wtorek, 1 lipca 2014

Kolejne przeprosiny.... :(

Jak zawsze na początku mojej notki będą przeprosiny!!! Ludu ja, ja wiem, że nawalam. Tak to całkowita i bolesna prawda. Po raz kolejny nie dodałam rozdziału i to przez miesiąc lub więcej. Tak wiem z tym też się muszę zgodzić. Głupio mi się przed wami wciąż tłumaczyć ale no... przepraszam...
Jak wiecie był koniec, roku i oczywiście jak to na koniec wszystkim się przypomina, że trzeba popoprawiać oceny pozaliczać sprawdziany i ogólnie zapracować na lepsze świadectwo. No i, że akurat ja miałam okazję poprawiać kilka ocen i starać się o wyższą średnią to wzięłam się w pełni w garść co się z tym wiąże? Mniej czasu. Następny powód.
Zabrałam się ostro za siebie i są dni kiedy ćwiczę na prawdę godzinami, a to jest serio bardzo męczące i nie mam siły usiąść, przy tym laptopie i wytężyć ten głupi móżdżek, bo ćwiczenia zabierają mi dużo energii, ale jestem z siebie dumna, bo w końcu ruszyłam dupę, a wcześniej to wszystko opierało się na objadaniu a potem marudzeniu ale to ja jestem gruba... blabla
Jak wiecie miałam też wycieczki i wyjazd z rodzicami, co też zabrało mi dużo czasu a wierzcie mi, że chciałam chociaż troszkę wolnego czasu spędzić z ludźmi z klasy a także z wujem, z którym nie widziałam się dość długo.
No i jak zwykle mój odwieczny problem- brak weny. Myślę, że ja już wypaliłam się co do pomysłu na tego bloga, mam super idea na kolejne rozdziału, no ale one są zbyt dramatyczne i takie.... już się zamykam. Nie no serio wypalam się powoli zawodowo XD
A na dodatek jestem załamana, bo już mam kolejny pomysł na kolejnego bloga haha ale nie. Muszę chociaż dojść tutaj do 20 rozdziału XD.
A więc bardzo bardzo was przepraszam. Co do rozdziału: nie obiecuję, nie jestem pewna i nie bądźcie na mnie źli jeśli nie dodam go w tym czasie co przypuszczam, a myślę, że pojawi się on jeszcze w tym tygodniu. Jak na razie mam pierwszą linijkę, więc dumajcie, ze mnie, że coś już napisałam XD.
Oczywiście mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze zagląda z nadzieją, że ujrzy ten 16 rozdział. Jest ktoś? Błagam... hah
A jeśli ktoś rzeczywiście dzielnie się tutaj trzyma, to dziękuję i liczę od niego na komentarz w następnym rozdziale XD

Oczywiście życzę wam również słonecznych(miejmy nadzieję, że słońce w końcu da nam w kość, bo ja chce nad jezioro XD) miłych, spędzonych w gronie rodzinnym lub przyjaciół(byle nie samemu, chodź jak kto woli) wakacji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 30 maja 2014

LONDYN!!!

TAK WIĘC JAK WIDZICIE JADĘ DO LONDUNY I NADAL NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ JUŻ ZA PÓŁ GODZINY BĘDĘ W DRODZ.
i TO NIE JEST MÓJ WYMYSŁ ANI SEN JA TAM BĘDĘ1!!!
wIEC ROZDZIAŁ BĘDZIE TROCHĘ PÓŹNIEJ.
nIE MOGĘ WYRAŻIĆ SWOEJEJ RADOŚCI BO MUSZĘ JUŻ JECHAĆ :(

DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁKU MAŁPKI

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 15

Obudziło mnie światło, które leniwie przedzierało się przez grube zasłony, co w efekcie nie było zbyt przyjemne dla mojego dobrego samopoczucia. Czułam się jakby ktoś co rusz, wbijał mi tysiące małych szpileczek, a każdy najmniejszy ruch słyszałam dużo razy głośniej. Nie było to przyjemne ani dla mojej głowy a tym bardziej dla mnie samej. Ukryłam się pod cieplutką i milusią pościelą jakby miała ona uśmierzyć mój ból, jednak nie pomogło....
'To tak zwany kac Megan'- powiedział cieniutki głosik w mojej głowie, miał racje wczoraj bawiłam się w nie zapomniane, szkoda tylko, że nic już nie pamiętam. To tak jakby, ktoś wymazał mi cały wczorajszy wieczór z głowy, dziwne uczucie, ale może to i dobrze? Przynajmniej nie będę rozpamiętywać tych upokarzających sytuacji, które wczorajszej nocy być może a raczej na pewno dokonałam.


Chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty postanowiłam ruszyć swój leniwy tyłek z łóżka i zrobić sobie kawę, która może chodź trochę mnie ożywi.
Usiadłam na brzegu łóżka, rozglądając się po pomieszczeniu i dopiero w tej chwili zorientowałam się, że to nie mój pokój, ale doskonale znałam to pomieszczenie.  Czekoladowe ściany, białe łóżko i dywan a na przeciw mnie obraz przedstawiający skrawek Londynu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy przypomniałam sobie w czyim domu jestem. To dobrze przynajmniej w końcu mam jakąkolwiek motywacje, by zejść na dół. Zbiegłam na dół po drewnianych schodach, sama zaskoczona tym ile nagłej energii pojawiło się we mnie. Przede mną pojawił się mój aniołek, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Jego widok sprawił, że każda najmniejsza szpileczka znikła, głosy ucichły, słońce przestało istnieć.

- Dzień dobry księżniczko. - powiedział i odwzajemnił mój uśmiech. Przy ostatnim słowie poczułam coś nietypowego. Jakby stado motyli szalało w dole mojego brzuch przez co poczułam się nieco dziwnie.- Zrobiłem naleśniki i w końcu mi wyszły!- uśmiechnął się jak najszerzej mógł, co wyglądało bardzo .... nienaturalnie i o mało co powstrzymałam się od niekontrolowanego wybuchu śmiechu. Zamiast tego pokazałam moje ząbki.
-Ok, dawaj te naleśniki, bo umrę z głodu.- powiedziałam siadając, na jedno z krzeseł przy kuchennym stole, cały czas przypatrując się płynnym ruchom Liama. Za każdym razem, kiedy czegoś, szukał lub coś podnosił i odkładał jego mięśnie napinały się wraz z jego ruchami, wywoływało to u mnie nie mały zachwyt, tym bardziej, że nie miał na sobie koszulki, przez coz przez chwilę poczułam się nieco skrępowana, ale moja wyobraźnia wzięła, górę i nagle całe moje zażenowanie znikło gdzieś w powietrzu, a ja nie miałam zamiaru go szukać.

Doskonale gładka i opalona skóra, idealnie wyrzeźbiony tors, mmmm a te tatuaże, każdy doskonale do niego pasował i moim zdaniem każdy z nich był doskonale przemyślany, pokazując jego wnętrze, jednak moją uwagę przykuł jeden tatuaż "Only  Time  Will  Tell" (dla nie wiedzących: 'tylko czas pokaże, jednak lepiej brzmi czas pokaże') przez głowę, przeleciało mi tysiące sytuacji, które już wydarzyły się w moim życiu, jestem ciekawa przyszłości, a co się w niej wydarzy 'pokaże czas' czy kiedyś będzie lepiej. Tylko, szkoda, że przez ten okres życia zostałam tak skrzywdzona, mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni.....

