedział na moje nie zadane pytanie. Nawet nie wiedziałam, że to robię. Jest taki onieśmielający lub tak wkurzający. To pewnie z tego powodu.
- Bezbronny to jesteś ty. - powiedziałam sama do siebie. Musiał to usłyszeć, bo blat, który nas oddzielał nie był już dla niego przeszkodą. Przybliżył się do mnie i szepnął coś do ucha, ale byłam tak przerażona, że nie zdołałam usłyszeć co mówi. Kiedy się oddalał zobaczyłam tylko ten podstępny uśmiech.
Spojrzałam błagalnie na Liz. Chciałam żeby tutaj przyszła i mnie zmieniła. Zrobiła to ale Liam gdy tylko zobaczył co się dzieje. Posłałam wzrok mojej przyjaciółce typu : Spadaj. A ona jak na zawołanie ponownie schowała się na zapleczu.
- Miałem zamiar tylko zapytać się czy gdzieś razem wyskoczymy a ty od razu tak reagujesz. - powiedział. Przez chwile nasze wzroki były 'SPLECIONE'  ze sobą ale po chwili otrząsnęłam się i zastanawiałam nad jego propozycją.
- Pewnie nawet gdybym nie chciała to i tak bym musiała. Bo taki psychol jak ty nie da mi odmówić. - powiedziałam zrezygnowana. I ponownie spojrzałam na niego. Był zadowolony, że po raz pierwszy dobrowolnie zgodziłam się na nasze spotkanie.
- Kiedy kończysz? - zapytał
- Przyjedź po mnie o 19. - powiedziałam tak jak tylko najwredniej umiałam. Chciałam już ukryć się w zapleczu i czekać. Aż po mnie przyjedzie. UHG ale niestety zatrzymał mnie jego surowy ton.
- Zapytałem o coś. - był stanowczy ale już się go nie bałam raczej wręcz przeciwnie. Śmieszyło mnie to już powoli. Bo kiedy coś nie szło po jego myśli on zwyczajnie podnosił ton i stawał się oschły. PFF..
- Jesteś taki irytujący. Kończę za 15 minut. - powiedziałam i nie żałowałam chyba po raz pierwszy odkąd go poznałam. Jego rysy twarzy były całkowicie wyostrzone a usta zaciśnięte w cienką prostą linię. Musiał je mocno zaciskać bo miejscami widać było biały kolor.
- Ubieraj się. Koleżanka sobie sama poradzi. - powiedział stanowczo i spojrzał się na mnie ostrym i ciemnym wzrokiem. Chciałam już coś powiedzieć ale zanim to powiedziałam przemyślałam kilka kwestii i postanowiłam po prostu zrobić to co mi kazał.
Wkurwiające jest jak ktoś tak tobą rządzi ale wiem, że z nim nie wygram.
Niestety.
 ******
Wsiadłam do jego czarnego sportowego auta. W sumie nigdy nie zastanawiałam się nad tym ALE jakim cudem, że stać go na te wszystkie drogie rzeczy. Przecież jest to niemożliwe.  Ma 22 lata a ja 20 jak to możliwe, że ja skończyłam w jakiejś tam kawiarni na pół etatu a on ?! Co on takiego robi. Burdel prowadzi?  To całkiem możliwe. Wygląda na takiego. Pasuję mi to do niego.
Dobra ale to nie zmienia faktu, że mam focha na niego.


To siedzenie jest inne. W niczym nie przypomina siedzenia w moim samochodzie. To dziwne ale cholernie niewygodnie mi się tutaj siedzi. Przez to że cały czas mi się coś wbijało to w nogę to w tyłek. Wierciłam się i nie mogłam spokojnie usiedzieć. Próbowałam znaleźć jakąś wygodną pozycje ale...
 - Jak nie przestaniesz to przerżnę cie tu i teraz. - już mi wygodnie powiedziałam sama do siebie w myślach i od teraz siedziałam już bez ruchu.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam zupełnie spokojnie i cały czas wpatrywałam się w dłużący się krajobraz za oknem. Jednak odpowiedzi nie uzyskałam postanowiłam już nie pytać. Jak on czegoś nie chce to lepiej nie będę go już wkurwiać .
Z tej całej ciszy pomiędzy nami ratowała mnie tylko muzyka wydobywająca się cicho z radia.
Po chwili nie słyszałam już muzyki tylko wiadomości. Nic ciekawego ale kiedy tylko w moich uszach zabrzmiało nazwisko Cox zaczęłam przysłuchiwac się bardziej.
''  J.Cox  dzisiaj rano uciekł z placówki więziennej. Nadal nie wiemy jak to się stało. Musiał mieć jakieś kontakty z kimś po za więzieniem. Policja, psy cały czas szukają męszczyznt, który jest nieobliczalny. To ten sam męszczyzna, który zabił swoją żonę.. Dostaliśmy też informacje, że brutalnie pobił swojego współlokatora i jednego z policjantów, dlatego nie wiemy do czego teraz może być zdolny. Prosimy o zachowanie ostrożności i jeżeli któryś z państwa natknie się na jego ślad proszę nie trzymać tego w tajemnicy. Prosimy dzwonić gdziekolwiek.
Mówiła .............. "
Oszołomiona tym co usłyszałam oparłam się o drzwi auta i nie mogłam powstrzymać tego jak bardzo byłam zdenerwowana.
Wiedziałam, że czeka mnie spotkanie i z policja i z moim Ojcem. Nie wierzę, że nie przyjechał, by tutaj popatrzeć jak bardzo nas skrzywdził.
Musze się przygotować. To nie będzie normalne spotkanie. Po raz pierwszy w życiu spotkam się z prawdziwym mordercą.


******



- Liam ja nie umiem ! - panikowałam kiedy próbował zaciągnąć mnie na lód, jednak utrudniały mi to ........ łyżwy. Pociągnął mnie z całej siły i po chwili oboje znaleźliśmy się na lodowisku. Niestety ja jak to ja .... sierota, nie mogłam utrzymać równowagi i próbując opanować moje nogi wylądowałam na Liamie co nie było dobrym pomysłem ponieważ chwile później leżeliśmy już oboje. Zaśmiałam się a on zrobił to samo. Tak słodko. Nigdy nie widziałam jak się śmiał po za tym jego głupiutkim uśmieszkiem.
Spojrzałam na jego twarz był cały czerwony, nie wiem czy z zimna czy ze śmiechy. Wpatrywałam się chwilę w jego brązowe tęczówki kiedy jego wzrok także spotkał moje. Jego usta powoli zbliżały się do moich tak jak by chciał zapytać mnie o pozwolenie.
Jednak ja gwałtownie się odsunęłam. Uśmiechnął się delikatnie ale w jego oczach widziałam żal lub smutek. A może oba te uczucia ? Nie wiem.
Wiem, że ja nie byłam gotowa i być może nigdy nie będę.
- Wstawaj. - Liam podniósł się i w ani jednym stopniu się nie zachwiał. Wyciągnął dłoń żeby pomóc mi wstać i chyba ten pierwszy raz przyjęłam jego gest. Jeszcze przez chwilę nie mogłam utrzymać równowagi ale na szczęście, przed kolejnym upadkiem powstrzymał mnie On.
Wyszczerzyłam zęby  w celu podziękowania. Nie było to zbyt seksowne ale ode mnie więc niech się cieszy. - Stoisz ? - zapytał a ja kiwnęłam głową. -  Umiesz jeździć na rolkach ? - ponownie zapytała a ja po raz kolejny potwierdziłam kiwnięciem głową. - To umiesz i jeździć na łyżwach. - puścił mnie a ja ponownie się zachwiałam ale tym razem to sama przywróciłam równowagę. Dostrzegłam, że zostałam sama na środku tego czegoś. UMIERAM. Gdybym chociaż umiała dojechać do tej cholernej barierki ale nie chcę wolę uniknąć połamań.
Na czworakach  dostałam się do mojego upragnionego miejsca. Oparłam się o małą ścianę, która oddzielała lód od normalnej powierzchni.
Mój wzrok mierzył każdą osobę na lodzie w poszukiwaniu tej jednej. Zauważyłam jak mój cel sunie po lodzie. AW wyglądał tak słodko. Delikatnie ugięte plecy i tak samo zgrabnie wypięty tyłek. Mam ochotę go tak z całej siły klepnąć w ten zadek. Zaśmiałam się z moich brudnych myśli i powróciłam do obserwowania chłopaka. W tym momencie ani trochę nie przypominał mi Liama z przed kilku godzin. Był miły, słodki i czuły. KOCHANY ! Haha.
Takiego Liama lubię a nawet bardzo.



***



- Cała się trzęsiesz. Zimno ci ? - nie kurde nadzwyczaj mi gorąco. - Masz moją kurtkę. - podał mi ją ale ja odmówiłam. Jak to on założył mi ją sam. I jeszcze zapiął. Zaśmiałam się a on odwzajemnił się tym samym.
- A ty ? - zapytałam i nie wiem co we mnie wstąpiło ale wtuliłam się w niego.
- Zaraz będziemy w samochodzie księżniczko. - przytaknęłam a on objął mnie swoim ramieniem.
                                                                          
          

                                                                          P.O.V Liam



- Zaraz będziemy w samochodzie - odpowiedziałem i poczułem jak przybliża się do mnie. Zdziwiło mnie to ale objąłem ją swoim ramieniem. Była taka malutka i krucha ale miała też swój charakter. Byłą inna niż wszystkie. Być może nie była tak łatwa jak one. Chciałem jej. Pragnąłem jej a zarazem wiedziałem, że nie mogę. Ona mnie nie chciała. Przysięgam, że zrobię wszystko, by ją zdobyć. Żebym mógł mówić do niej MOJA, żebym mógł dać jej buziaka na dobranoc. To chore ale tego pragnę, tego chcę......

