wtorek, 1 lipca 2014

Kolejne przeprosiny.... :(

Jak zawsze na początku mojej notki będą przeprosiny!!! Ludu ja, ja wiem, że nawalam. Tak to całkowita i bolesna prawda. Po raz kolejny nie dodałam rozdziału i to przez miesiąc lub więcej. Tak wiem z tym też się muszę zgodzić. Głupio mi się przed wami wciąż tłumaczyć ale no... przepraszam...
Jak wiecie był koniec, roku i oczywiście jak to na koniec wszystkim się przypomina, że trzeba popoprawiać oceny pozaliczać sprawdziany i ogólnie zapracować na lepsze świadectwo. No i, że akurat ja miałam okazję poprawiać kilka ocen i starać się o wyższą średnią to wzięłam się w pełni w garść co się z tym wiąże? Mniej czasu. Następny powód.
Zabrałam się ostro za siebie i są dni kiedy ćwiczę na prawdę godzinami, a to jest serio bardzo męczące i nie mam siły usiąść, przy tym laptopie i wytężyć ten głupi móżdżek, bo ćwiczenia zabierają mi dużo energii, ale jestem z siebie dumna, bo w końcu ruszyłam dupę, a wcześniej to wszystko opierało się na objadaniu a potem marudzeniu ale to ja jestem gruba... blabla
Jak wiecie miałam też wycieczki i wyjazd z rodzicami, co też zabrało mi dużo czasu a wierzcie mi, że chciałam chociaż troszkę wolnego czasu spędzić z ludźmi z klasy a także z wujem, z którym nie widziałam się dość długo.
No i jak zwykle mój odwieczny problem- brak weny. Myślę, że ja już wypaliłam się co do pomysłu na tego bloga, mam super idea na kolejne rozdziału, no ale one są zbyt dramatyczne i takie.... już się zamykam. Nie no serio wypalam się powoli zawodowo XD
A na dodatek jestem załamana, bo już mam kolejny pomysł na kolejnego bloga haha ale nie. Muszę chociaż dojść tutaj do 20 rozdziału XD.
A więc bardzo bardzo was przepraszam. Co do rozdziału: nie obiecuję, nie jestem pewna i nie bądźcie na mnie źli jeśli nie dodam go w tym czasie co przypuszczam, a myślę, że pojawi się on jeszcze w tym tygodniu. Jak na razie mam pierwszą linijkę, więc dumajcie, ze mnie, że coś już napisałam XD.
Oczywiście mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze zagląda z nadzieją, że ujrzy ten 16 rozdział. Jest ktoś? Błagam... hah
A jeśli ktoś rzeczywiście dzielnie się tutaj trzyma, to dziękuję i liczę od niego na komentarz w następnym rozdziale XD

Oczywiście życzę wam również słonecznych(miejmy nadzieję, że słońce w końcu da nam w kość, bo ja chce nad jezioro XD) miłych, spędzonych w gronie rodzinnym lub przyjaciół(byle nie samemu, chodź jak kto woli) wakacji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 30 maja 2014

LONDYN!!!

TAK WIĘC JAK WIDZICIE JADĘ DO LONDUNY I NADAL NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ JUŻ ZA PÓŁ GODZINY BĘDĘ W DRODZ.
i TO NIE JEST MÓJ WYMYSŁ ANI SEN JA TAM BĘDĘ1!!!
wIEC ROZDZIAŁ BĘDZIE TROCHĘ PÓŹNIEJ.
nIE MOGĘ WYRAŻIĆ SWOEJEJ RADOŚCI BO MUSZĘ JUŻ JECHAĆ :(

DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁKU MAŁPKI

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 15

Obudziło mnie światło, które leniwie przedzierało się przez grube zasłony, co w efekcie nie było zbyt przyjemne dla mojego dobrego samopoczucia. Czułam się jakby ktoś co rusz, wbijał mi tysiące małych szpileczek, a każdy najmniejszy ruch słyszałam dużo razy głośniej. Nie było to przyjemne ani dla mojej głowy a tym bardziej dla mnie samej. Ukryłam się pod cieplutką i milusią pościelą jakby miała ona uśmierzyć mój ból, jednak nie pomogło....
'To tak zwany kac Megan'- powiedział cieniutki głosik w mojej głowie, miał racje wczoraj bawiłam się w nie zapomniane, szkoda tylko, że nic już nie pamiętam. To tak jakby, ktoś wymazał mi cały wczorajszy wieczór z głowy, dziwne uczucie, ale może to i dobrze? Przynajmniej nie będę rozpamiętywać tych upokarzających sytuacji, które wczorajszej nocy być może a raczej na pewno dokonałam.


Chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty postanowiłam ruszyć swój leniwy tyłek z łóżka i zrobić sobie kawę, która może chodź trochę mnie ożywi.
Usiadłam na brzegu łóżka, rozglądając się po pomieszczeniu i dopiero w tej chwili zorientowałam się, że to nie mój pokój, ale doskonale znałam to pomieszczenie.  Czekoladowe ściany, białe łóżko i dywan a na przeciw mnie obraz przedstawiający skrawek Londynu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy przypomniałam sobie w czyim domu jestem. To dobrze przynajmniej w końcu mam jakąkolwiek motywacje, by zejść na dół. Zbiegłam na dół po drewnianych schodach, sama zaskoczona tym ile nagłej energii pojawiło się we mnie. Przede mną pojawił się mój aniołek, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Jego widok sprawił, że każda najmniejsza szpileczka znikła, głosy ucichły, słońce przestało istnieć.

- Dzień dobry księżniczko. - powiedział i odwzajemnił mój uśmiech. Przy ostatnim słowie poczułam coś nietypowego. Jakby stado motyli szalało w dole mojego brzuch przez co poczułam się nieco dziwnie.- Zrobiłem naleśniki i w końcu mi wyszły!- uśmiechnął się jak najszerzej mógł, co wyglądało bardzo .... nienaturalnie i o mało co powstrzymałam się od niekontrolowanego wybuchu śmiechu. Zamiast tego pokazałam moje ząbki.
-Ok, dawaj te naleśniki, bo umrę z głodu.- powiedziałam siadając, na jedno z krzeseł przy kuchennym stole, cały czas przypatrując się płynnym ruchom Liama. Za każdym razem, kiedy czegoś, szukał lub coś podnosił i odkładał jego mięśnie napinały się wraz z jego ruchami, wywoływało to u mnie nie mały zachwyt, tym bardziej, że nie miał na sobie koszulki, przez coz przez chwilę poczułam się nieco skrępowana, ale moja wyobraźnia wzięła, górę i nagle całe moje zażenowanie znikło gdzieś w powietrzu, a ja nie miałam zamiaru go szukać.

Doskonale gładka i opalona skóra, idealnie wyrzeźbiony tors, mmmm a te tatuaże, każdy doskonale do niego pasował i moim zdaniem każdy z nich był doskonale przemyślany, pokazując jego wnętrze, jednak moją uwagę przykuł jeden tatuaż "Only  Time  Will  Tell" (dla nie wiedzących: 'tylko czas pokaże, jednak lepiej brzmi czas pokaże') przez głowę, przeleciało mi tysiące sytuacji, które już wydarzyły się w moim życiu, jestem ciekawa przyszłości, a co się w niej wydarzy 'pokaże czas' czy kiedyś będzie lepiej. Tylko, szkoda, że przez ten okres życia zostałam tak skrzywdzona, mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni.....