Od myśli oderwał mnie nowy widok, na który już wcześniej zwracałam uwagę, jednak on na nowo za inspirował moją wyobraźnie, a mianowicie ten okrąglutki tyłeczek, na który mam co raz większą chrapkę.
-Okey, podane księżniczko.- w mojej głowie zabrzmiał nowy głos do tej pory byłam tam tylko ja, wiec wyjdź i nie przeszkadzaj miłej Megan. Cisza. - Żyjesz?! Megan?- to znowu to c... gwałtownie się ocknęłam, kiedy coś wielkiego przeleciało mi koło twarzy, lekko się wzdrygnęłam  na widok Liama tan na górze. Uśmiechnął się szyderczo i ja i on wiedzieliśmy o co chodzi. Dlaczego ja nigdy nie mogę się opanować? 'Dobre pytanie'- zabrzmiał cieniutki głos, który unosił się w mojej pustej głowie.
- Co się tak gapisz, jedz.- zgromiłam go wzrokiem, podniósł ręce w geście obronnym, a następnie zajął miejsce na przeciwko mnie.  
-To nie ja się patrzyłem na ciebie przez dobre kilka minut, aha i jeszcze jedno. Ładnie się ślinisz.- spojrzałam na niego zaskoczonym wzrokiem i szybko otarłam moje usta w celu znalezienia jakiejkolwiek mokrej substancji. Nie było jej. Ktoś tu ma ubaw z biednej Meg? Jeszcze się kiedyś zemszczę.- I co już ci lepiej? Chcesz tabletkę na ból głowy?- spojrzałam na niego wymownie, naprawdę? Siedzimy tu już jakieś dobre 20 minut a on mnie się teraz pyta, czy chce tabletkę, nie dzięki już mi przeszło.
- Tak i nie, poradzę sobie.- powiedziałam znudzonym tonem.
- To ja powinienem być na ciebie zły.
- Niby dlaczego?- zaśmiałam się sarkastycznie.
- A kto wyprowadzał wczoraj pijaną i naćpaną Megan z klubu?
- Ale ja nic nie pamiętam.
- To sobie przypomnij.
- Wkurzasz mnie tym swoim 'ojcowskim' zachowaniem, to jest moje życie i mogę sobie chodzić codziennie naćpana i pijana, tatusiu. - ostatnie słowo wypowiedziałam bardzo wyraźnie, nie wiem w czym to miało posłużyć, może żeby zrozumiał, że nie jesteśmy ani małżeństwem, ani parą, żeby był o mnie zazdrosny.
- Przestań- powiedział już nieco groźniej, niż wcześniej.
- To ty przestań.- powiedziałam i przez chwilę patrzyłam w jego oczy szukając jakiejkolwiek reakcji na moje słowa, jednak niczego się nie doszukałam, zwyczajnie nic, obojętność? - Idę się przebrać - powiedziałam zrezygnowana i spowolnionymi ruchami, ruszyłam w kierunki łazienki, kiedy czyjaś dłoń powstrzymała mnie w dotarciu do mojego celu, a zamiast tego wylądowałam na czyimś torsie, torsie Liama.
- W sumie to podobałaś mi się pijana, nie pyskowałaś i byłaś posłuszna. Sam muszę cię kiedyś upić księżniczko.- uśmiechnął się a ja spojrzałam na niego lekko zdezorientowana, przeraziło mnie to jak szybko zmienił humor, a słowa, które wypowiedział lekko mnie przeraziły. - A teraz idź się przebierz aniołku, zabieram cię na spacer.
-Jest -5 stopni  na dworze, Liam.- powiedziałam zniesmaczonym głosem, nie miałam ochoty wychodzić nigdzie, ale ostatecznie sie
- W takim razie ciepło się ubierz. Widzimy się za 15 minut na dole.- uśmiechnął się, a ja nie mogłam, zrobić niczego innego niż zwyczajnie odwzajemnić jego słodki, młodzieńczy uśmiech.




                                                             *******************


                                                                Perspektywa Liama


- Księżniczki przodem - powiedziałem, kiedy z jej ust wydobył się cichutki chichot. W tej chwili miałem ochotę ją przytulić, zrobić cokolwiek, bym tylko mógł poczuć jej bliskość. Z daleka zaciągałem się jej słodkim, kwiatowym zapachem, zupełnie promiennym tak jak ona. Lekki dreszcz przeszedł mnie kiedy zetknąłem się z chłodnym powietrzem.
Budynki, ukryte pod białą pierzyną, chodniki chodź posypane piaskiem nadal niebezpieczne, choinki z kolorowymi lampkami  pojawiające się co jakiś czas, a dostrzegam te wszystkie najmniejsze rzeczy, tylko dzięki niej, dziewczynie, która idzie tuż obok mnie.
- Pięknie.- wypuściła powietrze z ust i znowu wróciła do krainy swojego umysłu.
- Ale nic nie pobije ciebie, moja piękności.- zaśmiała się. Ale to nie miał być żart, księżniczko.
- Musisz bardzo mnie lubić, że mi coś takiego mówisz, Liamie.
- Chyba, aż za bardzo.- powiedziałem i niespodziewanie poczułem coś zimnego, co właśnie wylądowało na mojej twarzy. Czułem śnieg dosłownie w każdej części mojego ciała, przeszły mnie ciarki kiedy poczułem go i w okolicach podbrzusza.Gdy spojrzałem na tego diabła, nabijającego się z biednego Liama..... okey chcesz wojny będziesz ją miała.
Zgniatałem śnieg w ręku tak, żeby powstało coś na podobieństwo średniej piłeczki, posłałem jej złowieszczy uśmieszek, miałem już celować, kiedy nagle zaczęła mi uciekać.
- O nie księżniczko, doigrasz się!- puściłem rzecz, która trzymałem w ręku i zacząłem ją gonić, na co ona się wzdrygnęła i pędziła przed siebie jeszcze szybciej, oboje śmialiśmy się tak głośno, że każdy przechodzień gapił się na nas jak na wariatów. Szczerze to miałem to gdzieś, liczyła się ona i tylko ona. Kiedy wreszcie złapałem ją i przeciągnąłem do siebie, w wyniku czego oboje straciiśmy równowagę pewnie gdyby nie to, wylądowałem, na świeżej kupce śniegu, miałbym ogromnego siniaka. ale opłacało się. Wylądowała wprost na moim torsie, zaśmiałem się z jej rumieńców na twarzy, przez co jeszcze bardziej się zmieszała, kiedy chciała wstać, przyciągnąłem ją z powrotem a ona zmierzyła mnie podejrzanym wzrokiem.
Nie chciałem jej puszczać, zatopiłem się w morzu rozkoszy jej oczu, i ona po chwili, nie odrywała ode mnie wzroku, nasze oczy toczyły walkę same ze sobą, może wypatrywały w sobie jakiejkolwiek wątpliwości co do tej bliskości, lecz...
- No, no, no kogo ja tu widzę... Drogi Liam- kiedy ten straszliwy głos trafił do moich uszu, gwałtownie zesztywniałem, nie wiedziałem co mam robić- Dawno się nie odzywałeś do starego przyjaciela, nie pamiętasz już mnie?- starałem się unikać odpowiedzi, jego wzroku, by nie wyczuł tego jak bardzo jestem zdenerwowany jego obecnością, co innego gdybym był sam ale.... ale jest tu mój aniołek.
- Odczep się. Już dawno zakończyliśmy tę znajomość.- odpowiedziałem podniosłym tonem, wiedziałem, że czegokolwiek, bym nie zrobił jego reakcją będzie śmiech, i tez tak było- Idziemy Megan.- rzuciłem stanowczym tonem do kruchej dziewczyny, która wyraźnie zszokowana była tą sytuacją i to nie był szok, którego doznawała będąc ze mną. Byłą przerażona.
- Nigdzie nie idziesz nie pamiętasz naszej umowy?
- Proszę cię pogadamy później.
- Boisz się, że kolejna dziewczyna zostawi cię ze względu na twoją przeszłość? Pamiętaj, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz Payne.- miałem ochotę, przepierdolić temu gnojkowi, ale chyba zostało jeszcze we mnie trochę rozsądku, więc zignorowałem go i po prostu odszedłem od miejsca tego całego zamieszania- Czekam na ciebie!- z jego strony usłyszałem jeszcze tylko te 3 słowa, których nigdy nie chciałbym już słyszeć, to przez niego mam tyle problemów i co i cały czas jeszcze dokłada mi nowych, sukinsyn. Po jaką cholerę ja się w to gówno wplątałem, no po co ci to było idioto?!

-Liam, kto to był?- usłyszałem jej cieniutki i drżący głos, obawiałem się tego pytania.
- Nikt godny uwagi- odpowiedziałem jak najspokojniej umiałem.
- Liam, widziałam.- podeszła do mnie i złapała mnie za rękę, a ja już dłużej nie wytrzymałe....
- Kurwa powiedziałem, że nikt głucha jesteś suko?!- krzyknąłem jej prosto w twarz i odepchnąłem
od siebie z całej siły przez co jej kruche ciało wylądowało na śnieżnym puchu.
Zwinęła się w małą kuleczkę, jakby to miało uchronić ją przede mną. Dopiero gdy zobaczyłem, łzy spływające po jej delikatnych policzkach, zrozumiałem co zrobiłem, chciałem podejść i przytulić ją do siebie w efekcie czego, jeszcze bardziej pogorszyłem sprawę. Kiedy tylko położyłem dłoń na jej ramieniu zadrżała, kolona przyciągnęła jak najmocniej do siebie, sam widok na tą bezbronną osobę przyprawiał mnie nie o mały ból, a jak ona musiała się czuć?
Byłem tym, który miał ją chronić, a tymczasem sam ją skrzywdziłem.

__________________________________________________________________________________
Dzień dobry aniołki, wiem z.  przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale nie miałam weny.
Tak słabe wytłumaczenie, ale no cóż kochani, bywa.
Mam nadzieję, że mimo tego nie jesteście na mnie źle i mi wybaczycie.
Jak widzicie rozdział jest dłuższy i to o wiele, bo tak starałam się go napisać

I teraz pytanie

Chielibyście, żeby rozdziały były dłuższe i pojawiały co tydzień, czy krótsze i były tak co 3 - 4
?
?
?
Jeśli nie wiecie, gdzie zostawić odpowiedź to istnieją komentarze xx

I po drugie komentarze fajni by było gdyby pod każdym rozdziałem było ich conajmniej 5.
Dziekuję.


                       
Czytasz=komentujesz
5 komentarzy=next

                                                          

piątek, 16 maja 2014

"Odświeżony" Zwiastun!




Podoba ci się? Jeśli tak zostaw miły komentarz, lub niemiły <333




Ps. Rozdział pojawi się w weekend, jeśli chodzi o drugiego bloga to nie wiem, ten blog jest na pierwszym miejscu XD.