                                                                            P.O.V Megan



 Cały czas siedziałam w jego kurtce. Nie chcę jej oddawać ale muszę. Napawałam się jego zapachem, który oddał mi razem z ta rzeczą. Wdychałam powietrze tak mocno i tak zachłannie jak tylko mogłam.
- Pomyślałem, że może pojedziemy do mnie. Na ciepłe kakao. Chyba, że nie chcesz. - Och. Czy ja się przesłyszałam. On zapytał mnie o zdanie?
Przyznam, że nigdy go nie zrozumiem.
- Chcę. - tak chcę. Rozkoszuję się tymi miłymi chwilami, które spędzamy razem chcę ich więcej... ale takich. Miłych. Widziałam jego zadowolenie kiedy uzyskał odpowiedz na swoje pytanie. Może nie pytanie ale ja mu odpowiedziałam cokolwiek to było. - Lubię cię takiego. - sama nie wiem kiedy tych kilka słów wymsknęło mi się z ust. Ale nie żałowałam.
- Co masz na myśli? - zarumieniłam się, kiedy spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Nie tym głupim uśmiechem. Słodkim. Nastoletnim. Tym co lubiłam i wolałam.
- Kiedy jesteś taki no wiesz ..... - odpowiedziałam, wiedziałam, że on wiedział o co chodzi ale nadal jego wzrok dopytywał się szczegółów. Przygryzłam dolną wargę. Nie wiem jak to powiedzieć. To chore. - Uroczy i kochany - powiedziałam szeptem a on mruknął w oznace, że nie dosłyszał ale słyszał ! Widzę uśmiech !  Zaśmiałam się. - Słyszałeś ! - walnęłam go w ramię jak dobrego kolegę a on wyszczerzył zęby. Zachichotałam. - Uroczy i kochany. - powiedziałam nieco głośniej ale i szybciej.
- Wiem. Jestem zajebisty. - parsknęłam śmiechem nie mogłam się powstrzymać.
- Skromość .... -  hahahhaha. Nastała cisza. Nie przeszkadzała mi.

***


- Kakao czy herbata?! - krzyczał  będąc w kuchni.
- Kakao - odpowiedziałam na jego pytanie i robiłam to co mi kazał. Szukałam jakiegoś fajnego filmu. Hmmm. Mam ochotę na Horror. - Chcę coś strasznego. - powiedziałam kiedy wszedł do pokoju. Przyniósł dwa kubki i trzy wielkie miski popcornu oraz butelkę coli. WOW zaszalał.
- Okey jak byś się bała to śmiało leć na moją klatę. - powiedział i przejechał dłońmi po swoim idealnie wyrzeźbionym torsie.
- Nie gadaj tyle tylko włączaj! - odpowiedziałam i zaczęłam śmiać się z jego wcześniejszej wypowiedzi.


***

- Liam? - szukałam drugiej osoby na tej ogromnej kanapie. Byłam skulona w jedną mała kuleczkę. - Jesteś? - zapytałam ponownie.
- Co jest? - zaspany podniósł głowę z oparcia i spojrzał się na mnnie.
- Boję się. - zaśmiał się ale od razu przyciągnął mnie do swojego torsu. - To nie jest śmieszne. - powiedziałam oburzona.
- Wiem. Widocznie takie małe dziewczynki nie powinny oglądać filmów dla dorosłych. Księżniczko. - odpowiedział a ja tylko wydęłam usta w nie zadowoleniu. Sam jest mały. - Chcesz spać ? - zapytał po chwili ciszy. Kiwnęłam głową a on uniósł się i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Nie protestowałam. Nie miałam siły wstać a co dopiero wejść na górę aha no i jeszcze jedno.....bałam się.
Liam posadził mnie na łóżku, które widziałam już kilka razy. Podał mi te same rzeczy. które miałam ostatnim razem. Chciał wyjść, kiedy  ja zbuntowałam się i poprosiłam go żeby został. To głupie ale bałam się.
Zaśmiał się\ę. Kazałam mu się odwrócić i szybko wsunęłam na siebie rzeczy. Wskoczyłam pod cieplutką kołderkę i ułożyłam się wygodnie w jego łóżku. - Może mam jeszcze z tobą spać. - zaśmiał się, ale ja byłam całkowicie poważna. Tak. Masz się tutaj położyć i grzecznie leżeć, bo nie mam zamiaru być sama w tych ciemnościach. - Okeyyy. Mogłem już dawno puścić ten horror. Marzyłem o tym. - Zaśmiał się nie wiem, który raz już w ciągu nie całych 5 minut. Przebrał się i ułożył obok mnie.
- Jesteś? - zapytałam i klepnęłam drugą połowę łóżka na której on wciąż się znajdował. - Przytul mnie. Proszę. - zrobił to co powiedziałam. Sama się sobie  dziwiłam na tak wiele rzeczy mu pozwalam. A co dopiero on sobie myśli. Eh.
- Odpowiesz mi na jedno pytanie?  Ale szczerze. - powiedział.
- No zależy jakie. odpowiedziałam i odwróciłam się twarzą do niego. Zgromił mnie wzrokiem a ja cicho zachichotałam - No powiedzmy, że dobra. - zgodziłam się, bo przecież o co takiego mógł mnie zapytać.
- Skąd te siniaki na twoim ciele? - och. zapomniałam o tym.

                                                                              ***

____________________________________________________________________________________

Możecie się na mnie wkurzać.
Przepraszam głupio wyszło z tym rozdziałem, ale jak widzicie ten jest dłuższy.
Połączyłam dwa w jedno.

Ktoś napisał pod 6 rozdziałem czy zostawiam bloga.

Nie w żadnym wypadku!
Mam naprawdę dużo pomysłów i planów co do tego bloga.
I czy wam się to podoba czy nie na razie będę go pisać.

Przepraszam, że nie jestem punktualna no ale taka moja natura.
Nie będę się szkoła tłumaczyć bo każdy z nas do niej chodzi.
Jestem leniwa  :D


Mam nadzieję, że mimo wszystko ktoś tu wchodzi i czyta.
Cieszy mnie każdy komentarz, każde wyświetlenie daje mi mocnego kopa w dupę, żeby usiąść i napisać coś dla was chociaż nie zawsze mam na to czas.


Dziękuje wam.

Nie chcę was znowu skłamać ale rozdział w czwartek a ostatecznie w piątek
100%
Oczywiście nie dodam rozdziału jeśli nie będzie odpowiedniej ilości komentarzy w tym wypadku 6 ^.^

Dobranoc lub miłego dnia :))))

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 6


"Są grzechy, które popełniam z uśmiechem na twarzy"






" ....jego ciało delikatnie muskało moje, kiedy pochylał się nad nim by pozostawić po sobie kolejny pocałunek na moim półnagim ciele.
Pragnęłam go ... tak bardzo tego chciałam a równocześnie bałam pokazać się całkowicie naga.
Delikatnie ocierał moje usta o swoje, gdy jego ręka zsuwała się bliżej moich majtek. Chwycił tasiemkę i gdy już chciał zdejmować je ze mnie ja momentalnie się wzdrygnęłam i próbowałam uwolnić z pomiędzy jego nóg.
Dopiero teraz zorientowałam się, ze przez cały ten czas miałam zamknięte oczy. Spojrzałam na jego twarz. Wydawała się być inna niż zwykle. Jego oczy były strasznie ciemne i połyskiwały w inny sposób niż zazwyczaj. Jego rysy twarzy były mocno zarysowane, i ..... i .... takie mroczne. Nie wiem jak to opisać. Nie był już tak delikatny jak przedtem. Całował mnie natarczywie i wiem czego chciał i ja tez tego chciałam ale nie do końca.
- Podnieś pupę. -  ton jego głosu jasno określałam co miałam wykonać ale zignorowałam to. - Podnieś - och. znowu go rozzłościłam. Dlaczego się tak dziwnie zachowuję. Znowu ?
- Liam proszę cie nie jestem gotowa jeszcze... Liam. - Powiedziałam i chciałam wyjść z jego uścisku ale mi na to nie pozwolił. Zaczęłam się o bać jak jasna cholera. Przerażało mnie to jak szybko jego nastroje ulegały zmianie. Raz był taki a raz taki. I to niby ja jestem ta dziwna ? Nie do rozgryzienia ?
- W dupie to mam, że gotowa nie jesteś. Ja jestem gotowy. Podnieś dupę. - co ? chwila. Co on powiedział. Kim on jest? Gdzie jest mój słodki Liam.
kiwałam głową w odpowiedzi na to co przed chwilą powiedział.
Wstał z łóżka i wyszedł na chwilę z pokoju, ja odetchnęłam z ulga ale po chwili moje tętno znowu wzrosło kiedy ujrzałam Lama trzymającego ... broń.
W tym momencie całe życie przeleciało mi przed oczami, kiedy poczułam mocny ból w kolanie, nodze. Sama nie wiem gdzie. Cała zesztywniałam bo zorientowałam się, ze to właśnie mój kochany Liam do mnie strzelił. Za co ?  A ból, który czułam w tym  miejscy był nie do opisania. Jednak gorszy był strach. Strach przed tym, że Liam staję się jeszcze gorsza bestią od mojego ojca.
- Następnym razem, kiedy odmówisz mi seksu, będzie bardziej bolało. Rozumiesz ? - kiwnęłam głową i czułam jak łzy cisną się do wyjścia. Bałam się, ze chociaż jedna wypłynie na zewnątrz  i pokaże mu jak bardzo się boję ..... "
(przedstawiam to jako sen)



obudziłam się cała spocona i zapłakana. Nie mogłam się otrząsnąć. Dlaczego mi się to przyśniło, a jeżeli to jakiś znak? Znak ostrzegaczy?
NIE ! NIE ! I NIE! Po prostu mi się przyśnił i tyle. Zawsze musze widzieć czarne scenariusze.
Och nieważnie i tak zaraz o tym zapomnisz Megan.
Wzięłam do ręki mój telefon i sprawdziłam godzinę. Mruknęłam pod nosem gdy zobaczyłam ze dopiero 6 no ale cóż ta noc nie była moja. Nie ma już szans żebym zasnęła, więc po prostu wypełzłam z łózka i powolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki.
Wzdrygnęłam się na widok mojego lustrzanego odbicia. Okey .... musiałam się bardzo wkręcić w ten sen. Bo moje włosy dosłownie porozrzucane były na wszystkie strony. Zmyłam makijaż, który pozostał jeszcze po wczoraj. Nałożyłam nowy i gotowa poczłapałam do kuchni po szklanką wody.
Zdziwił mnie widok siedzącej i wpatrującej się w obraz za oknem, Sam. Tak strasznie mi jej szkoda i gdybym tylko mogła coś zrobić ....
Eh, nieważne. Podeszłam do niej i zamknęłam ją w moich ramionach.
- Dlaczego nie śpisz ? - zapytałam po chwili milczenia.
- Już się wyspałam. - opowiedziała i wyswobodziła się z mojego uścisku. Zdziwiło mnie to, bo jeszcze nigdy tak nie zrobiła ale postanowiłam ją zignorować. Ma ciężki okres jak każdy z nas. Podobno czas leczy rany.... Zobaczymy. - Idę do góry. - odpowiedziała i chwilę później znikła za ciemnymi drewnianymi drzwiami.  Ja postanowiłam zrobić to samo i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Dopiero, gdy wygodnie ułożyłam się pod pościelą, poczułam jak bardzo jestem zmęczona. Chciałam spać, ale to nie było możliwe. Widok w mojej głowie utrudniał mi funkcjonować jak normalny człowiek.
Wspomnienia wracały a ja nie mogłam już powstrzymywać łez, które po chwili spływały gęstym strumyczkiem po moich policzkach.