Od myśli oderwał mnie nowy widok, na który już wcześniej zwracałam uwagę, jednak on na nowo za inspirował moją wyobraźnie, a mianowicie ten okrąglutki tyłeczek, na który mam co raz większą chrapkę.
-Okey, podane księżniczko.- w mojej głowie zabrzmiał nowy głos do tej pory byłam tam tylko ja, wiec wyjdź i nie przeszkadzaj miłej Megan. Cisza. - Żyjesz?! Megan?- to znowu to c... gwałtownie się ocknęłam, kiedy coś wielkiego przeleciało mi koło twarzy, lekko się wzdrygnęłam  na widok Liama tan na górze. Uśmiechnął się szyderczo i ja i on wiedzieliśmy o co chodzi. Dlaczego ja nigdy nie mogę się opanować? 'Dobre pytanie'- zabrzmiał cieniutki głos, który unosił się w mojej pustej głowie.
- Co się tak gapisz, jedz.- zgromiłam go wzrokiem, podniósł ręce w geście obronnym, a następnie zajął miejsce na przeciwko mnie.  
-To nie ja się patrzyłem na ciebie przez dobre kilka minut, aha i jeszcze jedno. Ładnie się ślinisz.- spojrzałam na niego zaskoczonym wzrokiem i szybko otarłam moje usta w celu znalezienia jakiejkolwiek mokrej substancji. Nie było jej. Ktoś tu ma ubaw z biednej Meg? Jeszcze się kiedyś zemszczę.- I co już ci lepiej? Chcesz tabletkę na ból głowy?- spojrzałam na niego wymownie, naprawdę? Siedzimy tu już jakieś dobre 20 minut a on mnie się teraz pyta, czy chce tabletkę, nie dzięki już mi przeszło.
- Tak i nie, poradzę sobie.- powiedziałam znudzonym tonem.
- To ja powinienem być na ciebie zły.
- Niby dlaczego?- zaśmiałam się sarkastycznie.
- A kto wyprowadzał wczoraj pijaną i naćpaną Megan z klubu?
- Ale ja nic nie pamiętam.
- To sobie przypomnij.
- Wkurzasz mnie tym swoim 'ojcowskim' zachowaniem, to jest moje życie i mogę sobie chodzić codziennie naćpana i pijana, tatusiu. - ostatnie słowo wypowiedziałam bardzo wyraźnie, nie wiem w czym to miało posłużyć, może żeby zrozumiał, że nie jesteśmy ani małżeństwem, ani parą, żeby był o mnie zazdrosny.
- Przestań- powiedział już nieco groźniej, niż wcześniej.
- To ty przestań.- powiedziałam i przez chwilę patrzyłam w jego oczy szukając jakiejkolwiek reakcji na moje słowa, jednak niczego się nie doszukałam, zwyczajnie nic, obojętność? - Idę się przebrać - powiedziałam zrezygnowana i spowolnionymi ruchami, ruszyłam w kierunki łazienki, kiedy czyjaś dłoń powstrzymała mnie w dotarciu do mojego celu, a zamiast tego wylądowałam na czyimś torsie, torsie Liama.
- W sumie to podobałaś mi się pijana, nie pyskowałaś i byłaś posłuszna. Sam muszę cię kiedyś upić księżniczko.- uśmiechnął się a ja spojrzałam na niego lekko zdezorientowana, przeraziło mnie to jak szybko zmienił humor, a słowa, które wypowiedział lekko mnie przeraziły. - A teraz idź się przebierz aniołku, zabieram cię na spacer.
-Jest -5 stopni  na dworze, Liam.- powiedziałam zniesmaczonym głosem, nie miałam ochoty wychodzić nigdzie, ale ostatecznie sie
- W takim razie ciepło się ubierz. Widzimy się za 15 minut na dole.- uśmiechnął się, a ja nie mogłam, zrobić niczego innego niż zwyczajnie odwzajemnić jego słodki, młodzieńczy uśmiech.




                                                             *******************


                                                                Perspektywa Liama


- Księżniczki przodem - powiedziałem, kiedy z jej ust wydobył się cichutki chichot. W tej chwili miałem ochotę ją przytulić, zrobić cokolwiek, bym tylko mógł poczuć jej bliskość. Z daleka zaciągałem się jej słodkim, kwiatowym zapachem, zupełnie promiennym tak jak ona. Lekki dreszcz przeszedł mnie kiedy zetknąłem się z chłodnym powietrzem.
Budynki, ukryte pod białą pierzyną, chodniki chodź posypane piaskiem nadal niebezpieczne, choinki z kolorowymi lampkami  pojawiające się co jakiś czas, a dostrzegam te wszystkie najmniejsze rzeczy, tylko dzięki niej, dziewczynie, która idzie tuż obok mnie.
- Pięknie.- wypuściła powietrze z ust i znowu wróciła do krainy swojego umysłu.
- Ale nic nie pobije ciebie, moja piękności.- zaśmiała się. Ale to nie miał być żart, księżniczko.
- Musisz bardzo mnie lubić, że mi coś takiego mówisz, Liamie.
- Chyba, aż za bardzo.- powiedziałem i niespodziewanie poczułem coś zimnego, co właśnie wylądowało na mojej twarzy. Czułem śnieg dosłownie w każdej części mojego ciała, przeszły mnie ciarki kiedy poczułem go i w okolicach podbrzusza.Gdy spojrzałem na tego diabła, nabijającego się z biednego Liama..... okey chcesz wojny będziesz ją miała.
Zgniatałem śnieg w ręku tak, żeby powstało coś na podobieństwo średniej piłeczki, posłałem jej złowieszczy uśmieszek, miałem już celować, kiedy nagle zaczęła mi uciekać.
- O nie księżniczko, doigrasz się!- puściłem rzecz, która trzymałem w ręku i zacząłem ją gonić, na co ona się wzdrygnęła i pędziła przed siebie jeszcze szybciej, oboje śmialiśmy się tak głośno, że każdy przechodzień gapił się na nas jak na wariatów. Szczerze to miałem to gdzieś, liczyła się ona i tylko ona. Kiedy wreszcie złapałem ją i przeciągnąłem do siebie, w wyniku czego oboje straciiśmy równowagę pewnie gdyby nie to, wylądowałem, na świeżej kupce śniegu, miałbym ogromnego siniaka. ale opłacało się. Wylądowała wprost na moim torsie, zaśmiałem się z jej rumieńców na twarzy, przez co jeszcze bardziej się zmieszała, kiedy chciała wstać, przyciągnąłem ją z powrotem a ona zmierzyła mnie podejrzanym wzrokiem.
Nie chciałem jej puszczać, zatopiłem się w morzu rozkoszy jej oczu, i ona po chwili, nie odrywała ode mnie wzroku, nasze oczy toczyły walkę same ze sobą, może wypatrywały w sobie jakiejkolwiek wątpliwości co do tej bliskości, lecz...
- No, no, no kogo ja tu widzę... Drogi Liam- kiedy ten straszliwy głos trafił do moich uszu, gwałtownie zesztywniałem, nie wiedziałem co mam robić- Dawno się nie odzywałeś do starego przyjaciela, nie pamiętasz już mnie?- starałem się unikać odpowiedzi, jego wzroku, by nie wyczuł tego jak bardzo jestem zdenerwowany jego obecnością, co innego gdybym był sam ale.... ale jest tu mój aniołek.
- Odczep się. Już dawno zakończyliśmy tę znajomość.- odpowiedziałem podniosłym tonem, wiedziałem, że czegokolwiek, bym nie zrobił jego reakcją będzie śmiech, i tez tak było- Idziemy Megan.- rzuciłem stanowczym tonem do kruchej dziewczyny, która wyraźnie zszokowana była tą sytuacją i to nie był szok, którego doznawała będąc ze mną. Byłą przerażona.
- Nigdzie nie idziesz nie pamiętasz naszej umowy?
- Proszę cię pogadamy później.
- Boisz się, że kolejna dziewczyna zostawi cię ze względu na twoją przeszłość? Pamiętaj, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz Payne.- miałem ochotę, przepierdolić temu gnojkowi, ale chyba zostało jeszcze we mnie trochę rozsądku, więc zignorowałem go i po prostu odszedłem od miejsca tego całego zamieszania- Czekam na ciebie!- z jego strony usłyszałem jeszcze tylko te 3 słowa, których nigdy nie chciałbym już słyszeć, to przez niego mam tyle problemów i co i cały czas jeszcze dokłada mi nowych, sukinsyn. Po jaką cholerę ja się w to gówno wplątałem, no po co ci to było idioto?!