Kocham was :)))

Pamiętać komentarz, to naprawdę sprawia mi przyjemność, wy moje małe krasnale :))) XD <333

Do Nowego Rozdziału, Kochani.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 14

Dzisiaj postanowiłam zapomnieć o tym wszystkim co wydarzyło się ostatnio i rozerwać się tak
porządnie...
Razem z Liz i jej 'nowym' chłopakiem idziemy do klubu. Pewnie i tak w końcu zostanę sama, bo głupio mi będzie przebywać w ich towarzystwie. Będę im przeszkadzać w końcu impreza, a co się z tym wiąże SEKS.
Liz zawsze taka była, zmieniała chłopaków jak rękawiczki, co mnie denerwowało i nadal denerwuję.
Przecież ona zachowuję się jak ostatnia suka, ale przecież dlaczego ona miałaby mnie słuchać?
 
Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę, zacząć się przygotowywać, przecież nie pójdę w dresach...
Chociaż w sumie dlaczego nie?
Ogarnij się Megan.
 
Dzisiaj chce zaszaleć. Oczy postanowiłam pomalować ciemnym cieniem i zrobić kreski, żeby dawały wrażenie grubszych rzęs, nałożyłam tusz, a na policzki nałożyłam róż, usta pomalowałam na czerwony, który doskonale przyciągał wzroki innych. I o to mi chodzi.
Być zauważalną.
Kiedy makijaż był już skończony postanowiłam zabrać się za włosy, wyprostowałam je, a chwilę później wyglądały na o wiele zdrowsze niż wcześniej. Blond kosmyki ułożona były na moim ramionach. Pomimo tych wszystkich 'ulepszeń' nadal wyglądałam jak straszydło.
Chyba muszę się z tym pogodzić.
 
Usłyszałam dzwonek do drzwi, byłam przekonana, że to Liz jednak, serce zaczęło mi mocniej bić, przez głowę przeleciała mi jedna myśl, a co jeśli to mój ojciec, kolejny liścik?
Ulżyło mi kiedy przed sobą ujrzałam moją przyjaciółkę. Uśmiechała się od ucha do ucha, i byłam pewna, że to z tego powodu, że przed nią stoi kolejna ofiara jej dziwkarskiego gustu.
Chodzi mi o to, że to Liz zawsze wybierała mi rzeczy na imprezy, bo jak to ona powiedziała, zacytuję: "Ubierasz się jak kupa"
Nie wiem dlaczego ale jej teksty, zawsze doprowadzają mnie do śmiechu.
 
- AWww, no to w co się dzisiaj ubieramy????- pisnęła z zadowolenia i spojrzała na mnie czekoladowymi oczami.- Co tak stoisz sieroto, do góry!!- zaśmiałam się z jej słów i leniwym krokiem ruszyłam w stronę schodów- Nie za szybko- przewróciłam oczami na jej słowa, jak zawsze musi coś powiedzieć. ZAWSZE.
- Idiotka. - odpysknęłam.
 
***
 
- Wyglądasz świetnie każdy na ciebie poleci!- krzyknęła dumna z siebie a ja kiedy spojrzałam w lustro o mało nie wyplułam jabłka, które właśnie jadłam.
-Żartujesz?- zapytałam a po chwili parskłam śmiechem, nie mówię, że wyglądam brzydko, raczej jak zdzira.
Różowa neonowa spódniczka, biała bluzka i buty koloru spodniczki.
- Z tym strojem to przyciągnę właścicieli agencji towarzyskich.- widziałam jak jej rysy twarzy powoli zaostrzają się. Śmiać mi się chciało kiedy widziałam jak z nerwów robi się czerwona, aż w końcu uśmiech wziął górę.
- Suka- wymamrotała Liz.
 
Po długich za i przeciw tej idiotki, doszłyśmy do  ugody i wybrałam ten zestaw ubrań
 
 
 
Widziałam, że Liz mimo wszystko była dumna z końcowego efekty a podejrzewam, że najbardziej z siebie. Kocham ją haha.
 
- Wychodzimy trollu. Matt już jest.- powiedziała i nie czekając na mnie popędziła w stronę swojego chłopaka. Poczułam się odrzucona ale po chwili zignorowałam jej zachowanie.
Tego wieczoru mam zamiar się dobrze bawić i niczym nie przejmować.
Niczym...
 
Wsiadłam, do luksusowego samochodu i już wiedziałam dlaczego akurat on przypadł jej do gustu. Nie wiem jak ona może być taką suką. Ale w końcu jest moją przyjaciółką, nie akceptuję tego, ale nie mogę przez to jej odrzucać. A przynajmniej tak to sobie tłumaczę.
 
Droga przebiegła na chichotach Matta i Liz. Już mi się nimi rzygać chciało. A ona zachowywała się przy nim jak słodka idiotka. Serio??? LIZ?
 
 
Kiedy wyszliśmy z auta zobaczyłam strasznie długą kolejkę i przeklinałam w myślach, że zgodziłam się przyjść na tą imprezę. Przecież zanim tam wejdziemy minię pół nocy!
Jednak my nie szliśmy w stronę ludzi, szliśmy do tylnego wejścia co bardzo mnie zdziwiło, ale wtedy połączyłam fakty.
Bogaty gościu, super samochód, a teraz jeszcze jego klub.
Jest jeden plus. mogę teraz wyśmiać tych debili co stoją w kolejce a ja idę wreszcie się napić, bez stania i czekania.
Czy mówiłam już, że kocham moją przyjaciółkę?
 
Zadowolona, przemknęłam, przez niemały tłum ludzi, nie wiem jak się tutaj wszyscy pomieszczą skoro już ledwo się przemieszczam. Kiedy po nie małym wysiłku dotarłam do baru zamówiłam mojego ulubionego drink'a ''Sex On The Beach''. Nie wiem jak smakuje seks na plaży ale wiem, że ten drink jest niesamowity i nigdy mi się nie znudzi.
 
Zaczęłam skanować wzrokiem otoczenie, wszyscy nieźle się bawili a ja postanowiłam dołączyć do nich.
Moje ciało zaczęło poruszać się w rytm muzyki z początku nie pewnie ale z każdym kolejnym szklanką tego cuda było coraz lepiej.
Nieznajome ciała ludzi zahaczały o moje, a co jakiś czas tańczyłam w duecie z chłopakiem.
 
Postanowiłam zrobić sobie dłuższą przerwę i usiadłam przy barze. Znałam już nawet imię barmana, jak on miał?? Stef....Stefan?
Chyba nieważne.
 
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i lekko się wzdrygnęłam.
- Cześć księżniczko- usłyszałam znajomy głos i trochę się uspokoiłam. Dopiero po chwili przypomniałam sobie do kogo należał. To Liam. Odwróciłam się w jego stronę a on zmierzył mnie zmartwionym wzrokiem.- Jesteś pijana.-  włączyła się jego nadopiekuńczość. Alarm, czas uciekać od Jezusa! Wstałam i chciałam pójść w stronę damskich toalet ale kiedy tylko wstałam zachwiałam się. Nogi wracajcie na swoje miejsce, mówię do was czemu mnie nie słuchacie!
Po chwili jednak równowaga wróciła, zawsze wiedziałam, że moje ciało jest mi posłuszne, a już na pewno w takich momentach. - Ledwo stroisz na nogach. Chodź zaprowadzę cię do domu.- złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
- Puść mnie palancie!- zaczęłam krzyczeć i próbowałam wyszarpać moją dłoń z jego. Nie wiem dlaczego to robiłam po prostu byłam na niego wściekła, że po raz kolejny zakazuję mi czegoś.
A ile ja mam lat przepraszam?
No właśnie jestem pełnoletnią osobą, która doskonale umie o siebie zadbać i chyba ktoś tutaj tego nie rozumie.
- Kurwa, Megan skończ się szarpać!- pociągnął mnie za sobą a ja nie miałam siły walczyć. Nagle świat wokół mnie zaczął wirować. Ludzie byli ze wszystkich stron. Sufit kręcił kółka, a mi zaczęło robić się słabo, traciłam kontrolę nad moim ciałem. Cofam to co wcześniej powiedziałam.
Nogi powoli się uginały, wzrok walczył z ciemnością, dłoń, którą trzymał Liam bezsilnie opadła. 
 
-Liam- wyszeptałam i straciłam całkowitą kontrolę nad sobą, ciemność.
 
 
______________________________________________________________________________________
 
HEJOOOOO MALUCHY!!
My Lovers:
 
Po pierwsze nie miałam wgl weny na ten rozdział ale postanowiłam coś wystukać i jest ale nie jestem z niego zadowolona i wy też nie będziecie! <3
 
Dobiliście do 5 komentarzy jestem z was dumna.
 
Po drugie założyłam nowego bloga
O Zayn'ie
Tam tam tam dum. BAD ZAYN BLEEE FUJJ <3
Zapraszam do czytania i komentowania
Chciałabym założyć jeszcze o Louis'ie ale to w wakacje i nie wiem czy ogarnę tyle blogów na raz XD
 
 Po trzecie Nowy blog nie znaczy, że zostawiam tego, po prostu koleżanka truła mi dupę o tego bloga no i założyłam. To tak jak z dziećmi. Kiedy pojawia się nowe, pierwszego się nie odtrąca.
Soł bloga kontynuuję.
Ale również zapraszam do komentowania nowego.
Wstawiłam już na niego prolog i zwiastun więc zapraszam.
Wiem, że mogę na was liczyć.
Kocham was.
 