' ........ - Tato !! Tato!! HAHAH. Proszę przestań ! -  śmiejąc się biegałam po całym domu, by tylko mój tata nie mógł mnie złapać. Poczłapałam i schowałam się pod dużymi schodami, cały czas śmiejąc się, ale  gdy zobaczyłam jak tata zbliża się do mnie gwałtownie ucichłam.
- Megan ? Gdzie jest mój aniołeczku ? - wyskoczyłam z mojej kryjówki i rzuciłam się na mojego tatę krzycząc ' Tutaj".  Jednak nie zdążył zareagować i oboje wylądowaliśmy na ciepłym i miękkim dywanie, cały czas mając dobre humory. - Zaraz cie tak połaskocze, że już mi się nigdy nie schowasz !! - zaśmiałam się i wtuliłam w ciepły tors taty. On odwzajemnił mój uścisk i pocałował delikatnie w czoło.
- Dzisiaj mam urodziny! Co będziemy robić? - Krzyczałam do mojego taty. Byłam tak tym wszystkim podekscytowana. W końcu mam urodzinki ! Kocham spędzać z nim czas a teraz mamy do tego tylko okazję i pretekst, by coś porobić.
- Co tylko chcesz aniołku. - Odpowiedział już nieco spokojniej i na czworakach ruszył w stronę kuchni. Wyglądało to strasznie dziwnie na co po raz setny tego dnia wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
Chwilę później pojawił się tutaj znowu, niosąc piękny czekoladowy tort z 15 świeczkami.
Postawił go przede mną i kazał  pomyśleć jakieś życzenie a następnie zdmuchnąć świeczkę.
- Co chciałabyś dostać - zapytał.
- Nie potrzebuję nic. Chcę tylko żebyśmy już zawsze byli tak szczęśliwi jak teraz. - odpowiedziałam i spojrzałam na mojego tatę. Słysząc moje słowa, delikatnie się uśmiechnął a ja zrobiłam to samo.
- I będziemy. Obiecuję. - odpowiedział i zamknął mnie w swoim uścisku. - Kocham cię aniołku.
- Ja ciebie też tato. " (wspomnienie)



Pamiętam to jak, by to było wczoraj. Kochałam tak spędzać czas z moim tatą. Może to wyglądało dziecinnie ale zabawy , bieganie po domu , przytulanie się. To sprawiało, że czułam się bezpiecznie, kochana i potrzebna.
Kochałam to jak mówił do mnie ' aniołku '  wypowiadała to z taką troską i brzmiało to na szczerą wypowiedź, ale to się skończyło.
Wszystko się skończyło. Moje 16 urodziny już obchodziłam sama. Bo właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Ciągłe kłótnie. Byłam przez nich odrzucana, nie byłam już jego kochaną córeczką i nigdy już nie będę. Liczyły się już dla nich tylko kłótnie a my ? Nas nie było.
Tęsknie. Tęsknie za moim tatą, bo wiem , że juz nigdy nie wróci. On już dawno ode mnie odszedł ale miałam wrażenie, że wróci.
Wszystko to działo się tak szybko. Jednego dnia był moim tatą drugiego już nie.
Za mamą nie tęsknie tak bardzo, nigdy nie byłyśmy ze sobą blisko. Zawsze ważniejsza była Sam, ale była moją mamą.
Pustkę, którą czuje w sercu po stracie dwóch najważniejszych osób w moim sercu zawładnęła moim życiem  i nie wiem czy ktokolwiek kiedyś będzie w stanie ją uzupełnić.
Po moich policzkach łzy zaczęły spływać coraz szybciej i gęściej. Nie chcę już cierpieć.
Wzięłam małą metalową rzecz, która potrafiła pomóc mi w najgorszych sytuacjach. Już nie raz mi pomagała i zawsze będzie pomagać.
Obróciłam ją kilka razy w dłoni. Mówiłam, że już nigdy więcej. Nie da się to jak papieros. Raz zapalisz, chcesz więcej.
Jednak to coś więcej.
To przyjaźń, która będzie trwała na zawsze.
Żyletka.
Zaczęłam kreślić małe kreseczki na mojej dłoni, na początku delikatnie a później już coraz mocniej przyciskałam moja przyjaciółkę do skóry, która pod jej naciskiem pękała.
Poczułam satysfakcje, kiedy zobaczyłam krew, która uwalniała się z mojej ręki.
Kocham ten widok. Nie czuję wtedy żadnego bólu tylko ..... sama nie wiem co. Jestem wtedy po prostu szczęśliwa i zapominam o wielu rzeczach.
Wolę mój świat, niż ten, który mnie ciągle rani i krzywdzi....


__________________________________________________________________________________

HEEEJ <3
Tak, tak ma się zacząć dziać i zacznie ! Musicie być cierpliwi.

DZIĘKUJĘ, ŻE NADAL JESTEŚCIE <3

No więc tak rozdziału nie sprawdzałam, więc jeśli są jakiekolwiek błędy to przepraszam.
W ogóle to za szybko nazbieraliście te 9 komentarzy LOOLZ ale to DOBRZE, a nawet VERY GOOD

Oki. Do rzeczy. Wykończona jestem.
Szkoła -,- Jeszcze mnie matematyka czeka a zeszyt zgubiłam a jutro podobno mam kartkówkę.
Jestem idiotką. ;__;

Dodawanie rozdziałów:

Więc tak chciałam wypróbować sposób komentarzy ale nie zbyt mi odpowiada, bo muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak szybko tylu komentarzy i pisałam go na szybko. Nie jest idealny wiem, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. MAM NADZIEJĘ.

Od dzisiaj dodawanie rozdziałów co 2-3 dni. Zależy jak się wyrobię. XD Postaram się jak najczęściej i oczywiście na czas. Ale jeśli zdarzy mi się nie dodać tego dnia co zaplanuję. Wybaczcie mi.
Ale to nie znaczy, że nie macie komentować tego bloga, bo jeżeli będzie mniej niż 5 komentarzy zwyczajnie sobie poczekacie :D. Wiem jestem chamska. :P

Trzymajcie za mnie kciuki po raz setny zaczynam odchudzanie LOOLZ XD



Czyta ktoś te notki? Bo jak nie to nie będę ich pisać :P XD









                                                            CZYTASZ=KOMENTUJESZ
       
                                                          KOLEJNY ROZDZIAŁ=2/3 DNI


Ps. Jeśli chcecie się mnie o coś zapytać skontaktować. Jestem otwarta na nowe znajomości.

Twitter: https://twitter.com/lovedupalou
Ask: http://ask.fm/maniussss

JUTRO POPRAWIE ROZDZIAŁ DZISIAJ NIE MAM SIŁY.
PRZEPRASZAM.

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 5

"Kiedy człowiekowi jest źle – Skarży się. Kiedy jest naprawdę źle – Milczy. Ale kiedy jest naprawdę bardzo źle – Śmieje się. Po prostu siada z założonymi rękami i śmieje się z tej całej, żałosnej sytuacji."