-Liam, kto to był?- usłyszałem jej cieniutki i drżący głos, obawiałem się tego pytania.
- Nikt godny uwagi- odpowiedziałem jak najspokojniej umiałem.
- Liam, widziałam.- podeszła do mnie i złapała mnie za rękę, a ja już dłużej nie wytrzymałe....
- Kurwa powiedziałem, że nikt głucha jesteś suko?!- krzyknąłem jej prosto w twarz i odepchnąłem
od siebie z całej siły przez co jej kruche ciało wylądowało na śnieżnym puchu.
Zwinęła się w małą kuleczkę, jakby to miało uchronić ją przede mną. Dopiero gdy zobaczyłem, łzy spływające po jej delikatnych policzkach, zrozumiałem co zrobiłem, chciałem podejść i przytulić ją do siebie w efekcie czego, jeszcze bardziej pogorszyłem sprawę. Kiedy tylko położyłem dłoń na jej ramieniu zadrżała, kolona przyciągnęła jak najmocniej do siebie, sam widok na tą bezbronną osobę przyprawiał mnie nie o mały ból, a jak ona musiała się czuć?
Byłem tym, który miał ją chronić, a tymczasem sam ją skrzywdziłem.

__________________________________________________________________________________
Dzień dobry aniołki, wiem z.  przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale nie miałam weny.
Tak słabe wytłumaczenie, ale no cóż kochani, bywa.
Mam nadzieję, że mimo tego nie jesteście na mnie źle i mi wybaczycie.
Jak widzicie rozdział jest dłuższy i to o wiele, bo tak starałam się go napisać

I teraz pytanie

Chielibyście, żeby rozdziały były dłuższe i pojawiały co tydzień, czy krótsze i były tak co 3 - 4
?
?
?
Jeśli nie wiecie, gdzie zostawić odpowiedź to istnieją komentarze xx

I po drugie komentarze fajni by było gdyby pod każdym rozdziałem było ich conajmniej 5.
Dziekuję.


                       
Czytasz=komentujesz
5 komentarzy=next

                                                          

piątek, 16 maja 2014

"Odświeżony" Zwiastun!




Podoba ci się? Jeśli tak zostaw miły komentarz, lub niemiły <333




Ps. Rozdział pojawi się w weekend, jeśli chodzi o drugiego bloga to nie wiem, ten blog jest na pierwszym miejscu XD.

Kocham was :)))

Pamiętać komentarz, to naprawdę sprawia mi przyjemność, wy moje małe krasnale :))) XD <333

Do Nowego Rozdziału, Kochani.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 14

Dzisiaj postanowiłam zapomnieć o tym wszystkim co wydarzyło się ostatnio i rozerwać się tak
porządnie...
Razem z Liz i jej 'nowym' chłopakiem idziemy do klubu. Pewnie i tak w końcu zostanę sama, bo głupio mi będzie przebywać w ich towarzystwie. Będę im przeszkadzać w końcu impreza, a co się z tym wiąże SEKS.
Liz zawsze taka była, zmieniała chłopaków jak rękawiczki, co mnie denerwowało i nadal denerwuję.
Przecież ona zachowuję się jak ostatnia suka, ale przecież dlaczego ona miałaby mnie słuchać?
 
Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę, zacząć się przygotowywać, przecież nie pójdę w dresach...
Chociaż w sumie dlaczego nie?
Ogarnij się Megan.
 
Dzisiaj chce zaszaleć. Oczy postanowiłam pomalować ciemnym cieniem i zrobić kreski, żeby dawały wrażenie grubszych rzęs, nałożyłam tusz, a na policzki nałożyłam róż, usta pomalowałam na czerwony, który doskonale przyciągał wzroki innych. I o to mi chodzi.
Być zauważalną.
Kiedy makijaż był już skończony postanowiłam zabrać się za włosy, wyprostowałam je, a chwilę później wyglądały na o wiele zdrowsze niż wcześniej. Blond kosmyki ułożona były na moim ramionach. Pomimo tych wszystkich 'ulepszeń' nadal wyglądałam jak straszydło.
Chyba muszę się z tym pogodzić.
 
Usłyszałam dzwonek do drzwi, byłam przekonana, że to Liz jednak, serce zaczęło mi mocniej bić, przez głowę przeleciała mi jedna myśl, a co jeśli to mój ojciec, kolejny liścik?
Ulżyło mi kiedy przed sobą ujrzałam moją przyjaciółkę. Uśmiechała się od ucha do ucha, i byłam pewna, że to z tego powodu, że przed nią stoi kolejna ofiara jej dziwkarskiego gustu.
Chodzi mi o to, że to Liz zawsze wybierała mi rzeczy na imprezy, bo jak to ona powiedziała, zacytuję: "Ubierasz się jak kupa"
Nie wiem dlaczego ale jej teksty, zawsze doprowadzają mnie do śmiechu.
 
- AWww, no to w co się dzisiaj ubieramy????- pisnęła z zadowolenia i spojrzała na mnie czekoladowymi oczami.- Co tak stoisz sieroto, do góry!!- zaśmiałam się z jej słów i leniwym krokiem ruszyłam w stronę schodów- Nie za szybko- przewróciłam oczami na jej słowa, jak zawsze musi coś powiedzieć. ZAWSZE.
- Idiotka. - odpysknęłam.
 
***
 
- Wyglądasz świetnie każdy na ciebie poleci!- krzyknęła dumna z siebie a ja kiedy spojrzałam w lustro o mało nie wyplułam jabłka, które właśnie jadłam.
-Żartujesz?- zapytałam a po chwili parskłam śmiechem, nie mówię, że wyglądam brzydko, raczej jak zdzira.
Różowa neonowa spódniczka, biała bluzka i buty koloru spodniczki.
- Z tym strojem to przyciągnę właścicieli agencji towarzyskich.- widziałam jak jej rysy twarzy powoli zaostrzają się. Śmiać mi się chciało kiedy widziałam jak z nerwów robi się czerwona, aż w końcu uśmiech wziął górę.
- Suka- wymamrotała Liz.
 