Nie wierzę w to, że dzisiejsza notka taka krótka :'(
No cóż źle się dzisiaj czuję może przez to?
 
 
5 KOMENTARZY=NEXT
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
 
 
 
Chcesz być informowany o nowych rozdziałach?
Pisz! https://twitter.com/LouissIsMyAngel



Zapraszam na bloga mojej koleżanki >>>>> http://if-anyone-hears-me.blogspot.com/2014/05/2-jesli-ktos-ja-zabi.html


Wiem, trochę za dużo próśb pod tym rozdziałem, ale pamiętajcie, że was Kochajam <3
 
 


wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 13

 
"Śmierć - tak bardzo jej potrzebuję a ona wciąż mnie ignoruję.."

Kiedy byłam małym dzieckiem wierzyłam w bajki. Marzyliście kiedyś o takim życiu?

Biała suknia, książę na białym koniu prowadzący was do swojego pałacu.

Dźwięk kryształowych pantofelków rozchodzący się po całej sali balowej.... a na środku tylko on i ty.

Leżałam w łóżku, zamykałam oczy i całkowicie w to wierzyłam.

Wtedy modliłam się tylko o to, żeby zębowa wróżka zabrała mnie do swojego świata.

Właśnie wtedy syrenki, księżniczki - były przy mnie..

Później zaczęłam dorastać. Pewnego dnia wszystko rozmyło się jak bańka mydlana.
Bajki zniknęły.
Większość z nas zamienia to na prawdziwych ludzi i rzeczy., którym mogą powierzać swoje najskrytsze sekrety.
Rzecz w tym, że chociaż temu zaprzeczamy każdy z nas skrywa nutkę nadziei, że kiedyś będzie żyć właśnie w takiej bajce. To wszystko, gdy otworzysz oczy nagle stanie się prawdą.
Wiara zwykle pojawia się gdy tego zupełnie nie oczekujesz.
To tak jakbym pewnego dnia odkryła, że baśń różni się trochę od moim wyobrażeń.
Kryształowy pałac, nie jest pałacem, a "długo i szczęśliwie" nie jest ważne tylko "szczęśliwie" - o ile to ma jakiś sens.
Raz w życiu zdarza się taki człowiek, który cię zaskakuję, znasz go ale z każdym kolejnym dniem odkrywasz go na nowo, poznajesz jeszcze lepiej.
Co jeśli ta osoba zapiera ci dech w piersiach? Jest twoim powietrzem?
To ma sens, że drugi człowiek tak na ciebie działa? Jest twoim narkotykiem?
Liam.
A gdy tak nagle wszystko szlag trafia?
Przestajesz oddychać - oddychasz
Przestajesz myśleć - myślisz
Robisz się blada.
W środku jesteś pusta.
Ale jednak bez powietrza da się żyć.

No właśnie ta myśl cały czas siedzi w mojej głowie.
A odpowiedź?

Łóżko, ściany, zapach - szpital.
Dotykam bandaża na nadgarstkach, potem na szyi, aż w końcu przypominam sobie wszystko.
Jego twarz, jego szyderczy uśmiech i to z jaką wyższością na mnie patrzy...powraca.
Mam ochotę wziąć żyletkę i zrobić to po raz kolejny.
Wariatka? Tak to dobre określenie dla takiego kogoś jak ja.
Przemyślałam wczoraj wszystko, nie wiedziałam czy mam brać słowa ojca na poważnie czy nie.
Doszłam do wniosku, że on... to nie on. Po tym co mi zrobił? Przykładał mi broń do głowy, zrobił mi wielką szramę na szyi, która pewnie zostanie jeszcze ze mną na długo lub na zawsze.
Nadal nie wiesz dlaczego to zrobiłam?
Ból i cierpienie ludzkie mają swoje granice, a ja już właśnie dotarłam do swojej.
Koniec wydaję się być najlepszy w tej sytuacji.
Tylko dlaczego do niego nie doszło?
Kto mnie znalazł?
I po raz kolejny pojawia się pytanie Dlaczego? A życie odpowiada mi bo tak.
Codziennie na świecie umiera setki, nawet nie wiem czy nie tysiące... czemu nie mogę zaliczyć się do nich?

Moje myśli odgoniła postać, która nagle pojawiła się w sali.
Miała niebieską koszulę i spodnie tego samego koloru. Z ubioru wyniakało,że jest pielegniarką prawdopodobnie tego szpitala.  Była szczupła. Jej twarz była śliczna, czerwone usta, błękitne oczy, które podkreślały grube, ciemne brwi i mały nos.
Jej kasztanowe, długie włosy splecione były w  wysokiego kucyka, który wraz z jej ruchami przeskakiwał z jednego ramienia na drugie.
Uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłam jej uśmiech.
Wyglądała na miłą i sympatyczną...
Była może troszeczkę starsza ode mnie.
- Dzień dobry. - przywitała się. - Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.
- Dobrze - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Lekarz zaraz do pani przyjdzie, a ja tylko zmienię pani kroplówkę. - zrobiła to co miała i chwilę później zniknęła z mojego pola widzenia.

****

Czekałam na kogoś aż się łaskawie zjawi i powie mi kiedy mogę stąd wyjść.
Zanim Liz o wszystkim się dowie. Chcę sobie oszczędzić tych głupich gadek na temat : Mogłaś umrzeć.. blablabla.

- Witam. Pani Megan? - usłyszałam nieznajomy głos i wzrokiem szukałam jego źródła. Pokiwałam potwierdzająco głową, a w pomieszczeniu pojawił się wysoki brunet. Około 30. Zielone oczy, pełne różowe usta i blada cera. Przez chwilę oboje milczeliśmy. Patrzył się na mnie ja na niego, czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia. Doczekam się w końcu?
- Kiedy mogę stąd wyjść? - postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i to ja zaczęłam tę niezręczną konwersacje.
- Proponowałbym zacząć o tych ważniejszych ale mniej przyjemnych spraw.- dobra mów byle szybko.- Jest pani wychudzona, bardzo wychudzona- no dobra to już jedną sprawę mamy z głowy dawaj dalej. - Tak duże wychudzenie wiąże się z osłabieniem organizmu. Miewała pani ostatnio bóle głowy, była nadmiernie zmęczona, słaba?- zapytał, a ja cały czas patrzyłam się w jego oczy. Próbowałam coś wyczytać z nich. Może odrazę w stosunku mojej osoby? Nie.
- Nie wiem, może trochę- Megan naprawdę nie wiesz jak się czujesz? Idiotka.
- Co to znaczy?
- Tak byłam zmęczona, troszeczkę osłabiona, ale dało się przeżyć z resztą to wiąże się z moją pracą, no a bóle głowy, przecież to normalne, że są.
- Dobrze...ale niech pani pozwoli, że to ja będę stawiać diagnozę.- przewróciłam oczami, a on zgromił mnie wzrokiem - nie powinna pani tego ignorować. - wydawałeś się być miły...-  Podejrzewamy u pani anemię hemolityczna, do tego doszła jeszcze duża utrata krwi z powodu cięć- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, co znaczyło hemolityczna? Nie musiałam go nawet pytać a on już zaczął mi to wyjaśniać. Czytasz mi w myślach? - Dobrze już tłumaczę.. z  powodu głodzenia się, nie przyjmowania pokarmów, organizm jest slaby ale to już wiemy, otóż czerwone krwinki, które wytwarza twój organizm zbyt szybko umierają, ale też te nowe za wolno się wytwarzają. Rozumiesz o co mi chodzi?- pokiwałam potwierdzająco głowa, ale tak, nie wiem o co chodzi.- No właśnie i wtedy tworzy się takie koło i jest niedobór krwinek. Takiej choroby nie da się wyleczyć do końca ale można łagodzić jej objawy poprzez tabletki i stałe antybiotyki.
A co to wyjścia ze szpitala. To za dwa dni może cię wypiszemy.
- A mogłabym wypisać się na własne życzenie?
- Tak ale ryzykujesz...
- W takim razie proszę przygotować wypis- zanim pozwoliłam mu dokończyć wyskoczyłam z łóżka, było mi słabo i kręciło mi się w głowie, ale da się przeżyć. Spojrzałam na twarz doktorka, był zdziwiony moim zachowaniem, wyglądał całkiem śmiesznie.
Przebrałam się w swoje rzeczy i poszłam zaczekać na korytarzu na wypis.
Kiedy go dostałam tryskałam radością, Dostałam jeszcze kilka rad typu: więcej jedz, bo znowu się zobaczymy, uważaj na siebie i bierz codziennie leki.