Śmiałam się jak opętana, kiedy patrzyłam na niego jak próbuje zrobić chociaż jednego udanego naleśnika. Chciałam mu pomóc  ale stanowczo tego zabraniał, przecież on sobie 'poradzi' .
_ Mam!!! - krzyknął radośnie, kiedy jeden naleśnik z 15 nieudanych mu w końcu wyszedł. Zachichotałam i zeskoczyłam z blatu, na którym mnie wcześniej  posadził. - I co ! A mówiłaś, że mi się nie uda !!  - cieszył się jak dziecko i skakał do sufitu a ja po prostu nie mogłam się opanować
- Bo miałam rację !!!- zaśmiałam się i zobaczyłam jego smutną buźkę. Przeprosiłam go i zbliżyłam się, by zabrać od niego patelnię. - Daj zrobię to szybciej. - powiedziałam i kiedy sięgnęłam po naczynie, on rzucił się na mnie i zaczął gilgać. Śmiałam i krzyczałam w niebo głosy, dopóki nie dotarł do mojego posiniaczonego brzucha. Syknęłam z bólu, kiedy poczułam najpierw ukłucie a później pieczenie. Czułam się jak wtedy. Kiedy mnie bił. Do moich oczy zaczęły napływać łzy, nie wiem sama czy z powodu bólu, czy z powrotu wspomnień. Oba strasznie bolą.
- Przepraszam. Nie chciałem. Ale przecież ledwo cię dotknąłem. - w jego oczach widziałam przerażenie. Martwi się o mnie ? Chyba on jedyny. - Pokaż, może się skaleczyłaś. - gwałtownie się odsunęłam i zaczęłam płakać, on nie może tego widzieć. NIE ! Co sobie o mnie pomyśli. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. - Pokaż ! - powiedział ostrzej zupełnie jak wczoraj. Znów się go bałam. Dlaczego tak szybko zmienia nastroję. - Zrobię to siła jeśli nie dasz zobaczyć ! - spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Nie widzi tego, że nie chce !
- Nie możesz. - wybełkotałam przez łzy. Ale on nie dawał za wygraną podszedł do mnie i chwycił materiał koszulki na co momentalnie zareagowałam i chwyciłam jego dłoń. - Zostawisz mnie. - chwila co ja powiedziałam? Tak powiedziałam to. Pierwszy raz w życiu ktoś spędził ze mną tyle czasu, bo chciał tego, no oprócz Liz, to inna sprawa bo to moja przyjaciółka. Ale on jest taki tajemniczy, jest inny, a ja chce odkryć chociaż kilka jego sekretów. A po tym co tam zobaczy przezkstraszy się.
- Nie zostawię cię. Zaufaj mi księżniczko. - rozluźniłam swoje dłonie a on odsunął je całkowicie. Zakryłam twarz dłońmi, nie chciałam znowu tego widzieć, wystarczy mi ból. - O boże. - oh. czyli już zobaczył. - Kto ci to zrobił? Zabiję skurwiela ! - przyciągnął mnie do swojego torsu z całej siły i zaczął gładzić moje plecy. - Ciiii. Już dobrze księżniczko. Już dobrze. - siedziałam w jego ramionach i było mi tak dobrze, że mogłabym tak zostać na zawsze.- Kto ci to zrobił ? Powiedz mi. - nie, nie powiem. Wścieknie się. Wiem to. chociaż znamy się niecały tydzień widzę to jak szybko się denerwuje.
- Nie chce. Kiedy indziej. - szepnął krótkie okey i dalej siedzieliśmy wtuleni w siebie, kiedy nagle się ocknęłam i wyswobodziłam Sice z jego uścisku. Wiem zachowuje się jak wariatka ale jeżeli ja mu zaufam a on zrobi to samo co ojciec. Uderzy mnie?  - Chce do domu. Proszę. - pokiwał, tylko głową i kazał ubrać buty. Chwilę później byliśmy już w drodze do mojego mieszkania. A właściwie mieszkania babci. Eh.
- Zobaczymy się jeszcze ? - zapytał - Błagam. - opowiedział z żalem w głosie.
- Czekam na następna niespodziankę. - w sumie sama nie wiem czego chce. Ale nie powiem mu ze na razie powinniśmy sobie odpuścić, bo ja nie umiem mu zaufać. Musze chociaż raz w moim życiu zaryzykować i mam nadzieję ze to się opłaci.
- Do widzenia księżniczko. - uśmiechnęłam się i wyszłam z auta. Jeszcze chwile stałam i patrzyłam jak znika jego czarne auto.
- Do zobaczenia - szepnęłam i niechętnie ruszyłam w stronę jak to teraz będę nazywać domem.
Aż dziwne, że nikogo nie ma w domu ale to nawet lepiej. Chociaż przez chwilę będę mogła pozbierać myśli. Wspięłam się po schodach na górę, a gdy tylko dotarłam do mojego pokoju rzuciłam się na moje miękkie łóżeczko i otuliłam cieplutkim kocem.
Jestem szczęśliwa a powinnam teraz ryczeć i się dołować, jasne szkoda mi naszej rodziny bo w jednej chwili wszystko się rozpadło, a nadzieja na to, że wszystko się ułoży poległa. Pomimo tego wszystkiego chcę tutaj być, chcę znowu ujrzeć jego słodki uśmiech, jego  piękne brązowe oczy i.... i to jest głupie ale chcę znowu usłyszeć jego cieplutki głos. Jeszcze nigdy nie czułam się przy kimś tak jak czuję się przy Liam'ie. Nawet nie wiem jak mam opisać to uczucie. Mam mętlik w głowie bo raz czuję do  niego niechęć, odrazę a raz pragnę być przy nim i tylko z nim. To..... ten dzisiejszy poranek... wtedy był taki.... um.... słodki, i to jak się wkurzał kiedy kolejny naleśnik mu nie wychodził. Był całkiem inny, taki zwyczajny... nie tak przerażający jak .... ufff na samą myśl wzdrygnęłam się i szybko odgoniłam tę myśl. Tak czy inaczej ciekawi mnie i chce go poznać lepiej. Mam nadzieję, że on pragnie tego samego.
Poczułam nagły przypływ zimna, kiedy w mojej głowie ponownie zaświtał obraz mojego ojca. Już sama nie wiem co czuję do  tego człowieka. Nienawiść miesza się ze smutkiem, smutek z żalem a żal ..... z tym , że kiedyś go kochałam, ale to było kiedyś.......... teraz nie wiem czy takiego drania mogę w ogóle nazwać człowiekiem. Chciałabym o nim zapomnieć a w raz z nim o tych wszystkich przykrych rzeczach. Wyrzucić z pamięci to jak moja matka pożegnała się z życiem. Ale... ale to wszystko będzie cały czas ze mną i albo nauczę się z tym żyć albo nie wytrzymam i  odbiorę .......... uhg nawet nie kończę
******
Już dawno po godzinę 4;00 a ja  siedzę, leże sama nie wiem co robię po prostu nie śpię. Nie wiem co gorsze. Przerażająca ciemność za oknem czy panująca w tym pokoju.
Poczułam jak coś za wibrowało w tylnej kieszeni moich spodni. Wtedy zorientowałam się, że nadal jestem ubrana w te same ciuchy. Odblokowałam telefon i spojrzałam na ekran, by zobaczyć kto pisze do mnie o tej godzinę.
Gdy tylko zobaczyłam od kogo była ta wiadomość  na moją twarz wkradł się mały uśmieszek.


 
 


Przygryzłam dolną wargę. Och nie Payne ta noc należy do nas. Zachichotałam pod nosem z tego co właśnie wywnioskowałam i wystukałam na klawiaturze szybkie " Nie"  i wysłałam.

 


Tak strasznie chciałabym usłyszeć jak to wypowiada.




                                             
 
 
 
 
 
O no a o kim mam myśleć skoro teraz z tobą piszę ?  Nie bądź taki pewny siebie bo ci tego kutasa w twoja dupę wjebie.
No waśnie to jedna z tych chwil, kiedy nienawidzę pana Liama.
Jest taki uroczy a zarazem tak chamsko głupi i wkurwiający.
 
 



aż mnie zatkało co on napisał ? Serio ? Naprawdę ? On.... on jest normalny ? Nie, nie jest Meg.
 
 


Odłożyłam telefon bo po prostu czułam jak wszystko się we mnie gotuję. Kim on jest, żeby mi takie rzeczy pisać. Trzy ..... trzy razy się widzieliśmy a on mi tu z takimi sprawami wyjeżdża.
Spokój Megan ...
Mam ochotę do niego pojechać i mu to wygórowane ego wcisnąć w dupę.

Wdech, wydech....
Spokój....
                                                                                 
                                                                              
                                 ...
 


___________________________________________________________________________________

 Tak wiem rozdział nudny i krótki. Ale w następnym postaram się coś wymyślić.

Niestety skończyły mi się FERIE <3 ;_; i COME BACK TO SCHOOL ;__;.
Rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Na pewno, bo mam tyle kartkówek sprawdzianów i tych wszystkich gówien. Chce wakacje. :(

Chciałam też podziękować za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem. DZIĘKUJĘ i mam nadzieję, że będzie was coraz więcej.
Ponad 700 wyświetleń dobijemy do 1000 ?
XD
Wiem w tych wiadomościach jest kilka błędów, ale muszę się wam przyznać, że jestem leniem i nie chciało mi się już ich poprawiać. Wybaczcie.

XD ;__; XD ;__; XD ;_; :_;

Śliczny moja przyjaciółka ma talent <3 ----- >  http://need-you-now-fanfiction.blogspot.com/p/nagowki.html

                                                 

                                            9  komentarzy następny rozdział
                                     
                                     ( skapnę się jeśli ktoś da więcej. Nie oszukiwać :D )

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4

'Poz­na­jemy człowieka na ty­le, na ile sam poz­wa­la się poznać'





Siedziałam obrażona w JEGO domu, w JEGO fotelu czy tego chciałam?? NIE !! 
Widziałam jak robi coś w kuchni, tak mi sie wydaje, że to kuchnia a to raczej jest salon.


Pierwszy raz jestem w tak wielkim domu dlaczego , by nie skorzystać z takiej okazji. On nie zwraca na mnie uwagi, więc ja pozwiedzam sobie jego dom.
Po cichu wstałam z fotela i cały czas śledząc jego ruch wychodziłam z pokoju. Weszłam do góry, pierwsze drzwi, które rzyciły mi się w oczy były na wprost mnie. Nacisnęłam klamkę i dostrzegłam czarne płytki, wielką wanne chyba największą jaką widziałam w mom krótkim życiu. Obok niej stała połyskująca, biała umywalka.  Po cichu zamknęlam drzwi i otwarłam następne.


 Było tam ciemno. Mogłam dostrzec tylko stos papierów a po środku nich ogromne biurko. Nic ciekawego. .....


Usłyszałam chrząknięcie za moimi plecami. Gwałtownie się obróciłam, a gdy zobaczyłam jego twarz zaraz obok mnie odskoczyłam i upadłam. Byłam tak przestraszona, że moje załzawione oczy było widać nawet w tych egipskich ciemnościach.
Jego linia szczęki była mocno zarysowana a usta ułożone w idealnie prostą linię. Chyba naprawdę go wkurzyłam.
- Co tutaj robisz?- jego ton także nie należał do najmilszych. Nie dziwię sie mu ani trochę bo przecież co za debil chodzi i zwiedza cudze mieszkania. - Na dół. -  powiedział ostrym i stanowczym głosem na co ja od razu poderwałam sie na równe nogi i zbiegłam na dół. Bałam się, że zaraz coś mi zrobi. Był wściekły a do tego pijany. Megan ty debilko zawsze pakujesz sie w kłopoty ! Biegłam wzdłuż korytarza, kiedy wreszcie dotarłam do drzwi wyjściowych okazało się, że ........ on mnie zamknął !  Nie panikuj. CO ?! Co z nim jest nie tak ! Zobaczyłam dobrze zbudowaną sylwetkę, która zmierzała wprost na mnie , opadłam na podłogę i skuliłam sie tak jakbym chciała sie ukryć. Nie pomogło. Poczułam jego dłoń, szarpiące moje ramię. Modliłam się żebym wyszla z tego cało. Nie co  ja pierdole. To koniec.