Po długich za i przeciw tej idiotki, doszłyśmy do  ugody i wybrałam ten zestaw ubrań
 
 
 
Widziałam, że Liz mimo wszystko była dumna z końcowego efekty a podejrzewam, że najbardziej z siebie. Kocham ją haha.
 
- Wychodzimy trollu. Matt już jest.- powiedziała i nie czekając na mnie popędziła w stronę swojego chłopaka. Poczułam się odrzucona ale po chwili zignorowałam jej zachowanie.
Tego wieczoru mam zamiar się dobrze bawić i niczym nie przejmować.
Niczym...
 
Wsiadłam, do luksusowego samochodu i już wiedziałam dlaczego akurat on przypadł jej do gustu. Nie wiem jak ona może być taką suką. Ale w końcu jest moją przyjaciółką, nie akceptuję tego, ale nie mogę przez to jej odrzucać. A przynajmniej tak to sobie tłumaczę.
 
Droga przebiegła na chichotach Matta i Liz. Już mi się nimi rzygać chciało. A ona zachowywała się przy nim jak słodka idiotka. Serio??? LIZ?
 
 
Kiedy wyszliśmy z auta zobaczyłam strasznie długą kolejkę i przeklinałam w myślach, że zgodziłam się przyjść na tą imprezę. Przecież zanim tam wejdziemy minię pół nocy!
Jednak my nie szliśmy w stronę ludzi, szliśmy do tylnego wejścia co bardzo mnie zdziwiło, ale wtedy połączyłam fakty.
Bogaty gościu, super samochód, a teraz jeszcze jego klub.
Jest jeden plus. mogę teraz wyśmiać tych debili co stoją w kolejce a ja idę wreszcie się napić, bez stania i czekania.
Czy mówiłam już, że kocham moją przyjaciółkę?
 
Zadowolona, przemknęłam, przez niemały tłum ludzi, nie wiem jak się tutaj wszyscy pomieszczą skoro już ledwo się przemieszczam. Kiedy po nie małym wysiłku dotarłam do baru zamówiłam mojego ulubionego drink'a ''Sex On The Beach''. Nie wiem jak smakuje seks na plaży ale wiem, że ten drink jest niesamowity i nigdy mi się nie znudzi.
 
Zaczęłam skanować wzrokiem otoczenie, wszyscy nieźle się bawili a ja postanowiłam dołączyć do nich.
Moje ciało zaczęło poruszać się w rytm muzyki z początku nie pewnie ale z każdym kolejnym szklanką tego cuda było coraz lepiej.
Nieznajome ciała ludzi zahaczały o moje, a co jakiś czas tańczyłam w duecie z chłopakiem.
 
Postanowiłam zrobić sobie dłuższą przerwę i usiadłam przy barze. Znałam już nawet imię barmana, jak on miał?? Stef....Stefan?
Chyba nieważne.
 
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i lekko się wzdrygnęłam.
- Cześć księżniczko- usłyszałam znajomy głos i trochę się uspokoiłam. Dopiero po chwili przypomniałam sobie do kogo należał. To Liam. Odwróciłam się w jego stronę a on zmierzył mnie zmartwionym wzrokiem.- Jesteś pijana.-  włączyła się jego nadopiekuńczość. Alarm, czas uciekać od Jezusa! Wstałam i chciałam pójść w stronę damskich toalet ale kiedy tylko wstałam zachwiałam się. Nogi wracajcie na swoje miejsce, mówię do was czemu mnie nie słuchacie!
Po chwili jednak równowaga wróciła, zawsze wiedziałam, że moje ciało jest mi posłuszne, a już na pewno w takich momentach. - Ledwo stroisz na nogach. Chodź zaprowadzę cię do domu.- złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
- Puść mnie palancie!- zaczęłam krzyczeć i próbowałam wyszarpać moją dłoń z jego. Nie wiem dlaczego to robiłam po prostu byłam na niego wściekła, że po raz kolejny zakazuję mi czegoś.
A ile ja mam lat przepraszam?
No właśnie jestem pełnoletnią osobą, która doskonale umie o siebie zadbać i chyba ktoś tutaj tego nie rozumie.
- Kurwa, Megan skończ się szarpać!- pociągnął mnie za sobą a ja nie miałam siły walczyć. Nagle świat wokół mnie zaczął wirować. Ludzie byli ze wszystkich stron. Sufit kręcił kółka, a mi zaczęło robić się słabo, traciłam kontrolę nad moim ciałem. Cofam to co wcześniej powiedziałam.
Nogi powoli się uginały, wzrok walczył z ciemnością, dłoń, którą trzymał Liam bezsilnie opadła. 
 
-Liam- wyszeptałam i straciłam całkowitą kontrolę nad sobą, ciemność.
 
 
______________________________________________________________________________________
 
HEJOOOOO MALUCHY!!
My Lovers:
 
Po pierwsze nie miałam wgl weny na ten rozdział ale postanowiłam coś wystukać i jest ale nie jestem z niego zadowolona i wy też nie będziecie! <3
 
Dobiliście do 5 komentarzy jestem z was dumna.
 
Po drugie założyłam nowego bloga
O Zayn'ie
Tam tam tam dum. BAD ZAYN BLEEE FUJJ <3
Zapraszam do czytania i komentowania
Chciałabym założyć jeszcze o Louis'ie ale to w wakacje i nie wiem czy ogarnę tyle blogów na raz XD
 
 Po trzecie Nowy blog nie znaczy, że zostawiam tego, po prostu koleżanka truła mi dupę o tego bloga no i założyłam. To tak jak z dziećmi. Kiedy pojawia się nowe, pierwszego się nie odtrąca.
Soł bloga kontynuuję.
Ale również zapraszam do komentowania nowego.
Wstawiłam już na niego prolog i zwiastun więc zapraszam.
Wiem, że mogę na was liczyć.
Kocham was.
 
Nie wierzę w to, że dzisiejsza notka taka krótka :'(
No cóż źle się dzisiaj czuję może przez to?
 
 
5 KOMENTARZY=NEXT
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
 
 
 
Chcesz być informowany o nowych rozdziałach?
Pisz! https://twitter.com/LouissIsMyAngel



Zapraszam na bloga mojej koleżanki >>>>> http://if-anyone-hears-me.blogspot.com/2014/05/2-jesli-ktos-ja-zabi.html


Wiem, trochę za dużo próśb pod tym rozdziałem, ale pamiętajcie, że was Kochajam <3
 
 


wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 13

 
"Śmierć - tak bardzo jej potrzebuję a ona wciąż mnie ignoruję.."

Kiedy byłam małym dzieckiem wierzyłam w bajki. Marzyliście kiedyś o takim życiu?

Biała suknia, książę na białym koniu prowadzący was do swojego pałacu.

Dźwięk kryształowych pantofelków rozchodzący się po całej sali balowej.... a na środku tylko on i ty.

Leżałam w łóżku, zamykałam oczy i całkowicie w to wierzyłam.

Wtedy modliłam się tylko o to, żeby zębowa wróżka zabrała mnie do swojego świata.

Właśnie wtedy syrenki, księżniczki - były przy mnie..