****

Siedzę już od godziny przed telewizorem. Czekam na Liz, która niedawno dzwoniła. Mówiła, że jest na mnie wściekła, bo nie odbieram od wczoraj, a jak ona nie odbiera przez tydzień to jest dobrze? Hahah.
 -Pizdo! Gdzie jesteś mała szmato?! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki i momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. A chwilę później jej sylwetka pojawiła się w dużym pokoju.
-Jesteś!- nie mogłam napatrzeć się na nią, cała kipi złością dawno nie widziałałam tak wkurzonej Liz- I co się śmiejesz małą suczko?- zapytała podirytowana moim zachowaniem, ale już po chwili i na jej twarzy zagościł uśmiech. - O jezu! Meg.- przybiegła do mnie i spojrzała na moje zabandażowane ręce. Pokręciła głową a jej twarz posmutniała, stała się opiekuńcza. Tak w jednej chwili. Zawsze mnie to zastanawiało. Jak ona to robi raz jest wściekła, raz jakaś inna. Co?
- Przestań.- odpowiedziałam.
-Przestań?! Co mam kurwa przestać? To, że sobie coś zrobiłaś a ja nawet nie wiem dlaczego?
-Lizzz- mówiłam błagalnym głosem.
- Wiedziałam... To ten dupek!
-Nie on mi....
- Mówiłam, mówiłam kurwa, że cię skrzywdzi!
- Ale...
- Nie broń gnoja! Drań! - ałć zabolało, tak o nim myśli? Tak źle?
- Ale to kurwa nie on!- krzyknęłam w obronie mojego przyjaciela.
- To kto do cholery?- powiedziała już nieco spokojniej a ja w głowie szukałam jakiegoś kłamstwa, żeby zaspokoić jej troskę.
- Nikt.
- Ta nikt kurwa. Pierdole weźcie mi tą sukę.- zaczęła przeklinać pod nosem, zawsze to robi kiedy jest wściekła, wyzywa mnie od najgorszych ale wiem, że naprawdę tak nie myśli.
- Byłam w szpitalu.- postanowiłam jej powiedzieć nie chce okłamywać jej w tak dużym stopniu, a po za tym jest moją przyjaciółką i ma rację. Martwi się o mnie.
-Co kurwa?! Nie zadzwoniłaś po mnie?!
- Nie zgadniesz co mi powiedział. - uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam w tą cała anemię. Pewnie gościu przechodzi wiek średni i mu się przestawia już w głowie.
- No chyba jak mi nie powiesz to nie będę wiedziała- powiedziała poddenerwowana, ale już nieco spokojniejsza.
- PODOBNO mam anemię.
- Mówiłam ci, że coś z tobą nie tak. To pewnie przez to, że nic nie jesz ja cię już kurwa pizdo przypilnuję, zabiorę cię na taka wyżerkę... mmm pycha.
- Głuptas- zaśmiałam się pod nosem. Kocham tego debila.
- Okej wleciałam tylko na chwilę, bo idę na drugą randkę. - powiedziała zadowolona z siebie. Wiem, że to chamskie, ale cieszyłam się, że idzie. Muszę przyznać, że jestem zmęczona. - Ale najpierw zjesz przy mnie miskę płatków.- Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona zaśmiała się. Oj czyżby jej się humorek poprawił? - Okej dzisiaj ci odpuszczę ale jutro idziemy na jedzenie. Przypilnuję cię.- groziła mi? hahha.
- Pa.- pożegnała się a ja z powrotem położyłam się na wygodnej kanapie i zaczęłam oglądać mój ulubiony serial, przerwał mi dzwonek do drzwi, byłam pewna, że to Liz, ale myliłam się.
Otworzyłam drzwi i już chciałam dać mały wykład mojej przyjaciółce na temat ciągłe zapominania zabrania ode mnie swoich rzeczy.
Jednak nikogo nie zastałam. Pomyślałam, że to kolejny głupi żart jakiś małolatów, ale teraz też byłam w błędzie.
Na wycieraczce dostrzegłam malutką karteczkę.
Kiedy przeczytałam treść zamarłam.

" Wczoraj patrzyłem jak umierałaś. Przyjemny widok, ale jeszcze nie nacieszyłem się tobą córeczko.
Mam dla ciebie jeszcze wiele niespodzianek, a ta ostatnia zabierze ci dech w piersiach. Więc nie kombinuj, bo następnym razem będę patrzył jak umierasz. Zaczynamy zabawę! 
Z pozdrowieniami
Twój ukochany tatuś"

Nie wierzę, po raz kolejny nie wierzę, zrobiło mi się słabo, czuję jak o raz kolejny tracę grunt pod nogami, ten dzień jest o wiele gorszy niż wczorajszy.
Upadłam bezsilnie na podłogę, dałam upust emocjom, łzy leciały strumykiem, na kartce pojawiały się kolejne łzy.
Czyli nie kłamał.


_____________________________________________________________________________________

HELOŁŁŁ CZŁEKI!!!

1.NAWET NIE WIECIE ILE RADOŚCI SPRAWIŁO MI CZYTANIE TYCH WASZCZYCH SUPER KOMENTARZY <3 DZIĘKUJĘ WAM, CHYBA PO RAZ PIERWSZY PRZECZYTALIŚCIE MOJĄ NOTKĘ I JESTEM Z WAS DUMNA MOJE KOCHANE SERDUSZKA <33
MOJE DZIECI <3

2. JUPIIIII, HURAAAAA OŁ JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
MAMY JUŻ PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ *OKLASKI* I CHYBA Z 115 KOMENTARZY !!!!!
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO, MOŻE DLA WAS TO NIE WIELE I PEWNIE TERAZ MYŚLICIE SOBIE, ŻE TO JEST NIC! ALE DLA MNIE TO GIGANTYCZNY, PRZEOGROMNY SUKCES!
UWIELBIAM PISAĆ, CO JUŻ POWTARZAŁAM WIELE, WIELE RAZY.
DZĘIKUJĘ KAŻDEMU CZŁOWIECZKOWI, KTÓRY NABIJE MI TO JEDNO JEDYNE WYŚWIETLENIE, CHOCIAŻ BLOG MU SIĘ NIE SPODOBA, JA JEDNAK JARAM SIE JAK GŁUPIA, ŻE KTOŚ TU ZE MNA JEST.
JEDNAK WYRÓŻNIĆ MUSZĘ GRUPĘ, KTÓRA KOMENTUJĘ, TO ONA DAJĘ MI WIELKIEGO KOPA W DUPĘ, BY POŚWIECIĆ TROSZKĘ CZASY KAŻDEGO DNIA
I NAPISAĆ COŚ DLA WAS.
JESZCZE RAZ
BARDZO
BARDZO
BARDZO
BARDZO
WAS
KOCHAM!!!!

3. JESZCZE TYLKO JUTRO I WOLNE!!! JUpiii <3
ŻYCZĘ WAM MIŁEGO WOLNEGO. KOCHANI :***

Z TEGO OTO POWODU, ŻE JEST TROCHĘ CZASU WOLNEGO A JA MAM JESZCZE REKOLEKCJE OD PONIEDZIAŁKU NIE WAŻNE DLACZEGO PO ŚWIETACH, MOŻE WY TEŻ TAK MACIE NIE WIEM.  TO JEŚLI DACIE RADĘ SKOMENTOWAĆ BLOGA, BĘDĄ DWA ROZDZIAŁY, KTÓRE JUŻ SĄ W TRAKCIE PISANIA. SOŁ RUSZCIE SWOJE DUPCIE!!hah xd


5 KOMENTARZY= NEXT
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

PS przepraszam, że się tak rozpisałam no ale cóż, BYWA XD
Do zobaczenia.




sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 12

"Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze
powraca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją
teraźniejszość jak i przyszłość"
~ Jonathan Carrol
 