- Nie wkurwiaj mnie jeszcze bardziej. Co ja ci do cholery zrobiłem, że się tak boisz ? - UMM... JESTEŚ tu ? - Chodź. - dlaczego musi być taki surowy. Nie może mi dać spokoju. Mam ochotę mu coś powiedzieć, ale sie boję i chyba lepiej będzie jeśli sie w ogóle nie będe oddzywać. - Siadaj. - posłusznie wykonałam jego polecenie i usiadłam na kanapę.  Chłopak po raz kolejny zniknął w pomieszczeniu, którym nazywałam kuchnią. Jedna część mnie znowu chciała uciekać, tym razem przez okno, a druga bała sie nawet mrugnąć.
Wrócił. Cały czas był spięty. Widać było  dokładnie każdy jego mięsień, każdą pulsującą żyłę. A to wszytko dzięki mnie.....


Przed moimi oczami ukazał się wyśmienity kurczak, ale nie mogę jeść. Nie chce.
- Jedz. - powiedział a ja nadal siedziałam bez  ruchu. - Jedz ! - krzyknął na mnie a ja cała zaczęłam się trząść. Szybko wzięłam widelec i grzebałam nim w kawałku kurczaka. Slyszłam jego ciężki oddech. Jego knykcie zrobiły sie całe białe kiedy złapał swój widelec.
DOBRA DOBRA. Już jem. Ale nie chce......



- Tak więc zaczniemy od początku. Jak masz na imię księżniczko ? - zapytał jak gdyby nigdy nic. Po prostu opanowany i spokojny. Koleś przed chwilą sie na mnie darłeś ! - Odpowiesz mi ? -  nadal spokojnie. Albo to on jest psycholem albo to ze mną coś nie tak.
- Megan. - odpowiedziałam jak najszybciej, chciałam uniknąc dalszych pytan po prostu chce stąd iść.
- Mów mi Liam. - pokiwałam głową, bałam sie odezwać. Nie chce żeby znowu sie na mnie wściekł. - Ile masz lat ? - ughh..... kolejne pytanie.
- 20.- mój głos zadrżał a na jego twarzy pojawił sie ten głupi uśmieszek, który widziałam wcześniej w klubie. Gościu jesteś popierdolony !
- 22. - odpowiedział na moje nie zadane pytanie. Brzmialo to tak jakby rozmawiał sam ze sobą tylko czasem oddzywal się jakiś inny głos. - Nie bój sie. Jestem całkiem fajnym kolesiem. - tak i baaaardzooo normalnym i opanowanym. " Baaardzo" .
- Nie boję się ciebie - odpowiedzialam już nieco pewniej, kiedy jego dłoń zaczęła zbliżać się w moim kierunku. Przestraszyłam sie i gwałtownie odskoczyłam.
- Widzisz jednak mam rację. - zaśmiał sie i kontynuował swoją gadkę. -  A twoi rodzice ? - nie, nie, nie. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Nie powiem mu przecież, że ojciec zabił moją matkę. To by było chore uznałby mnie za idiotkę. Może to dziwne ale wydaję mi się, że on jest zbyt idealny dla takiego człowieka jak ja. - Wszytko dobrze? - zapytał.
- Tak po prostu oni wyjechali, nie widziałam sie z nimi już 3 lata. - małe kłamstewko nie zaszkodzi. Megan ty cipo hahhahhha.
- Oh. Przykro mi. - przykro to by mu było gdyby usłyszał prawdziwą historię, niestety nie jest tego wart. HAH. - Ja też swoich nie widziałem. Już dawno. Z 20 lat. hahah. - o cholera. Dopiero gdy podniosłam na niego twarz , zobaczyłam, że mój wzrok cały czas spoczywał na kurczaku. - Nawet ich nie pamiętam. Hahah ale nie ma co sie użalać, życie toczy sie dalej. -  oh. no tak. Toczy sie dalej, dla niektórych. Ja zwyczajnie nie mam sił. - Zostajsz u mnie bo, jestem pijany a samej w środku nocy cię nie puszczę. Książniczko. - Co ? ! A taxi ? No nie! Kolejna noc u i z tym   psychopatą.
- Ale....
- Zostajesz! - przerwał mi po jednym slowie. Kim on jest i dlaczego akurat ON ?!  A był juz taki miły. Znowu sie go przestraszyłam i spuściłam wzrok na swoje palce.
- Dobrze, ale ja śpie tutaj. - powiedziałam tak cicho i tak niepewnie, że ledwo dało sie to usłyszeć.
- No to do łózeczka księżniczko. Sama pójdziesz czy mam cie tam siła zanieść- powiedział wyszczerzając rząd swoich idealnie białych zębów. Pokiwalam przecząco glową, a chwile później szłam przerzucona przez jego ramię. Chwila. To on szedł. Coraz częsciej zastanawiam sie nad tym z jakimi ja wariatami żyje na tym świecie....... UHG. Postanowiłam jednak ulec...




Położył mnie na łóżku i wyciągnął z szuflady swoją bluzkę i podał mi ją. Chciałam już coś powiedzieć kiedy  on był szybszy. - Nic nie mów albo sama to założysz, albo ja to zrobię. - przewróciłam oczami i odebrałam nie swoja rzecz. Popatrzyłam na Liama wzrokiem typu WYNOCHA  a on tylko sie uśmiechnął i usiadł na łóżku. - No dalej na co czekasz ?  - zapytał zdziowny.
Wylaź zboczeńcu !
- Aż wyjdziesz. - odpowiedziałam grzecznie i opanowanie chociaż w środku cała już sie gotowałam.
- Przebierasz się przy mnie. To twoja kara. Zapamiętaj, bez mojego pozwolenia nie chodzi sie po MOIM mieszkaniu. A lepiej to zapamiętaj, bo jeszcze dużo razy mnie odwiedzisz, - zaśmiał się. Nie wiem czy dotarły do mnie jego słowa czy nie ale stanęłam jak wryta, a kiedy się ocknęlam zrozumiałam, że mam sie przed nim pokazać w samej bieliznie. I te ostatnie slowa : ' Jeszcze dużo razy mnie odwiedzisz' Kto mnie zaytał o zdanie. Naprawdę czuję się jak jedno wielkie gówno, którym każdy kto chce, pomiata. Zbyt bardzo się boję, żeby coś mu wygarnąć..... Ciiicho Megan...  Spokój....



Odwróciałam się plecami do Liama i jak najszybciej zarzuciałam na siebie jego koszulkę. Psychol. Psychol. Psychol. Zdjęłam spodnie i naciągnęłam koszulkę tak by nie było widać mojej bielizny. Chociaż nie musiałam tego robić, bo koszulka była tak wielka, że spokojnie ktoś jeszcze by sie wmieścił.
Szybko wskoczyłam do łóżka i przykryłam sie kołderką.
Liam tylko poslał mi ten piękny biały uśmiech i pożegnał słowami : '' Dobronc Księżniczko" . Nie wiem co on ma z tą ' księżniczką'  ale nie podoba mi sie to w jaki sposób do mnie mówi. A tym bardziej jak mnie traktuję jakbym była niewiadomo kim. Czyli nikim.


Zapach łóżka utkwił w mojej pamięci kiedy leżałam tutaj pierwszy raz.
To jest szalone. Znamy tylko swoje imiona a ja już śpie w jego łóżku. Zaśmiałam się cicho i zamknęłam oczy..........





____________________________________________________________________________________






Dzisiaj walentynki soooo.... postanowiłam rozdział dodać wcześniej ibubruv
Cieszycie się ? No wiem taki sobie but.... jest dla was ode mnie <3


Taki prezencik :D:D:D:D


Mam nadzieję, że go docenicie i SKOMENTUJECIE :D GO XD
W sumie to dodałam ten rozdział TEŹ w celu podziękowania wam za ponad 600 WYŚWIETLEŃ JEEJEJEJ I 35 komentarzy LOLZ Jesteśmy razem od 1,5 tygodnia około <3 <3 a tu taka niespodzianka :D






Powracając do WALENTYNEK :




KOCHAM WAS
KOCHAM WAS <<333



Małe info : Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach wystarczy wejść w zakładkę KONTAKT i napisać gdziekolwiek :D TWITTER ASK ..... bardzo mi miło kiedy ktoś o  to mnie pyta bo to naprawdę dużo dla mnie znaczy kiedy ktoś komentuję rozdziały. Wtedy naprawdę wiem, że dla kogoś to robię i że ktoś docenia mnie <33
Tak po za tym to nwm czy wgl ktoś czyta te notki bo są takie NUDNE XD


Proszę walentynka ode mnie <3 !!



 
 
 
 
Ktoś mi napiszę, że mnie kocha ?
Czuję się jak taki FOREVER ALONE !! LOLZ


środa, 12 lutego 2014

Rozdział 3

                                                       ****** 2 dni później ******


Wczoraj było strasznie. Nie mogłam patrzeć na to jak zakopują moją mamę. Wybiegłam po prostu stamtąd. Jednak jeszcze gorszym widokiem było patrzeć na to jak moja siostra cierpi. Gdybym mogła cofnęłabym czas i do niczego by nie doszło. Wszytko jest przeze mnie. To ja zepsułam nasza rodzinę. Jestem głupia. NIEnaiwdzę za to siebie.


Ojciec ? Nie chce go znać, był na pogrzebie ale jedyne co widziałam na jego twarzy to uśmiech ! Gzdzie wspólczucie gdzie smutek ! Jeszcze bezczelnie podszedł do nas i zapytał co słychać. On ją zabił ! I tak zwyczajnie zapytał co u nas. Wiadomo, że do dupy. On jest do dupy. Niech go zgarną, niech pójdzie siedzieć. Niech zgniję w tym więzieniu. Niech zdycha. Nie mam już rodziców !
Niechętnie wygramoliłam sie z łóżka. Niestety trzeba walczyć i żyć dalej. Tylko, że już mam coraz mniejszą ochotę na to.