Później zaczęłam dorastać. Pewnego dnia wszystko rozmyło się jak bańka mydlana.
Bajki zniknęły.
Większość z nas zamienia to na prawdziwych ludzi i rzeczy., którym mogą powierzać swoje najskrytsze sekrety.
Rzecz w tym, że chociaż temu zaprzeczamy każdy z nas skrywa nutkę nadziei, że kiedyś będzie żyć właśnie w takiej bajce. To wszystko, gdy otworzysz oczy nagle stanie się prawdą.
Wiara zwykle pojawia się gdy tego zupełnie nie oczekujesz.
To tak jakbym pewnego dnia odkryła, że baśń różni się trochę od moim wyobrażeń.
Kryształowy pałac, nie jest pałacem, a "długo i szczęśliwie" nie jest ważne tylko "szczęśliwie" - o ile to ma jakiś sens.
Raz w życiu zdarza się taki człowiek, który cię zaskakuję, znasz go ale z każdym kolejnym dniem odkrywasz go na nowo, poznajesz jeszcze lepiej.
Co jeśli ta osoba zapiera ci dech w piersiach? Jest twoim powietrzem?
To ma sens, że drugi człowiek tak na ciebie działa? Jest twoim narkotykiem?
Liam.
A gdy tak nagle wszystko szlag trafia?
Przestajesz oddychać - oddychasz
Przestajesz myśleć - myślisz
Robisz się blada.
W środku jesteś pusta.
Ale jednak bez powietrza da się żyć.

No właśnie ta myśl cały czas siedzi w mojej głowie.
A odpowiedź?

Łóżko, ściany, zapach - szpital.
Dotykam bandaża na nadgarstkach, potem na szyi, aż w końcu przypominam sobie wszystko.
Jego twarz, jego szyderczy uśmiech i to z jaką wyższością na mnie patrzy...powraca.
Mam ochotę wziąć żyletkę i zrobić to po raz kolejny.
Wariatka? Tak to dobre określenie dla takiego kogoś jak ja.
Przemyślałam wczoraj wszystko, nie wiedziałam czy mam brać słowa ojca na poważnie czy nie.
Doszłam do wniosku, że on... to nie on. Po tym co mi zrobił? Przykładał mi broń do głowy, zrobił mi wielką szramę na szyi, która pewnie zostanie jeszcze ze mną na długo lub na zawsze.
Nadal nie wiesz dlaczego to zrobiłam?
Ból i cierpienie ludzkie mają swoje granice, a ja już właśnie dotarłam do swojej.
Koniec wydaję się być najlepszy w tej sytuacji.
Tylko dlaczego do niego nie doszło?
Kto mnie znalazł?
I po raz kolejny pojawia się pytanie Dlaczego? A życie odpowiada mi bo tak.
Codziennie na świecie umiera setki, nawet nie wiem czy nie tysiące... czemu nie mogę zaliczyć się do nich?

Moje myśli odgoniła postać, która nagle pojawiła się w sali.
Miała niebieską koszulę i spodnie tego samego koloru. Z ubioru wyniakało,że jest pielegniarką prawdopodobnie tego szpitala.  Była szczupła. Jej twarz była śliczna, czerwone usta, błękitne oczy, które podkreślały grube, ciemne brwi i mały nos.
Jej kasztanowe, długie włosy splecione były w  wysokiego kucyka, który wraz z jej ruchami przeskakiwał z jednego ramienia na drugie.
Uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłam jej uśmiech.
Wyglądała na miłą i sympatyczną...
Była może troszeczkę starsza ode mnie.
- Dzień dobry. - przywitała się. - Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.
- Dobrze - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Lekarz zaraz do pani przyjdzie, a ja tylko zmienię pani kroplówkę. - zrobiła to co miała i chwilę później zniknęła z mojego pola widzenia.

****

Czekałam na kogoś aż się łaskawie zjawi i powie mi kiedy mogę stąd wyjść.
Zanim Liz o wszystkim się dowie. Chcę sobie oszczędzić tych głupich gadek na temat : Mogłaś umrzeć.. blablabla.

- Witam. Pani Megan? - usłyszałam nieznajomy głos i wzrokiem szukałam jego źródła. Pokiwałam potwierdzająco głową, a w pomieszczeniu pojawił się wysoki brunet. Około 30. Zielone oczy, pełne różowe usta i blada cera. Przez chwilę oboje milczeliśmy. Patrzył się na mnie ja na niego, czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia. Doczekam się w końcu?
- Kiedy mogę stąd wyjść? - postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i to ja zaczęłam tę niezręczną konwersacje.
- Proponowałbym zacząć o tych ważniejszych ale mniej przyjemnych spraw.- dobra mów byle szybko.- Jest pani wychudzona, bardzo wychudzona- no dobra to już jedną sprawę mamy z głowy dawaj dalej. - Tak duże wychudzenie wiąże się z osłabieniem organizmu. Miewała pani ostatnio bóle głowy, była nadmiernie zmęczona, słaba?- zapytał, a ja cały czas patrzyłam się w jego oczy. Próbowałam coś wyczytać z nich. Może odrazę w stosunku mojej osoby? Nie.
- Nie wiem, może trochę- Megan naprawdę nie wiesz jak się czujesz? Idiotka.
- Co to znaczy?
- Tak byłam zmęczona, troszeczkę osłabiona, ale dało się przeżyć z resztą to wiąże się z moją pracą, no a bóle głowy, przecież to normalne, że są.
- Dobrze...ale niech pani pozwoli, że to ja będę stawiać diagnozę.- przewróciłam oczami, a on zgromił mnie wzrokiem - nie powinna pani tego ignorować. - wydawałeś się być miły...-  Podejrzewamy u pani anemię hemolityczna, do tego doszła jeszcze duża utrata krwi z powodu cięć- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, co znaczyło hemolityczna? Nie musiałam go nawet pytać a on już zaczął mi to wyjaśniać. Czytasz mi w myślach? - Dobrze już tłumaczę.. z  powodu głodzenia się, nie przyjmowania pokarmów, organizm jest slaby ale to już wiemy, otóż czerwone krwinki, które wytwarza twój organizm zbyt szybko umierają, ale też te nowe za wolno się wytwarzają. Rozumiesz o co mi chodzi?- pokiwałam potwierdzająco głowa, ale tak, nie wiem o co chodzi.- No właśnie i wtedy tworzy się takie koło i jest niedobór krwinek. Takiej choroby nie da się wyleczyć do końca ale można łagodzić jej objawy poprzez tabletki i stałe antybiotyki.
A co to wyjścia ze szpitala. To za dwa dni może cię wypiszemy.
- A mogłabym wypisać się na własne życzenie?
- Tak ale ryzykujesz...
- W takim razie proszę przygotować wypis- zanim pozwoliłam mu dokończyć wyskoczyłam z łóżka, było mi słabo i kręciło mi się w głowie, ale da się przeżyć. Spojrzałam na twarz doktorka, był zdziwiony moim zachowaniem, wyglądał całkiem śmiesznie.
Przebrałam się w swoje rzeczy i poszłam zaczekać na korytarzu na wypis.
Kiedy go dostałam tryskałam radością, Dostałam jeszcze kilka rad typu: więcej jedz, bo znowu się zobaczymy, uważaj na siebie i bierz codziennie leki.