 
Otworzyłam oczy dostrzegłam, że to mój nie mój pokój i dopiero po chwili zorientowałam się, że wczorajszą noc spędziłam u Liama.  Leżał obok mnie i  przypatrywał się  każdemu ruchowi, który wykonywałam. Uśmiechnął się, kiedy zauważył, że już nie śpię. Podniósł się na łokciu i złożył miękki pocałunek na moim czole.
Wstał, a ja śledziłam jego ruchy puki nie znikł z zasięgu mojego wzroku. Posmutniałam, bo myślałam, że poleżymy i pośmiejemy się razem tak jak wczoraj.
Postanowiłam zrobić to samo co Liam i poszłam ubrać się we wczorajsze rzeczy. Rozczesałam moje włosy i upięłam w wysokiego, luźnego koka. Gotowa zeszłam na dół i zobaczyłam Liama, który trydził się z przyrządzeniem naleśników. Kiedy go obserwowałam, zauważyłam, że przyrządzane naleśniki zamienił na coś łatwiejszego. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam w jego kierunku.
Objęłam go w tali i stając na palcach cmoknęłam go w szyje. Zabawnie mruknął i pocałował mnie w usta.
- Lubisz jajecznice ? - zapytał z uśmiechem na twarzy. Niestety ale znowu zepsuję tak miłą atmosferę.
- UM... Liam ja nie chce. - uśmiechnęłam się i nalałam sobie szklankę wody. - Co dzisiaj robimy ? - zapytałam podekscytowana. Kolejny dzień z nim przyprawiał mnie o zawroty głowy.
- Dzisiaj niestety nic muszę iść do pracy. Ale mogę przyjść później do ciebie i obejrzymy jakiś fajny film. - skinęłam głową i podąrzając krok w krok za Liamem. Usiadłam na miękkiej kanapie w salonie. Muszę przyznać, że gdybym została w tym wielkim domu sama, już dawno bym się zgubiła - Niestety nic z tego dopóki nie zjesz śniadania. - posłał mi ten szatański uśmieszek i postawił przede mną cały talerz jajecznicy. Na samą myśl o jedzeniu mdli mnie a co dopiero jeśli mam to zjeść. - Jesteś strasznie chuda zastanawiam się czy ty w ogóle coś jesz, jeśli nie to w moim towarzystwie będziesz jeść za dwóch. - pokazał mi język i zabrał się za jedzenie swojej porcji. W sumie to nie jadłam zbyt dużo a nawet nie miałam na to ochoty. Minione wydarzenie mi na to nie pozwalały.
Nie przełknę tego. Nie ma mowy. Odsunęłam talerz od siebie i wygodnie rozłożyłam się na sofie. Widziałam tylko jak linia jego szczęki zarysowuję się coraz bardziej a ja nie wiem czy mam się bać czy śmiać, bo w pewnym sensie to śmieszy mnie jego zachowanie, ale nie ważne. Z powrotem przysunęłam do siebie talerz. To mój pierwszy normalny posiłek od wielu, wielu dni. Czułam jak niektóre kawałki z trudem przemykają przez moje gardło a nawet przez chwilę miałam wrażenie, że tam zostają, kiedy ubyła już połowa posiłku zdecydowałam, że więcej nie dam rady. Zabrałam pusty talerz chłopaka i zaniosłam do kuchni. Kiedy już chciałam brać się za zmywanie on odebrał ode mnie talerze i włożył do zlewu. - Ja umyję. Aniołku. - posadził mnie na blacie, nie sprzeciwiałam się co było kompletnie nie w moim stylu. Być może, że za bardzo się objadłam co skutkowało tym, że z trudem się poruszałam. Byłam spokojna jak baranek. Siedziałam i robiłam to co mi kazał.
Niestety brak jego koszulki mi to uniemożliwiał za każdym razem kiedy nie chciałam patrzeć się na jego nagi tors właśnie to robiłam. Wywoływałam u niego tylko uśmiech a ja z minuty na minutę rumieniłam się coraz bardziej. LIAM!! TY CHUJU! PRZESTAŃ!

******

Nie mogłam się wreszcie doczekać, kiedy Liam w końcu przyjdzie.
Całe popołudnie przesiedziałam w domu, w dresach z herbatą kocykiem i pilotem tak jak mi się to marzyło od wielu dni. Jednak brakowało mi czegoś.
Przyzwycziłam się już, że od jakiegoś czasu ktoś jest obok mnie.
Chociaż tak nie powinno się dziać, nie powinnam dalej w to brnąć...
Ktoś do kogo się mogę przytulić, pocałować. Pusto tutaj bez niego.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi gwałtownie podniosłam się z kanapy.
Już chciałam skakać z radości kiedy moim oczom ukazał się widok męszczyzny. O nim chciałam zapomnieć ale cały czas miałam to utrudniane. Zamarłam nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Mój oddech przyśpieszył czułam jak jego widok po prostu mnie załamuję. Stałam i patrzyłam na człowieka, który zniszczył mi życie. Wszystko o czym tak długo starałam się zapomnieć znowu wracało.
Mama. On. Sam. I w tym wszystkim gdzieś zagubiona ja. Miałam ochotę strzelić mu z liścia, wykrzyczeć w twarz jak bardzo go nienawidzę, jednak tą ochotę przyćmił ogromny strach.
Uśmiechał się a ja trzęsłam się ze strachu. Nie widzieliśmy się od czasu pogrzebu. DRAŃ
- Nie wpuścisz taty ? - zapytał z sarkazmem. Jeszcze się kurwa pytasz?  Dosłownie wepchnął się do domu, a ja nie potrafiłam go powstrzymać, bo jak?! Dlaczego jestem taka pyskata i odważna w swojej głowie?  Potajemnie chciałam zabrać telefon i zwyczajnie zadzwonić na policję, ale wyśledził moje ruchy. - Jeśli to zrobisz nie żyjesz. Odłóż ten telefon- ostanie słowa wysyczał wyraźnie przez zęby. Wzdrygnęłam się na widok broni, która ustawiona była wprost na mnie. Przeraziłam się. - Daj mi telefon! - Posłusznie wykonałam jego polecenie. Każdą chwilą bałam się coraz bardziej. Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna tego, że zaraz umrę. Gdzie jest Liam?!  Musi przyjść zawsze jest kiedy dzieję mi się krzywda.
Wtedy przypomniała mi się nasza rozmowa : 'Już nigdy nie pozwolę ci tak nisko upaść
                                                                   Obiecujesz ?
                                                                    Obiecuję.'
Do moich oczu zaczęły napływać łzy, kiedy z każdym kolejnym krokiem był coraz bliżej MNIE, ja instynktownie zaczęłam się oddalać, kiedy coś mnie zatrzymało, ściana. Koniec mojej ucieczki. Moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej kiedy jego wredny pysk zawisł nad moją twarzą. Świr. Koniec mnie. Żegnaj okrutny świecie.
- Dlaczego się tak zmieniłeś ? - jednak zdobyłam się na odwagę i zapytałam drżącym głosem. Cała drżałam ale to pytanie już od dawna cisnęło mi się do ust  nie jednak było okazji, nie mówię, że to jest ta okazja ale być może już nigdy się tego nie dowiem. - Dlaczego zniszczyłeś to wszystko ?  - mój strach znikał, pojawiała się za to złość, żal, nienawiść... . Jego przeklęty wzrok wypalał dziury w moim ciele.  Za uwarzyłam-wahał się. Taki skurwesyn?! Może on jeszcze ma coś  w sobie?  Lub może mi się przewidziało ? Pewnie tak. On nie ma serca, bezduszny, bezuczuciowy, nie znam go, nie poznaję.
- Nie wiem podoba mi się jak ktoś cierpi. Lubię jak się mnie boją. Ty też to robisz. - nie mam stac spokojnie koło mordercy i opowiadać sobie suchary. Nie znam tego człowieka. Obawiam się, że mój ojciec już nie wróci...
- Nie boję się ciebie. Jesteś żałosny. Nienawidzę cię, zniszczyłeś wszystko co miałam, co kochałam! Jesteś nic nie wartym gnojem!- wykrzyczałam mu to wszystko prosto w twarz, gdy poczułam ból i pieczenie na policzku. Uderzył mnie? No cóż nie żałuję tego co powiedziałam. - Rozgryzłam cię, cierpisz, jeszcze nie wiem dlaczego, ale zakrywasz to uczucie bólem, którym sprawiasz innym.
- Zamknij się!!-krzyknął na co gwałtownie podskoczyłam. Nadal był blisko aż za blisko. - Wkurwiasz mnie tym gadaniem. Wcale mnie nie znasz. Teraz jestem sobą, kocham sprawiać ból innym i patrzeć jak się męczą a wy. Dobrze wiesz, że te wydarzenie to dopiero początek naszej gry. Jestem dobrym ojcem i przygotowuję cię na gorsze.
- Nie mam ojca! -  Nagle z kieszeni swoich spodni wyciągnął tajemniczę urządzenie ale kiedy przyłążył je mi do gardła wiedziałam, że to był nóż.
- Masz jeszcze kurwa coś do powiedzenia?!- zapytał a ja pokiwałam głową.- No i dobrze. Bo jeśli mnie wkurzysz to za długo się nie pobawimy. Córeczko-  Czułam zimne ostrze tuż przy mojej krtani i czekałam aż tylko wbiję je głębiej, poczuję ból i nicość. - Skończysz jak twoja matka. Kolejna suka to zabicia.
- Nie mów tak o niej!- krzyknęłam a on przejechał ostrzem po mojej szyi sprawiając, że z rany zaczęła sączyć się krew. BOLI ja...k. Pali.
- Jesteś wygadana. To źle. Wkurwiasz mnie.- powiedział, kiedy do moich uszu dotarł znajomy dźwięk dzwonka.- To pewnie twój kochaś - spojrzałam na niego przerażona skąd on o nim wie ?!
- Odczep się od niego! - jeśli mu coś zrobi  od razu gnoja zastrzele. Fala złości przelala sie przez moje ciało. Chciałam już coś powiedzieć ale po raz kolejny mi przerwał.
-Pozwoliłem ci się kurwa odezwać? Mam wjebać ci kulkę w łeb? - A żebyś wiedział. Z chęcią wjebie ci kulkę w łeb - A teraz słuchaj.Jeśli powiesz mu o naszym spotakniu skrzywdzę kogoś z twojego otoczenia. A ja będę wiedział o wszystkim, wiem co robisz, wiem gdzie jesteś wiem co jesz o każdej godzinie , o każdej porze. Nie przechytsysz mnie. Suko. - powiedział a ostrze, które trzymał przy mojej szyi znikło wraz z nim. Próbowałam się uspokoić ale nie dałam rady, nadal nie otwierałąm drzwi a komórka wibrowała gdzies w głębi mieszkania. Łzy płynęły ciurkiem po moich policzkach. Ból przelewał się z ulgą. Złość ze smutkiem. Wszystko mnie boli tak cholernie. Niszczy mnie i to mu się naprawdę podoba. Byłam niemiła, byłam suką ale nie aż taką, żeby zasługiwać na to co dzieję się teraz w moim życiu. Gdybym miała prawo wyboru urodzić się czy nie i wiedzieć o tych wszystkich teraźniejszych i przeszłych zdarzeniach, w życiu nie zgodziłabym się na to.
Co zrobiłam?! Chce to naprawić. Proszę. Łkałam, nie mogłam się uspokoić. To wszystko to już niestety za wiele. Za wiele dla mojej psychiki, za wiele by dalej żyć normalnie. Co mam do cholery zrobić?! Dlaczego od razu mnie nie zabił?! Dlaczego?
Chciałam zrobić cokolwiek, ale nie mogłam. Chciałam mu powiedzieć ale nie mogłam. Nie chce, by ktoś prze ze mnie cierpiał a tym bardziej nikt kto jest dla mnie ważny.