Ubrałam sie w


Uwolniłam włosy z długiego kucyka i potraktowałam je szczatką. Gotowa lub nie zeszłam na dół i przywitałam sie z Sam, ktora nie raczyła mi nawet odpowiedzieć.  Mam dosyć. Wzięłam torbę i trzskając drzwiami wyszłam z domu. Nawet jej mam już dość. Wszytko mnie denerwuję ona mnie denerwuję. Próbuję być miła i nie pokazywac jej tego jak jest mi źle a ona nie moze mi powiedzieć głupiego cześć. Przesadzam ? Tak.


Weszłam do kawiarni w której pracuję od niedawna. W sumie miało mnie nie być ale nie będe siedzieć tylko w domu i myśleć co by było gdyby..... \
- Hej - przywitałam sie z moja najlepszą przyjaciółką, która pracuje tutaj razem ze mną. Ubrałam swoje robocze ciuchy i wyszłam pomóc Liz.
- Co tam ? - zapytała - Trzymasz się jakoś ? - wiedziałam, że będzie pytać ona sie o wszytko pyta a ja nie mam ochoty o tym gadać. Wszytko sie sypie a ja nie umiem tego zmienić. Nie umiem przeciwstwić i zmienić biegu tych cholernych zdarzeń.
- Taaaak. Wszytko dobrze napewno lepiej niż dwa dni wcześniej. - wymusiałam uśmiech i zaczęłam przyjmować zamówienia, by uniknąc dalszej rozmowy z Liz.



********




Niestety dobiegła godzina 18. Koniec mojej zmiany. Muszę wrócić tam gdzie tak bardzo nie chce wracać.  DOM. To slowo kojarzy mi sie z cierpień i smutkiem. Niebezpieczeństwem i bólem. A jeżeli i mnie coś takiego w przysłości spotka ? Jeśli zabije mnie mój własny mąz a dzieci będe przed nim uciekać? Nie chce tego tak strasznie chce być szcześliwa.
Przywitałam sie z babcią, która siedziała samotnie w kuchni. Śledziła każdy mój ruch kiedy nalewałam sobie soku. To takie krępujące.
- Gdzie Sam ? - zapytałam.
- W pokoju. Zamknęła sie. - Znowu ? Co sie z nią dzieje. Rozumiem straciła mamę i jest słabsza ode mnie ale do cholery ma mnie !
- Pójde do niej. - babcia tylko pokiwała głowa i zajęła sie tym co robila wcześniej. Wpatrywanie się w zabieganych ludzi za oknem.


Wspięlam sie po stromych schodkach na górę. Delikatnie zapukałam w drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Stwierdziłam, że chce pobyć sama i nie będe jej  już przeszkadzać.  Zamknęlam sie na klucz w swoim pokoju i położyłam sie do łóżka. Przez conajmniej pół godziny gapiłam sie bez sensu w sufit. Pomaga to ukoic ból ? Niestety nie. Chyba skorzystam z propozycji mojej kochanej przyjaciółki...... Lub nie ?



Wzięłam przezroczysty woreczek z białą zawartością. Przez długą chwile obracałam go w ręce i zastanawiałam sie czy tego rzeczywiście chce. " To pomoże ci ukoic ból. Zaufaj mi "  Slowa przyjaciółki odbijały sie echem w mojej głowie. To pomoże ukoić twój ból Megan. Spróbuj....



I tak zrobię. Wysypałam biały proszek na stół i zaczęłam wciągać go nosem. Nie przyjemne uczucie kiedy coś masz w nosi....eh to takie dziwne. Kiedy cała zawrtośc była już we mnie, czekałam juz tylko aż zaczie działać. Chce się śmiać i chociaż przez chwilę chce być taka jak kiedyś. Uśmiechnieta.
Chwila czy czy to SMERF ?!  Wielki grzyb wyróśł obok mnie ! HAAHAHAHA zaczęłam sie chichrać i nie mogłam złapać oddechu.
- Megan jesteś głupia. - stałam przed lustrem i mówiłam do swojego odbicia. - HHHAAH jesteś gruba. - śmiech. - Rzuciłam sie na lustro i przytuliłam je. Przytulałam siebie. HAH. - Papa smerf tutaj stoi !!!!! - zaczęłam sie drzeć i uciekać . - Goni mnie ! - nie mogłam sie opanować w końcu potknęlam sie o włsana nogę i wylądowałam na dywanie. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. ZNoWU.
- Kocham się śmiać !!! MEGAN !! Kochaniutka idziemy sie zabawić. Idziemy do klubu !! Cieszysz się ? - znowu stanęłam obok lustra i gadałam sama do siebie w końcu to zrozumiałam ale jedynie co zrobiłam to się smiałam. Ubrałam sie w sukniekę która więcej odkrywała niż zakrywała wybrałam najwyższe szpiki jakie miałam w szafie. Jak sie bawic to na całego! Tylko jak ja w tym będe chodzić. HAHAHAH .







Godzine później przechadzałam sie wśród przepoconych ciał. Czułam jak powli wracam do siebie. Chociaż nadal wiele rzeczy mnie śmieszy. Usiadłam przy barze i zamówiłam mojego ulubionego drinka.


Szukalam jakiegoś bogatego gościa, który mógłny mi zafundować trochę alkocholu bo nie mam zbyt dużo hajsu a wszytkiego tutaj nie wydam. Czas poczuć sie jak dziwka !
Próbowalam zachowywać się seksownie. Ale moje kochane białe gównieka przestają działać i całe pomieszczenie wiruję. W końcu ruszyłam na parkiet i momentalnie otrzeźwiałam kiedy zobaczyłam tego chłopaka, który ..... oh i ten jego kaloryfer. On też mnie zauważył. Zawstydzona wróciłam do baru. Zawstydzona ?  Megan niestety wróciłaś. Muszę po prosic Liz o więcej tego gówna.
- Hej. Dlaczego uciekasz księżniczko ? - usłyszałam jego ciepły głos. Tak to on. Spojrzalam obok siebie i dostrzegłam piękne brązowe tęcżówki. Zobaczyłam rząd jego idealnie bialych zebów a na policzkach pojawiła sie delikatnia zmarszczka.
- Nie uciekam. - powiedziałam popijajać to świnstwo które z każdym łykiem smakowało mi coraz bardziej.
- Co to za guz na czole ? - zapytał
- Co to za pytania ? - odpysknęlam.
- Zadziorna księżniczka. Podobasz mi sie - powiedział z tym swoim 'innym' uśmieszkiem.
- A ty mi nie. -  powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Może i jest ładny ale charakter to ma po porstu zajebisty kolejny drań.
- Pyskata. - slyszłam jego glos za mną. - ale ode mnie sie nie ucieka a tym bardziej nie odpowiada tak ani ttym tonem. -  tym razem to jego ton był inny. Ostrzejszzy nie wiem po prostu inny ! Gorszy! Wole stąd iśc zanim mi coś zrobi. - Boisz sie mnie ? - zzapytał a ja przyśpieszyłam kroku.
Po cholere tutaj przylazlaś !!? - Poczekaj ! - właściwie nie wiem dlaczego stanęłam i odwróciłam sie w jego stronę - Mieliśmy sie spotkać. No to idziemy. Kino ? - zapytał mnie chociaż o zdanie czy ja chce sie z nim spotkać. Nie mam ochoty na niego i kolejnego skurwiela w moim życiu.
- Nie chce - odpowiedziałam i chciałam już wychodzić kiedy jedo dłoń przyciągnęła mnie do siebie. Idiota.
- W takim razie idziemy do mnie księżniczko. - CO ? Nie o to mi chdziło. Chciałam już coś powiedzieć ale za nim to zrobiłam zakrył moje usta ręką i pociągnął w stronę wyjścia. Zaraz mu coś zrobie .....
****




Obiecałam, że będzie i jest XD
Nie jestem z niego zadowolona taki jakiś dziwny ten rozdział ale mam nadzieję, że wam się spodoba XD.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy nie mam siły już ich poprawiać. Wypiłam chyba z 4 blacki dzisiaj i czuje jak cała energia ze mnie wypływa LOOOL.
Moja nowa miłość. Energetyki <3 XD

Rozdział jak się postaram to powinien być ( środa czwartek piątek ) w piątek !!! lub sobotę XD
 Niedługo walentynki.
Mój plan. Zrobię se kartonowego Louisa i będę nim szpanować w mieście. No wiecie chodzić za rączkę i buzi buzi XD
To będą moje THE BEST walentynki <3
 
zwiastun się podobał ? ????
KOCHAMMM WAS I Miłego czytania ! JEJJJJJJJJJJJ !
Kończę bo zaraz notka będzie dłuższa od rozdziału! XD








                                           paczajcie co znalazłam w necie LOOOOOLz
















 
This my mina jak to zobaczyłam hhaha
 
 



                                                                     GOOd NIGHT !













 

wtorek, 11 lutego 2014

Trailer



                                         https://www.youtube.com/watch?v=_gFLasTbfnA


MAM nadzieję, że zwiastun mimo wszystko wam się spodoba. WIEM ! Idealny nie jest ale się starałam :)
TO dla was jest dokładnie 4;03 a ja siedzę nad zwiastunem hahha lolz

No i chyba się posram zaraz bo tyle komentarzy, że mam ochotę walnąć łbem w beton i zobaczyć czy to wszystko naprawdę hahaha
To było suche LOLZ -,-



Dobranoc <3
 
EEE a właściwie
Witaj NOWY DNIU !!
Czy jakoś tak XD

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 2

''Wszys­tkie, na­wet naj­mil­sze wspom­nienia z bliską osobą, za­bić pot­ra­fi świado­mość, że już nig­dy nie powrócą.'' <3





Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Wyskoczyłam z łóżka gdy zobaczyłam, że i ono nie należy do moich. Megan ! Logika ni twój dom, nie twoje rzeczy.
Z ciekawości uchyliłam drzwi i dostrzegłam wysokiego i umięśnionego chłopaka. Odwrócił się w moją stronę  dostrzegłam piękne  brązowe tęczówki które doskonale zgrywały się z jasno brązowymi włosami. Miał lekki zarost na brodzie co wyglądało trochę dziwnie ale do niego pasowało idealnie.
Uśmiechnął się do mnie a sama nie wiem kiedy odwzajemniłam jego gest. Lekko się zarumieniłam ale od razu przypomniało mi się gdzie jestem i co ja tutaj robię . 
- Moja pani wreszcie wstała. Jest już po 10. - uśmiechnął się znowu. Cholera jaki on piękny! Niech ubierze koszulkę bo zaraz nie wytrzymam.  - Um. Zrobiłem śniadanie. Zjesz ?  - Chwila co ? 10 ??? O kurwa.  Już nie żyję. Miałam dać Sam jakieś rzeczy a jeśli poszła do domu ? Musze stąd jak najszybciej wyjść.
- Przepraszam ale ja musze iść . -  chwyciłam moją torebkę którą zobaczyłam na stoliku i chciałam wyjść kiedy czyjaś ręka mnie powstrzymała.
- Może chociaż się przebierzesz ?  Idź do łazienki tam masz swoje ubrania a ja cię zawiozę gdzie tylko będziesz chciała kotku. - kotek ? Naprawdę ?  Jednak się nie myliłam. Sami palanci chodzą po tej planecie Meg.  Wywróciłam oczami i poszłam w kierunku, który wskazał mi bezimienny.
Podniosłam koszulkę i zobaczyłam brzuch a na nim pełno siniaków. Dobrze, że mnie nie rozbierał ze wszystkiego. HAH zaśmiałam się sama do siebie.
Spojrzałam w lustro, by jakoś poskładać moje włosy w kupę ale zamiast tego w oczy rzucił mi się dużo siniak na policzku. O cholera tak boli, że przez jakiś czas nic nie czułam. Jak ty wyglądasz Meg. Weź się w garść. Idiotko. Gdyby go nie prowokowała to by ci nic nie zrobił. Ubrałam jeszcze spodnie i gotowa wyszłam. On już czekał na mnie ubrany. Czarna skórzana kurtka doskonale do niego pasowała. Podkreślała jego pięknie wyrzeźbiony tors. Spodnie idealnie podkreślały jego słodki tyłeczek . Zaśmiałam się z tego co właśnie błądziło w moich myślach  a on spojrzał na mnie zdziwiony. Nie nic chłopcze po prostu mam brudne myśli.
- Wyobrażasz sobie mnie w inny sposób? - Oh ten to ma czelność. Ile to my się znamy ? Aha no tak my się w ogóle  nie znamy ! - Idziesz ? - pokiwałam głową i wyszłam z jak mi się wydaje JEGO domu.
Droga przebiegła w milczeniu co mi bardzo odpowiadało. Musze wymyślić jakąś wymówkę dlaczego nie było mnie całą noc i jakoś powiedzieć o tym, że Sam tymczasowo zamieszka u babci. Czuję, że mi się oberwie.
- Wiesz tak sobie myślałem, że może poznamy się lepiej . CO ty na to żebyśmy wybrali się w tym tygodniu do kina i dowiedzieli się czegoś o sobie - spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. Spotkać ? Mam ważniejsze rzeczy na głowie niż takie duperela.  Ale w sumie dlaczego nie może chociaż przy nim zapomniałabym o tym psychicznym domu.
- Jasne. - odpowiedziałam
- Dasz mi swój numer ? Jeszcze się umówimy.
- Masz jakąś kartkę ?  - zapytałam i wyciągnęłam swój telefon.
- Nie. To ja podyktuję ci swój a ty mi puść głuchacza. 9*******4  - zapisałam numer i wysiadłam z samochodu. Widziałam tylko jak odjeżdża jego czarne sportowe auto. Nawet dokładnie nie rozejrzałam się po jego domu. Tak przejęta byłam. EH.
Weszłam do klatki w której mieszkałam. Nie wielkie małe mieszkanko położone na trzecim piętrze tego małego bloku. Może nie małego ale w porównaniu do innych to to jest nic.
Po pierwszej dawce schodów już byłam cała wykończona ale kiedy dotarłam do drzwi zobaczyłam policje wyprowadzającą mojego ojca a przed drzwiami czarny worek, w którym ..... którym. KURWA CO TUTAJ SIĘ STAŁO ?
Wbiegłam jak opętana do mieszkania mimo, że jakaś kobieta do tego nie dopuszczała.
- Mamo ?????!!! Mamo ?! - zaczęłam krzyczeć i jej szukać boże to nie może być prawda. Nie, gdzie ona jest ??
- Pani Megan Cox  ? - zapytał funkcjonariusz policji.
- Tak. - ledwo przełknęłam ślinę. Boję się, że zaraz usłyszę coś strasznego.
- Pani mama....... - łzy zaczęły napływać mi do oczu. Nie nie nie. - twój ojciec....... -  pobił ją ale nie zabił. proszę powiedz, że ona jest w szpitalu, proszę proszę proszę. - Twoja mama została zamordowana. - zakryłam usta i osunęłam się po ścianie. TO on. On ją zabił. Mógł zrobić to mnie ! Nie jej !
- Gdybym tutaj była. Gdybym wróciła do domu. Ochroniłabym ją. - szeptałam sama do siebie. -  Zostałam sama. Sama. Sama. - mówiłam dalej.
Kłamiesz ! Skurwesynie ty kłamiesz idioto ona żyje! Nagle poderwałam się i pobiegłam w stronę czarnego worka. Kłamie jej tam nie ma.
Mimo, że dwóch policjantów odciągało mnie od worka ..... ja ,.. ja musze ja zobaczyć !  Rozszarpałam worek i dostrzegłam ciało mojej rodzicielki. Nie było w nim już ani iskierki życia.
- Mamo ! Obudź się ! - zaczęłam ją szarpać z całych sił ale to nic nie dawało. - Mamo ! Powiedz coś ! Powiedz, że mnie kochasz ! Tak jak kiedyś. Powiedz ze to tylko zły sen i ze zaraz wszyscy stąd znikniemy. Powiedz. - mówiłam do niej  i czekałam aż mi odpowie. MA mi odpowiedzieć bo on żyje. Zaczęłam sprawdzać puls. Reanimowałam ją, robiłam wszystko, żeby wróciła. Potrzebuję jej. Mam to gdzieś, że wczoraj nie kiwnęła nawet palcem kiedy ojciec mnie bił. WIem, że się bała. A jeżeli to przeze mnie ?  Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. O Boże Sam !  Przytuliłam ją z całych sił i zaczęłam płakać ona również.
- Przepraszam. Przepraszam, że nie dałam rady cię chronić. - powiedziałam. - To się zmieni już nigdy go nie zobaczymy. Damy sobie radę. Razem z babcią tak ? Tylko już nie płacz aniołku. Babciu zabierz ja stąd. -  podałam Sam babci a sama zostałam i jeszcze przez chwile patrzyłam się w poturbowane i posiniaczone ciało mojej mamusi. - Kocham cię Mamo. - pocałowałam ją i wybiegłam z mieszkania.
Nie dasz rady. Nie dasz Rady. Jesteś nikim. Głupiutka Megan.
głos w mojej głowie wciąż powtarzał to słowo. Trup.





 
 
 
 
 
 
__________________________________________________________________________________
OHH. Prawie bym  o notce zapomniała XD
No więc tak jest już 2 rozdział. XD
Koleżanka nalegała żebym wstawiła i uległam. Przecież miał być jutro XD
No dobra już nic. xD
 
Następny pojawi się we wtorek lub w środę  ale na 100 będzie.
Oczywiście jeżeli zobaczę co najmniej 3 komentarze XD
 
Dobranoc + miłego czytania
 
 
Ps. Liczę na opinię z waszej strony :)
 
<3333
 
 

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 1

"A stronger personality - stronger suffering, terrible lows, higher amplitude survive. Be a potent - it hurts."

 

 

 

 

 

Przechadzałam się ulicami Londynu. Pogoda jak zwykle, nie ma czym się chwalić. Śnieg, śnieg, śnieg i dupa marznie. Ale to mój najmniejszy problem.
Dotarłam do domu i zza drzwi słyszałam już odgłosy kłótni moich rodziców. Postanowiłam im nie przeszkadzać w końcu i tak ja w ich oczach jestem nikim. Pewnie nawet nie zauważyli, że wyszłam bo dla nich nic się nie liczy oprócz głupich docinek sobie nawzajem. Przeszkadza mi to ? W sumie to nie wiem i chyba już się przyzwyczaiłam, ale tęsknie za dawnymi czasami kiedy wszystko było okey. Byliśmy JEDNĄ szczęśliwą rodziną i zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Mam wrażenie, że oni zapomnieli o wszystkim i zajęli się tylko sobą. Nie tylko oni mają kurwa problemy! JA TEŻ JE MAM. ale skąd to mają wiedzieć skoro ze mną nie rozmawiają ?