****

Siedzę już od godziny przed telewizorem. Czekam na Liz, która niedawno dzwoniła. Mówiła, że jest na mnie wściekła, bo nie odbieram od wczoraj, a jak ona nie odbiera przez tydzień to jest dobrze? Hahah.
 -Pizdo! Gdzie jesteś mała szmato?! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki i momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. A chwilę później jej sylwetka pojawiła się w dużym pokoju.
-Jesteś!- nie mogłam napatrzeć się na nią, cała kipi złością dawno nie widziałałam tak wkurzonej Liz- I co się śmiejesz małą suczko?- zapytała podirytowana moim zachowaniem, ale już po chwili i na jej twarzy zagościł uśmiech. - O jezu! Meg.- przybiegła do mnie i spojrzała na moje zabandażowane ręce. Pokręciła głową a jej twarz posmutniała, stała się opiekuńcza. Tak w jednej chwili. Zawsze mnie to zastanawiało. Jak ona to robi raz jest wściekła, raz jakaś inna. Co?
- Przestań.- odpowiedziałam.
-Przestań?! Co mam kurwa przestać? To, że sobie coś zrobiłaś a ja nawet nie wiem dlaczego?
-Lizzz- mówiłam błagalnym głosem.
- Wiedziałam... To ten dupek!
-Nie on mi....
- Mówiłam, mówiłam kurwa, że cię skrzywdzi!
- Ale...
- Nie broń gnoja! Drań! - ałć zabolało, tak o nim myśli? Tak źle?
- Ale to kurwa nie on!- krzyknęłam w obronie mojego przyjaciela.
- To kto do cholery?- powiedziała już nieco spokojniej a ja w głowie szukałam jakiegoś kłamstwa, żeby zaspokoić jej troskę.
- Nikt.
- Ta nikt kurwa. Pierdole weźcie mi tą sukę.- zaczęła przeklinać pod nosem, zawsze to robi kiedy jest wściekła, wyzywa mnie od najgorszych ale wiem, że naprawdę tak nie myśli.
- Byłam w szpitalu.- postanowiłam jej powiedzieć nie chce okłamywać jej w tak dużym stopniu, a po za tym jest moją przyjaciółką i ma rację. Martwi się o mnie.
-Co kurwa?! Nie zadzwoniłaś po mnie?!
- Nie zgadniesz co mi powiedział. - uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam w tą cała anemię. Pewnie gościu przechodzi wiek średni i mu się przestawia już w głowie.
- No chyba jak mi nie powiesz to nie będę wiedziała- powiedziała poddenerwowana, ale już nieco spokojniejsza.
- PODOBNO mam anemię.
- Mówiłam ci, że coś z tobą nie tak. To pewnie przez to, że nic nie jesz ja cię już kurwa pizdo przypilnuję, zabiorę cię na taka wyżerkę... mmm pycha.
- Głuptas- zaśmiałam się pod nosem. Kocham tego debila.
- Okej wleciałam tylko na chwilę, bo idę na drugą randkę. - powiedziała zadowolona z siebie. Wiem, że to chamskie, ale cieszyłam się, że idzie. Muszę przyznać, że jestem zmęczona. - Ale najpierw zjesz przy mnie miskę płatków.- Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona zaśmiała się. Oj czyżby jej się humorek poprawił? - Okej dzisiaj ci odpuszczę ale jutro idziemy na jedzenie. Przypilnuję cię.- groziła mi? hahha.
- Pa.- pożegnała się a ja z powrotem położyłam się na wygodnej kanapie i zaczęłam oglądać mój ulubiony serial, przerwał mi dzwonek do drzwi, byłam pewna, że to Liz, ale myliłam się.
Otworzyłam drzwi i już chciałam dać mały wykład mojej przyjaciółce na temat ciągłe zapominania zabrania ode mnie swoich rzeczy.
Jednak nikogo nie zastałam. Pomyślałam, że to kolejny głupi żart jakiś małolatów, ale teraz też byłam w błędzie.
Na wycieraczce dostrzegłam malutką karteczkę.
Kiedy przeczytałam treść zamarłam.

" Wczoraj patrzyłem jak umierałaś. Przyjemny widok, ale jeszcze nie nacieszyłem się tobą córeczko.
Mam dla ciebie jeszcze wiele niespodzianek, a ta ostatnia zabierze ci dech w piersiach. Więc nie kombinuj, bo następnym razem będę patrzył jak umierasz. Zaczynamy zabawę! 
Z pozdrowieniami
Twój ukochany tatuś"

Nie wierzę, po raz kolejny nie wierzę, zrobiło mi się słabo, czuję jak o raz kolejny tracę grunt pod nogami, ten dzień jest o wiele gorszy niż wczorajszy.
Upadłam bezsilnie na podłogę, dałam upust emocjom, łzy leciały strumykiem, na kartce pojawiały się kolejne łzy.
Czyli nie kłamał.


_____________________________________________________________________________________

HELOŁŁŁ CZŁEKI!!!

1.NAWET NIE WIECIE ILE RADOŚCI SPRAWIŁO MI CZYTANIE TYCH WASZCZYCH SUPER KOMENTARZY <3 DZIĘKUJĘ WAM, CHYBA PO RAZ PIERWSZY PRZECZYTALIŚCIE MOJĄ NOTKĘ I JESTEM Z WAS DUMNA MOJE KOCHANE SERDUSZKA <33
MOJE DZIECI <3

2. JUPIIIII, HURAAAAA OŁ JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
MAMY JUŻ PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ *OKLASKI* I CHYBA Z 115 KOMENTARZY !!!!!
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO, MOŻE DLA WAS TO NIE WIELE I PEWNIE TERAZ MYŚLICIE SOBIE, ŻE TO JEST NIC! ALE DLA MNIE TO GIGANTYCZNY, PRZEOGROMNY SUKCES!
UWIELBIAM PISAĆ, CO JUŻ POWTARZAŁAM WIELE, WIELE RAZY.
DZĘIKUJĘ KAŻDEMU CZŁOWIECZKOWI, KTÓRY NABIJE MI TO JEDNO JEDYNE WYŚWIETLENIE, CHOCIAŻ BLOG MU SIĘ NIE SPODOBA, JA JEDNAK JARAM SIE JAK GŁUPIA, ŻE KTOŚ TU ZE MNA JEST.
JEDNAK WYRÓŻNIĆ MUSZĘ GRUPĘ, KTÓRA KOMENTUJĘ, TO ONA DAJĘ MI WIELKIEGO KOPA W DUPĘ, BY POŚWIECIĆ TROSZKĘ CZASY KAŻDEGO DNIA
I NAPISAĆ COŚ DLA WAS.
JESZCZE RAZ
BARDZO
BARDZO
BARDZO
BARDZO
WAS
KOCHAM!!!!