____________________________________________________________________________________


SIEMANO KLUCHY!

CZYTACIE MOJE NOTKI? JEŚLI TAK NAPISZ W KOMENTARZU czytam LOLZ
NIE NO PO PROSTU SPRAWDZAM, BO CHCĘ BO NIE WIEM CZY JESTEŚCIE ŚLEPI CZY WŁOSY WAM PRZYSŁANIAJĄ OCZY ALE PISZĘ 5KOMENTARZYNEXT!
NAPRAWDĘ?
TO DZIWNE, ŻE PRZY CHYBA 9 BYŁO 6 KMENTARZY A PRZY OSTATNIM BYŁY LEDWO 3.
OH REALLY?!
REALLY ?!
REALLY?!

OKEY. NOTHING.

PO PROSTU SMUTNO MI :( BO NIE MAM MOTYWACJI.

EJ ALLE JEŚLI  SĄ JACYŚ LUDZIE TO MOŻE DAŁABYM WAM JAKIEŚ FAKTY O MNIE WZGLĘDEM TEGO, ŻE JUŻ NIEDŁUGO 2000 WYŚWIETLEŃ I PONAD 100 KOMENTARZY.
NO NIE WIEM JAK NA MNIE TO OGROMNE OSIĄGNIĘCIE I SIĘ JARAM. WIĘC JEŚLI BĘDĄ CHOCIAŻ, BY 2 TAKI. TO ZROBIĘ TAKIE COŚ.
MOŻE 10 FAKTÓW
MAYBE 15 LUB 20 ZOBACZĘ ALE MUSZE MIEĆ TO WASZĘ ''DOBRY POMYSŁ, ZRÓB''
OŁ JE


WŁAŚNIE JEST 2:50, AJADODAJĘROZDZIAŁJAKIHARTKOR xD


                                                                    DAM WAM JESZCZE JEDNĄ

                                                                                   SZANSĘ :)


                                             
                              5 KOMENTARZY
                                            =
                                        NEXT


PS ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA MOJEGO TWITTERA :)
https://twitter.com/LouissIsMyAngel NIE GRYZĘ WIĘC MOŻNA NAPISAĆ :))))) XD

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 11

- Gdzie jedziemy ? - zapytałam zaciekawiona.
- Księżniczki są cierpliwe. - powiedział i posłał ten piękny uśmiech w moją stronę. Wydęłam usta w nie zadowoleniu i złożyłam swoje ręcę na piersiach. - Zaraz będzięmy. - spojrzał się na mnie i złaczył nasze dłonie.


- Liam !! Liam Uważaj !! - próbowałam coś zrobić ale jedyne co udało mi się zuwarzyć to drugie auto pędzące w naszą stronę. Wylądowaliśmy na drugim pasie! Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieję. Spojrzałam na Liam'a który był przerażony- Kocham cię! - szepnęłam w jego kierunku. Wiadomo było, że to koniec wypowiedziałam te dwa ostatnie słowa, które już dawno powinny wypłynąć z moich ust. Czy to właśnie śmierć zawsze musi uzmysłowić człowiekowi jak coś jest dla niego ważne? Poczułam mocne uderzenie i ból. Słyszałam jak moje chrupkie kości po prostu łamią ze względu na zetknięcie się z twardym wnętrzem auta. Bolało. Oczy, które tak bardzo chciałam, żeby pozostały zamknięte, wygrały, ujrzałam bezwiedne ciało Liama. Był przytomny, poturbowany posłał mi uśmiech pełen bólu. Chciał coś powiedzieć ale nie usłyszałam nic. Z jego ust mogłam wyczytać jedynie te kilka wspaniałych słów. Też Cię Kocham Księżniczko.
Poleciała jedna samotna łza, gdy ujrzałam jak  uchodzą z niego resztki życia. Czułam się jakby ktoś wyrywał mi serce prosto z piersi. Mój aniołek umarł a ja nie byłam w stanie mu pomóc. Nie zdążyłam się nacieszyć  moim księciem. Tutaj. Na ziemi. Chociaż wiem, że czeka nas raj jest mi smutno. Czuję ból palący ból w piersi. Serce powoli staję. Ciało bezwładnieje. Zamykam oczy i wiem, że moja historia dobiega końca.
Nasza historia dobiega końca.
Żegnam świat, który sprawił mi tyle cierpień i jestem szczęśliwa, że jedno z moich marzeń właśnie się spełnia.
To już jest tylko koniec. Nie ten koniec, który sobie wyobrażałam

*               *

*               *

*               *

*               *

*               *

*               *

- Księżniczko. Pobudka. Już jesteśmy. - słyszałam czujeś głosy. Powoli ocknęłam się i dostrzegłam Liama, ktory zwisał nade mną. Ucieszyłam się, że go widzę.
Czyli to tylko sen ? Jaka ulga.
Liam zabrał mnie na ręce i jak malutkie dziecko wyjął z samochodu. Dał mi małego buziaka w nosek i wyskoczyłam z jego objęć.
- Gdzie jesteśmy ? - zapytałam ale on nie odpowiedział mi tylko wplótł swoją dłoń w moją i pociągnął przed siebie. Byliśmy na parkingu a drzewa ukrywały to dokąd zmierzaliśmy.
Spojrzałam w górę i moim oczom ukazało się wielkie wesołe miasteczko. Zaśiałam się i przytuliłam sie do Liama.
- I co zaskoczona ? - pisnęłam i rzuciłam się w jego ramiona. Pocałowałam go w policzek i podziękowałam. - Wybieraj gdzie idziemy najpierw... - powiedział a ja rozejrzałam się do okoła siebie i co chwila zmienialam zdanie aż w końcu zdecydowałam się na wielką kolejke górską. Wskazałam wybraną rzecz Liamowi a on gwizdnął z zachwytu. - Odważna jesteś. - zaśmiał się i kiedy chciałam już płacić za swój bilet on odepchnął mnie od kasy. - Ja płacę. - wyszczerzył swoje przerażająco białe zęby. Zgromiłam go wzrokiem ale postanoiwłam sie nie kłócić, bo i tak on postawi na swoim i tak albo wybuchnie z tego jeszce jakaś kłótnia i te dobre chwilę się skończą.
Usiedliśmy w wagonach wybranych przeze mnie. Moim zdaniem te na środku były najbezpieczniejsze.  Nie wyglądały tak groźnie jak tamte. W sumie to ja już nie chcę. To jest za wielkie.
Zawachałam się ale w końcu usiadłam. Liam nie mógł powstrzymać swojego uśmiechu a ja znów posłałam mu groźne spojrzenie, które nie było groźne bo wpędziłam go w jeszcze większy atak panicznego śmiechu.

************
- Gdybys widziała swoją minę. Liam, Liam - przedrzeżniał mnie a ja uderzyłam go i przyśpieszyłam kroku. - Oj nie obrażaj się. Haha. - złapał mnie za rękę i przyciągnął do swojego torsu. Zauważyłam, że przygryzam wargę dopiero wtedy gdy on uwolnił ją z pomiędzy mojego uścisku. - Jesteś taka piękna. Księżniczko. - wyszeptał i złożył pocałunek na mojej szyi. - Gdyby nie to, że tak bardzo mi na tobie zależy już dawno bym cię przerżnął. Kochanie. - zarumieniłam się. Na jego twarzy po raz kolejny zagościł ten głupitki uśmieszek, którego tak dawno nie widziałam i widzieć nie chciałam. Pomimo tego nie zepsuł atmosfery pomiędzy nami. Gładził mój policzek cały czas wpatrując się w moje oczy. Lekko się nachylił i złożył kolejny pocałuek tym razem na moich ustach, kiedy chciał oderwać się ode mnie, ja przyciągnęłam go ponownie a zwykły pocałunek przerodził się w namiętny. Całował mnie tak zachłannie a zarazem delikatnie, dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam. Nasze języki toczyły ze sobą wojnę. Miłosną i zawziętą wojnę. Nasze oddechy były przyśpieszone nie przerywaliśmy ani na chwilę. W pewnym momencie oderwał się od moich ust i spojrzał głęboko w  oczy tak jak by szukał jakiego kolwiek zawachania. Nie było go w ani jednym stopniu.
To co, że ludzie się patrzyli się na nas jak na... Ehem.  byłam z nim w naszym świecie.
Uczucie, którego jescze nigdy dotąd nie czułam całkowicie zawładneło mną.
Zakochiwałam się w tym Liamie, który stał tutaj. W sumie nie obchodziło mnie już jaki był. Najważniejsze by to był on.
Przy mnie. Chronił mnie. Czuwał. Był moim aniołem. Obiecuję, że i ja będę jego......