Weszłam jak najciszej się dało, kiedy dotarłam do swojego pokoju. Przebrałam się w szare, stare dresy i luźną koszulkę.
Opadłam bezwładnie na łóżko i schowałam się pod kocem tak jakby to miało uchronić mnie przed cały złem tego świata. Pomogło? Nie, wszystko dokładnie słyszałam każde słowo ich jebanej kłótni, każde trzaśniecie tych jebanych drzwi. Nienawidzę tego domu. Powinnam się czuć tutaj bezpiecznie, chcieć tu wracać a ja chce być jak najdalej stąd. Zaczęłam cichutko łkać, kiedy usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju szybko otarłam kilka samotnych łez, które spływały powoli po moich policzkach. Odwróciłam się i zobaczyłam trzynastolatkę, cała zapłakaną. Widać, że ją to też bardzo dotyka.
- Mogę wejść?- zapytała cichutko moja malutka i biedna siostrzyczka. Wyciągnęłam do niej ręce. Nie miałam siły nic powiedzieć, łzy mi to utrudniały. Przybiegła do mnie i wtuliła się we mnie. - Dlaczego oni się wciąż kłócą. Nie może być jak dawniej? To przeze mnie? - Co jak ona w ogóle może tak myśleć. To moja malutka i bezbronna siostrzyczka nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić.
- Nie po ... rodzice mają trudniejszy okres w życiu wiesz? Czasem tak jest. Ty też czasem masz zły humor prawda ? - pokiwała głową - No właśnie. Też jesteś zła i pyskujesz - zaśmiałyśmy się obie, bo to ja jestem ta, która nie umie zamknąć buzi. - W tym rzecz, że z rodzicami jest podobnie. Na pewno cię bardzo kochają i to nie jest przez ciebie tak ?
A teraz połóż się tutaj ja zejdę na dół przyniosę ci ciepłe kakao. Chodząca lodóweczka normalnie. - zaśmiała się z moich słów a ja zeszłam na dół.
Wzięłam głęboki oddech. Przecież nie zeszłam tutaj tylko po to żeby zrobić coś do picia. Muszę z nimi pogadać. Ona nie może obwiniać się o to ze im się nie układa. Skurwesyny niszczą sobie i nam życie. Mam ich dosyć.
Stanęłam w drzwiach, nawet nie zauważyli, że tutaj jestem. Zajebiście. Zapukałam delikatnie w ścianę a dwie pary oczy gwałtownie spojrzały na mnie.
- Idź stąd i się nie wtrącaj.- powiedziała mama. AŁĆ zabolało. Niby jak mam się nie wtrącać? Ja też należę do tej rodziny ! Chyba.
- Jasne zaraz sobie pójdę, ale mam wam coś do powiedzenia. Jesteście dorośli a zachowujecie się gorzej od pięcioletniego dziecka. Mam was dosyć. My mamy was dosyć. Ciągłe kłótnie w domu. Nie pomyśleliście, o tym jak bardzo boli to Sam ? Co wieczór przychodzi do mnie a ja próbuję ją uspokajać a wiecie co jest najgorsze ? Że ona obwinia się o to, że wy jesteście pierdolonymi rodzicami ! - chwilę później żałowałam, że to powiedziałam. Poczułam jak mój policzek pali. Zorientowałam się co się wydarzyło, on  mnie uderzył. Uderzył mnie. Mój kochany tatuś dał mi w twarz. Zaczęłam płakać jak on mógł. Boże co się z nami dzieję. O co chodzi w tej jebanej rodzinie?
- Powiedz coś jeszcze a tak ci przypierdolę, że już mi się na oczy nie pokażesz. - nie on nie będzie miał tej satysfakcji. Nie boję się go ! I to, że raz mnie uderzył nie znaczy, że zmienił się w furiata.
- No bij! Bij ! Pokaż jakim jesteś mężczyzną Pokaż jak bardzo mnie kochasz. Bij skurwesynie. - popchnął mnie na ścianę i uderzyłam się z całej siły w nią. Bolało tak strasznie bolało. Czerwona ciecz spłynęła powoli bo mojej twarzy. Poczułam kopnięcie w brzuch i następne. Szarpnął mnie za włosy i po raz kolejny pchnął na ścianę. Zobaczyłam, że w drzwiach stanęła zapłakana Sam. O nie niech ona stąd wyjdzie i na to nie patrzy! Mama tylko stała i patrzyła się na tą całą sytuację.
- Sam wyjdź. - ledwo słyszalnie powiedziałam te dwa słowa. Poczułam kolejne kopnięcie. Nie wytrzymam czuję, że odpływam. Nie Meg nie możesz ! Twoja malutka siostrzyczka! Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak postać, która była przy mnie oddalała się. Skorzystałam z okazji. Próbowałam wstać ale moje ciało nie było mi posłuszne. Złapałam się ściany i z trudem dostałam się do Sam. Szepnęłam cicho by się ubrała. Szybko wykonała moje polecenie. Ja założyłam buty i ubrałam kurtkę. Muszę ją stąd zabrać ona  nie może na to patrzeć jest za młoda. Ja jeszcze to zniosę ale ona ? Ona jest za krucha i bezbronna.
Wzięła mnie pod rękę  i razem wyszłyśmy z tego budynku,  którym nazywałam domem.
- Megan? Gdzie idziemy ? - zapytała po krótkiej chwili milczenia Sam.
- Idziesz do babci za dużo dzisiaj zobaczyłaś. Nie możesz mieszkać w tym ... domu. - ledwo powstrzymałam się od wypowiedzenia jednego słowa za dużo. EH, jeszcze by wyszło, że i mnie by się bać zaczęła.
- A ty? - mówiła przez łzy. Tak mi jest jej żal. - Nie możesz tam wrócić on cię zabije.- do czego oni doprowadzili. Gdzie jest moja kochająca rodzina. Gdzie jest Tatuś i moja kochana Mamusia. Tak strasznie tęsknie. Niech wreszcie wrócą i zabiorą tych potworów z domu. To nie możliwe ze przez dwa lata tak się zmienili.
- Nic mi nie zrobi. Kocha mnie i ciebie. Ja wrócę a ty zostaniesz dobrze? Wejdziesz sama do góry, żeby babcia się nie martwiła i powiedz, że w pokoju masz remont i chciałabyś trochę u niej pomieszkać. Nie wolno ci mówić nikomu o tym co dzisiaj zobaczyłaś. Dobrze? Jutro podrzuce ci kilka rzeczy okey. Obięcuję, że będzie jak dawniej. Musisz być silna i to wszystko przetrwać. A o mnie MASZ się nie martwić. Poradzę sobie. - pocałowałam ją w policzek i przyciągnęłam do siebie. Wiadomo, że już nic nie będzie jak kiedyś ale ja postaram się o to żeby miała wszystko i była szczęśliwa. Jest moją młodszą siostrą i nie może patrzeć na te wszystkie rzeczy.
Wyswobodziła się z mojego uścisku a ja patrzyłam jak znika za ciężkimi czarnymi drzwiami.
Poczułam ulgę a zarazem strach. Ona jest bezpieczna. Ja nie.
Babcia na pewno ją przyjmie a o sytuacji w domu się nie dowie. Już dawno nie utrzymuje z nami kontaktu i się nie dziwie.




Przeszłam jeszcze kilka metrów i poczułam mocne ukłucie w dole brzucha. Starałam się iść dalej ale po chwili opadłam bezwładnie na ziemię a świat przed moimi oczami po prostu wirował. Skuliłam się i zaczęłam cicho płakać. Już nie mogłam powstrzymywać łez, które teraz spływały strumyczkiem po moich policzkach. Nie mam siły tam wracać. Boję się, że znowu mnie uderzy ale Sam... to dla niej.
- Hej. Wszystko okey?- usłyszałam nie znajomy głos. Podniosłam głowę i ujrzałam dobrze zbudowanego męszczyznę. Miał czarne włosy  a oczy w świetle księżyca wydawały się być czarne. Wymusiłam uśmiech i z trudem wstałam. Chciał podać mi dłoń a ja na nowo zalałam się łzami.
- Nie krzywdź mnie. Proszę.- przestraszyłam się i gwałtownie odskoczyłam. On spojrzał na mnie zdziwiony ale nie odszedł. Czułam się jak wariatka. Ale...ale on mnie nie może znowu uderzyć.
- Nie mam takiego zamiaru. Jesteś blada i cała posiniaczona. Co się stało. Kto ci to zrobił?- zapytała a ja otarłam moje łzy i kulejąc odeszłam od chłopaka. Przecież wszystko jest dobrze. To tylko ślady pobicia przez mojego ojca ale niee jest ok, po za tym, że boję się wrócić do domu.- Zapytałem o coś.- jego ton gwałtownie zaostrzył się. Czy sie go bałam. Może trochę ale żadnemu facetowi nie dam tej satysfakcji i nie pokaże, że ma nade mną kontrolę.
- Nie twój zasrany interes. - odpysknęłam i z trudem przyśpieszyłam kroku. Czułam jak moje serce wali ze strachu. Chciałam uciekać ale nie mogłam. Teraz to mnie ktoś powinien uratować.
- A może jednak mój.- złapał mnie za ramię a ja czując palący ból syknęłam z bólu. Rozluźnił uścisk ale mnie nie puścił. O co mu chodzi ? Mam się bać? Chwila. Już się cała trzęsę. - Zapytałem o coś ! - wydarł się na mnie. W moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego wszyscy się nie mnie wydzierają czy ja wyglądam na taką szmatę ?
- Proszę. Zostaw mnie. Błagam. - mówiłam błagalnym głosem już nieco ciszej.
- Zayn. Siema stary! - usłyszałam zupełnie inny głos. Milszy nie tak ostry jak ten. - Kurwa co ty wyprawiasz ! Pogrzało cię! Mało to masz już kłopotów! - zawołał nie znany mi męszczyzna a chwilę później nie czułam już jego dotyku a widziałam jak drugi facet chce się do mnie zbliżyć.
- NIe dotykaj mnie  ! - krzyknęłam - proszę - jednak on mnie nie posłuchał zbliżał się do mnie a ja cała się trzęsłam. Co za dzień.
- Nic ci nie zrobię uspokój się. - posłuchałam go. Nie wiem dlaczego. Po prostu. Wtuliłam się w jego umięśniony tors, poczułam nagły przypływ ciepła i bezpieczeństwa. Pachniał ładnie i delikatnie. Gładził moją głowę i powtarzał w kółko, że już jest dobrze i nic mi nie grozi a ja miałam ochotę wybuchnąć i wykrzyczeć mu w twarz, że każdy facet jest taki sam. Nic nie będzie dobrze przecież musze tam wrócić. Być może zrobiłabym to ale nie mam już na nic sił.
Poczułam jak moje powieki robią się cięższe i nie mogę tego opanować. Zasnęłam w jego ramionach.......



*******


___________________________________________________________________________________
 
* chciałabym żeby wszyscy zrozumieli cytat więc wklejam tłumaczenie XD -
"Sil­niej­sza oso­bowość - sil­niej­sze cier­pienie, straszniej­sze upad­ki, większa am­pli­tuda przeżyć. Być sil­nym - to boli."


Jezu chciałam wam podziękować za tyle komentarzy pod prologiem. Myślałam, że nawet 1 nie będzie a tu taka niespodzianka. Dziękuje.
Rozdział jest dopiero teraz dlatego, że jak już wspominałam wcześniej nie spodziewałam się ! HAHAH.  DZIEKUJEE i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie tyle samo a może nawet więcej HAH.

LOVEE.

Następny rozdział w niedziele lub poniedziałek pod jednym warunkiem. Pod rozdziałem mają być co najmniej 3 komentarze.
XD
Być może nie długo wstawie zwiastun ale to jeszcze nie pewne.
Kto będzie oglądał ? XD

Dobranoc. :****