3. JESZCZE TYLKO JUTRO I WOLNE!!! JUpiii <3
ŻYCZĘ WAM MIŁEGO WOLNEGO. KOCHANI :***

Z TEGO OTO POWODU, ŻE JEST TROCHĘ CZASU WOLNEGO A JA MAM JESZCZE REKOLEKCJE OD PONIEDZIAŁKU NIE WAŻNE DLACZEGO PO ŚWIETACH, MOŻE WY TEŻ TAK MACIE NIE WIEM.  TO JEŚLI DACIE RADĘ SKOMENTOWAĆ BLOGA, BĘDĄ DWA ROZDZIAŁY, KTÓRE JUŻ SĄ W TRAKCIE PISANIA. SOŁ RUSZCIE SWOJE DUPCIE!!hah xd


5 KOMENTARZY= NEXT
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

PS przepraszam, że się tak rozpisałam no ale cóż, BYWA XD
Do zobaczenia.




sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 12

"Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze
powraca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją
teraźniejszość jak i przyszłość"
~ Jonathan Carrol
 
 
Otworzyłam oczy dostrzegłam, że to mój nie mój pokój i dopiero po chwili zorientowałam się, że wczorajszą noc spędziłam u Liama.  Leżał obok mnie i  przypatrywał się  każdemu ruchowi, który wykonywałam. Uśmiechnął się, kiedy zauważył, że już nie śpię. Podniósł się na łokciu i złożył miękki pocałunek na moim czole.
Wstał, a ja śledziłam jego ruchy puki nie znikł z zasięgu mojego wzroku. Posmutniałam, bo myślałam, że poleżymy i pośmiejemy się razem tak jak wczoraj.
Postanowiłam zrobić to samo co Liam i poszłam ubrać się we wczorajsze rzeczy. Rozczesałam moje włosy i upięłam w wysokiego, luźnego koka. Gotowa zeszłam na dół i zobaczyłam Liama, który trydził się z przyrządzeniem naleśników. Kiedy go obserwowałam, zauważyłam, że przyrządzane naleśniki zamienił na coś łatwiejszego. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam w jego kierunku.
Objęłam go w tali i stając na palcach cmoknęłam go w szyje. Zabawnie mruknął i pocałował mnie w usta.
- Lubisz jajecznice ? - zapytał z uśmiechem na twarzy. Niestety ale znowu zepsuję tak miłą atmosferę.
- UM... Liam ja nie chce. - uśmiechnęłam się i nalałam sobie szklankę wody. - Co dzisiaj robimy ? - zapytałam podekscytowana. Kolejny dzień z nim przyprawiał mnie o zawroty głowy.
- Dzisiaj niestety nic muszę iść do pracy. Ale mogę przyjść później do ciebie i obejrzymy jakiś fajny film. - skinęłam głową i podąrzając krok w krok za Liamem. Usiadłam na miękkiej kanapie w salonie. Muszę przyznać, że gdybym została w tym wielkim domu sama, już dawno bym się zgubiła - Niestety nic z tego dopóki nie zjesz śniadania. - posłał mi ten szatański uśmieszek i postawił przede mną cały talerz jajecznicy. Na samą myśl o jedzeniu mdli mnie a co dopiero jeśli mam to zjeść. - Jesteś strasznie chuda zastanawiam się czy ty w ogóle coś jesz, jeśli nie to w moim towarzystwie będziesz jeść za dwóch. - pokazał mi język i zabrał się za jedzenie swojej porcji. W sumie to nie jadłam zbyt dużo a nawet nie miałam na to ochoty. Minione wydarzenie mi na to nie pozwalały.
Nie przełknę tego. Nie ma mowy. Odsunęłam talerz od siebie i wygodnie rozłożyłam się na sofie. Widziałam tylko jak linia jego szczęki zarysowuję się coraz bardziej a ja nie wiem czy mam się bać czy śmiać, bo w pewnym sensie to śmieszy mnie jego zachowanie, ale nie ważne. Z powrotem przysunęłam do siebie talerz. To mój pierwszy normalny posiłek od wielu, wielu dni. Czułam jak niektóre kawałki z trudem przemykają przez moje gardło a nawet przez chwilę miałam wrażenie, że tam zostają, kiedy ubyła już połowa posiłku zdecydowałam, że więcej nie dam rady. Zabrałam pusty talerz chłopaka i zaniosłam do kuchni. Kiedy już chciałam brać się za zmywanie on odebrał ode mnie talerze i włożył do zlewu. - Ja umyję. Aniołku. - posadził mnie na blacie, nie sprzeciwiałam się co było kompletnie nie w moim stylu. Być może, że za bardzo się objadłam co skutkowało tym, że z trudem się poruszałam. Byłam spokojna jak baranek. Siedziałam i robiłam to co mi kazał.
Niestety brak jego koszulki mi to uniemożliwiał za każdym razem kiedy nie chciałam patrzeć się na jego nagi tors właśnie to robiłam. Wywoływałam u niego tylko uśmiech a ja z minuty na minutę rumieniłam się coraz bardziej. LIAM!! TY CHUJU! PRZESTAŃ!

******

Nie mogłam się wreszcie doczekać, kiedy Liam w końcu przyjdzie.
Całe popołudnie przesiedziałam w domu, w dresach z herbatą kocykiem i pilotem tak jak mi się to marzyło od wielu dni. Jednak brakowało mi czegoś.
Przyzwycziłam się już, że od jakiegoś czasu ktoś jest obok mnie.
Chociaż tak nie powinno się dziać, nie powinnam dalej w to brnąć...
Ktoś do kogo się mogę przytulić, pocałować. Pusto tutaj bez niego.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi gwałtownie podniosłam się z kanapy.
Już chciałam skakać z radości kiedy moim oczom ukazał się widok męszczyzny. O nim chciałam zapomnieć ale cały czas miałam to utrudniane. Zamarłam nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Mój oddech przyśpieszył czułam jak jego widok po prostu mnie załamuję. Stałam i patrzyłam na człowieka, który zniszczył mi życie. Wszystko o czym tak długo starałam się zapomnieć znowu wracało.
Mama. On. Sam. I w tym wszystkim gdzieś zagubiona ja. Miałam ochotę strzelić mu z liścia, wykrzyczeć w twarz jak bardzo go nienawidzę, jednak tą ochotę przyćmił ogromny strach.
Uśmiechał się a ja trzęsłam się ze strachu. Nie widzieliśmy się od czasu pogrzebu. DRAŃ
- Nie wpuścisz taty ? - zapytał z sarkazmem. Jeszcze się kurwa pytasz?  Dosłownie wepchnął się do domu, a ja nie potrafiłam go powstrzymać, bo jak?! Dlaczego jestem taka pyskata i odważna w swojej głowie?  Potajemnie chciałam zabrać telefon i zwyczajnie zadzwonić na policję, ale wyśledził moje ruchy. - Jeśli to zrobisz nie żyjesz. Odłóż ten telefon- ostanie słowa wysyczał wyraźnie przez zęby. Wzdrygnęłam się na widok broni, która ustawiona była wprost na mnie. Przeraziłam się. - Daj mi telefon! - Posłusznie wykonałam jego polecenie. Każdą chwilą bałam się coraz bardziej. Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna tego, że zaraz umrę. Gdzie jest Liam?!  Musi przyjść zawsze jest kiedy dzieję mi się krzywda.
Wtedy przypomniała mi się nasza rozmowa : 'Już nigdy nie pozwolę ci tak nisko upaść
                                                                   Obiecujesz ?
                                                                    Obiecuję.'
Do moich oczu zaczęły napływać łzy, kiedy z każdym kolejnym krokiem był coraz bliżej MNIE, ja instynktownie zaczęłam się oddalać, kiedy coś mnie zatrzymało, ściana. Koniec mojej ucieczki. Moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej kiedy jego wredny pysk zawisł nad moją twarzą. Świr. Koniec mnie. Żegnaj okrutny świecie.
- Dlaczego się tak zmieniłeś ? - jednak zdobyłam się na odwagę i zapytałam drżącym głosem. Cała drżałam ale to pytanie już od dawna cisnęło mi się do ust  nie jednak było okazji, nie mówię, że to jest ta okazja ale być może już nigdy się tego nie dowiem. - Dlaczego zniszczyłeś to wszystko ?  - mój strach znikał, pojawiała się za to złość, żal, nienawiść... . Jego przeklęty wzrok wypalał dziury w moim ciele.  Za uwarzyłam-wahał się. Taki skurwesyn?! Może on jeszcze ma coś  w sobie?  Lub może mi się przewidziało ? Pewnie tak. On nie ma serca, bezduszny, bezuczuciowy, nie znam go, nie poznaję.
- Nie wiem podoba mi się jak ktoś cierpi. Lubię jak się mnie boją. Ty też to robisz. - nie mam stac spokojnie koło mordercy i opowiadać sobie suchary. Nie znam tego człowieka. Obawiam się, że mój ojciec już nie wróci...
- Nie boję się ciebie. Jesteś żałosny. Nienawidzę cię, zniszczyłeś wszystko co miałam, co kochałam! Jesteś nic nie wartym gnojem!- wykrzyczałam mu to wszystko prosto w twarz, gdy poczułam ból i pieczenie na policzku. Uderzył mnie? No cóż nie żałuję tego co powiedziałam. - Rozgryzłam cię, cierpisz, jeszcze nie wiem dlaczego, ale zakrywasz to uczucie bólem, którym sprawiasz innym.
- Zamknij się!!-krzyknął na co gwałtownie podskoczyłam. Nadal był blisko aż za blisko. - Wkurwiasz mnie tym gadaniem. Wcale mnie nie znasz. Teraz jestem sobą, kocham sprawiać ból innym i patrzeć jak się męczą a wy. Dobrze wiesz, że te wydarzenie to dopiero początek naszej gry. Jestem dobrym ojcem i przygotowuję cię na gorsze.
- Nie mam ojca! -  Nagle z kieszeni swoich spodni wyciągnął tajemniczę urządzenie ale kiedy przyłążył je mi do gardła wiedziałam, że to był nóż.
- Masz jeszcze kurwa coś do powiedzenia?!- zapytał a ja pokiwałam głową.- No i dobrze. Bo jeśli mnie wkurzysz to za długo się nie pobawimy. Córeczko-  Czułam zimne ostrze tuż przy mojej krtani i czekałam aż tylko wbiję je głębiej, poczuję ból i nicość. - Skończysz jak twoja matka. Kolejna suka to zabicia.
- Nie mów tak o niej!- krzyknęłam a on przejechał ostrzem po mojej szyi sprawiając, że z rany zaczęła sączyć się krew. BOLI ja...k. Pali.
- Jesteś wygadana. To źle. Wkurwiasz mnie.- powiedział, kiedy do moich uszu dotarł znajomy dźwięk dzwonka.- To pewnie twój kochaś - spojrzałam na niego przerażona skąd on o nim wie ?!
- Odczep się od niego! - jeśli mu coś zrobi  od razu gnoja zastrzele. Fala złości przelala sie przez moje ciało. Chciałam już coś powiedzieć ale po raz kolejny mi przerwał.
-Pozwoliłem ci się kurwa odezwać? Mam wjebać ci kulkę w łeb? - A żebyś wiedział. Z chęcią wjebie ci kulkę w łeb - A teraz słuchaj.Jeśli powiesz mu o naszym spotakniu skrzywdzę kogoś z twojego otoczenia. A ja będę wiedział o wszystkim, wiem co robisz, wiem gdzie jesteś wiem co jesz o każdej godzinie , o każdej porze. Nie przechytsysz mnie. Suko. - powiedział a ostrze, które trzymał przy mojej szyi znikło wraz z nim. Próbowałam się uspokoić ale nie dałam rady, nadal nie otwierałąm drzwi a komórka wibrowała gdzies w głębi mieszkania. Łzy płynęły ciurkiem po moich policzkach. Ból przelewał się z ulgą. Złość ze smutkiem. Wszystko mnie boli tak cholernie. Niszczy mnie i to mu się naprawdę podoba. Byłam niemiła, byłam suką ale nie aż taką, żeby zasługiwać na to co dzieję się teraz w moim życiu. Gdybym miała prawo wyboru urodzić się czy nie i wiedzieć o tych wszystkich teraźniejszych i przeszłych zdarzeniach, w życiu nie zgodziłabym się na to.
Co zrobiłam?! Chce to naprawić. Proszę. Łkałam, nie mogłam się uspokoić. To wszystko to już niestety za wiele. Za wiele dla mojej psychiki, za wiele by dalej żyć normalnie. Co mam do cholery zrobić?! Dlaczego od razu mnie nie zabił?! Dlaczego?
Chciałam zrobić cokolwiek, ale nie mogłam. Chciałam mu powiedzieć ale nie mogłam. Nie chce, by ktoś prze ze mnie cierpiał a tym bardziej nikt kto jest dla mnie ważny.



____________________________________________________________________________________


SIEMANO KLUCHY!

CZYTACIE MOJE NOTKI? JEŚLI TAK NAPISZ W KOMENTARZU czytam LOLZ
NIE NO PO PROSTU SPRAWDZAM, BO CHCĘ BO NIE WIEM CZY JESTEŚCIE ŚLEPI CZY WŁOSY WAM PRZYSŁANIAJĄ OCZY ALE PISZĘ 5KOMENTARZYNEXT!
NAPRAWDĘ?
TO DZIWNE, ŻE PRZY CHYBA 9 BYŁO 6 KMENTARZY A PRZY OSTATNIM BYŁY LEDWO 3.
OH REALLY?!
REALLY ?!
REALLY?!

OKEY. NOTHING.

PO PROSTU SMUTNO MI :( BO NIE MAM MOTYWACJI.

EJ ALLE JEŚLI  SĄ JACYŚ LUDZIE TO MOŻE DAŁABYM WAM JAKIEŚ FAKTY O MNIE WZGLĘDEM TEGO, ŻE JUŻ NIEDŁUGO 2000 WYŚWIETLEŃ I PONAD 100 KOMENTARZY.
NO NIE WIEM JAK NA MNIE TO OGROMNE OSIĄGNIĘCIE I SIĘ JARAM. WIĘC JEŚLI BĘDĄ CHOCIAŻ, BY 2 TAKI. TO ZROBIĘ TAKIE COŚ.
MOŻE 10 FAKTÓW
MAYBE 15 LUB 20 ZOBACZĘ ALE MUSZE MIEĆ TO WASZĘ ''DOBRY POMYSŁ, ZRÓB''
OŁ JE


WŁAŚNIE JEST 2:50, AJADODAJĘROZDZIAŁJAKIHARTKOR xD


                                                                    DAM WAM JESZCZE JEDNĄ

                                                                                   SZANSĘ :)


                                             
                              5 KOMENTARZY
                                            =
                                        NEXT


PS ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA MOJEGO TWITTERA :)
https://twitter.com/LouissIsMyAngel NIE GRYZĘ WIĘC MOŻNA NAPISAĆ :))))) XD