___________________________________________________________________________________

HEJ! NIE MA 5 KOMENTARZY NO ALE TO CO.  POSTANWIŁAM SIĘ ZLITOWAĆ I WSTAWIĆ CAUSE TODAY IS NEW VIDEO ONE DIRECTION!!! yeah! JA TAM CAŁY CZAS GWŁACĘ MYSZĘ xd.
BOŻE MOJA REKCJA NA POCZĄTKU SIE ŚMIAŁAM PÓŹNIEJ RYCZAŁAM, pOTEM NAŚLADOWAŁAM ICH RUCHY Z TELEDYSKU I ZNOWU RYCZAŁAM I RYCZAŁAM I TO SAMO I ZNOWU POTEM SIĘ ŚMIAŁĄM I TAK W KÓŁKO. tO BYŁO CHORE. NADAL JESTEM ROZDRATA BO ONI SĄ TACY DOROŚLI W TYM TELEDYSKU A LOUIS JEST TAKI NIE SWÓJ! JA CHCE ICH Z POWROTEM. ONE DIRECTION COME BACK!

ehhhhhhhhhhhhh I ZNOWU PŁACZĘ. :'(((((

A TO DO TYCH KOMENTARZY TO WIEM, ŻE MACIE TEGO BLOGA W CZTERECH LITERACH I ŻE ON WAM SIĘ NIE PODOBA ALE JA TAK CZY SIAK JA PISZE DLA SIEBIE DLA WAS TEŻ ALE GŁÓWNIE Z WŁASNEJ PRZYJEMNOŚCI. THANKS.




SOŁ  RUSZAMY DUPCIE I GWAŁCIMY REPLAY!!!!!!!! OŁ JE <333



LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ,
LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ
LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ,
LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ, LOUIS TO MÓJ MĄŻ

CO??? NIE NICCC <3 KOMENTUJ !!!


                                               5 KOMENTARZY
                                    =
                                NEXT
                  WCZEŚNIEJ NIE DODAM.!


PS: TAK WIEM DAŁAM CIAŁA ALE WYBACZCIE :D

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 10

Wspomnienia z wczorajszego dnia wywoływały u mnie uśmiech, który już od dawna sam z siebie nie gościł na mojej twarzy. To było magiczne, kiedy wtopiłam się w jego miękkie wargi....... Wdychałam, na myśl o kolejnym takim. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Muszę przyznać, że z każdą kolejną chwilą pragnę go bardziej i bardziej. Nie chodzi tu od razu o seks. Raczej o  jego bliskość i ciepło. O to z jaka czułością się  na mnie patrzy a kiedy posyła mi ten niebiański uśmiech. Mam ochotę pocałować go po raz kolejny. Kocham jego głos. Kocham gdy nazywa mnie księżniczką. Wtedy czuję się komuś potrzebna, bo przecież od tak sobie by mnie nie pocałował ? To musiało coś znaczyć chyba, że po prostu moja cholerna naiwność znowu się uruchamia. Oby nie. Mam nadzieję, że to było prawdziwe.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, która wpadła do mojego pokoju jak opętana.
Mruknęłam z nie zadowolenia, kiedy po drugiej stronie łóżka znalazła się Liz i dała mi klapsa na dupę.
- Kobieto ! Mam wolne ! Daj mi pospać ! - zwaliłam ją z łóżka i zakryłam głowę kołdrą. Nie mam ochoty wstać nie spałam przez północy a teraz jest dopiero 10 !!! Wyrwała mi pościel a ja postanowiłam uledz i się jej nie sprzeciwiać i tak za cholerę bym nie wygrała. - Nienawidzę cię - mruknęłam i poszłam w kierunku łazienki, żeby się ogarnąć, kiedy wróciłam na łóżku czekały już uszykowane rzeczy przez Liz. Poczułam się jak 5 latka, której mama szykuję rzeczy. - Coś ty taka podekscytowana ? - zapytałam ciekawa.
- Zaraz ci powiem. Gotowa? - pisnęła i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Nie zdąrzyłam nawet pożegnać się z babcia, a już ona wyciągnęła mnie z domu. Jak bym sama nie mogła wyjść. Czując zimne powietrze uderzające w moje ciało poczułam złość, że Liz zwyczajnie nie pozwoliła zaszyć mi się w domu pod kołderką z ciepłym kakaem z pilotem w ręku.  - No to słuchaj ! - powiedziała podekscytowana. Spojrzałam na nią zdziwiona, to na pewno ona ? - Pamiętasz tego chłopaka, który podobał mi się rok temu ? - mruknęłam krótkie tak a ona wyszczerzyła się w moim kierunku. - Teraz słuchaj ! - cały czas cię słucham pizdo. - Zaprosił mnie ! Zaprosił mnie na kolację ! - zakrztusiłam się własną śliną.
- To nie mogłąś mi tego w domu powiedzieć ! musiałyśmy wychodzić! - mówiłam cały czas obrażona. Zwyczajnie mnie wkurzyła.
- Idziemy na zakupy. Leniu. - mruknęłam niezadowolona i posłałam jej  spojrzenie typu  JUŻ NIE ŻYJESZ a w myślach knułam plan zemsty. - Boże nawet nie wiesz jak się cieszę!! - tak ja też i to strasznie. Cieszyłabym się jeszcze bardziej gdybym mogła iść spać. - IIIIII Fajnie nie??!?!?!? - zapiszczała co wywołało u mnie nagły napad śmiechu. Kochałam gdy to robiła, to takie nie w jej stylu, po za tym dziwnię brzmiało. Przytuliła się do mnie a ze mnie cały stres spłynął jak po deszczu.
******
- Całowałaś się z nim ?! - wydarła się na cały sklep tym samym zwracając na nas uwagę innych osób zarumieniłam się i starałam się ją uciszyć, ale jej się niestety nie da. - To jakiś psychol ! Ty weź nie pierdol, że on ci się podoba. - pokiwałam potwierdzającą głową. Słyszałam jak walnęła sobie w twarz i pod nosem wypowiedziałą kilka przekleństw.
- Ale on nie jest taki zły. Musiałabyś go pozna.... -
- Poznać ? No chyba cię dziewczynko popierdoliło ! - przerwała mi i ponownie wybuchła. Schowałam twarz w dłonie. Jaki wstyd. Co drugi przechodzień posyłał nam pytające spojrzenia. - Już ja ci go z głowy pizdo wybiję. - wymamrotała pod nosem i posłała mi przerażające spojrzenie.
- Nie wybijesz. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i obróciłam się, żeby zobaczyć jego twarz.
- Megan. Ja po prostu się martwię. Tak wiele przeszłaś nie chce żebyś znowu cierpiała. - jej głos stał sie opiekuńczy i ciepły a rysy twarzy gwałtownie złagodniały.
- Pozwól mi podjąć jakąś decyzję w życiu. Jeśli mnie skrzywdzi to tylko i wyłącznie sobie na to zasłużę, ale ja mu wierzę i może nie jestem do końca pewna ale mam nadzięję, że nic mi nie zrobi. - pokiwała głową.
- Ja cię na pewno pocieszać nie będę. Uprzedzam. - zaśmiałam się z jej słów ona również się uśmiechnęła.
- Kocham cię durniu. - przytuliłam ja a ona odwzajemniła mój uścisk.



____________________________________________________________________________________
 HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ


NO TO WRACAM. ŻADEN WIELKI POWRÓT ALE JEST!
NO TO KOLEJNY ROZDZIAŁ.
ROZDZIAŁY ERAZ BĘDĄ POJAWIAĆ SIE CZĘŚCIEJ I TO OD WAS ZALEŻY!


NIE WIEM CZY SIĘ CIESZYCIE ALE JA TAK BO WRESZCIE MOGĘ PISAJAĆ!
MOI RODZICE SIĘ NADE MNĄ ZLITOWALI. <3 CHYBA MNIE JESZCZE KOCHAJĄ.
cZYTAĆ CZYTAĆ CZYTAĆ! bO POZABIJAM.

AHA I MAM JESZCZE TAKĄ INNĄ SPRAWĘ.
POD TYM 'POŻEGNALYM' POSTEM BYŁ TYLKO JEDEN KOMENTARZ JESZCZE NAPISANY TYLKO PO TO ŻEBYM PRZECZYTAŁA CZYJEGOŚ BLOGA. ZROBIŁO MI SIĘ PRZYKRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
DOBRA JUŻ NIC.


                                                       5 kOMENTARZY
                                    KOLEJNY ROZDZIAŁ

sobota, 22 marca 2014

Przeczytaj!!!!

Tak jak widzicie spóźniam się z rozdziałem.
Wyjaśnię dlaczego.
Rodzice zabrali mi wszystko co możliwe żeby połączyć się z internetem.
I przez miesiąc będę zupełnie odłączona od świata wirtualnego -,- niestety.
No więc przez miesiąc nie pojawi się rozdział. Lub  przez dwa. Bo oczywiście jest warunek że jeśli nie poprawie ocen w szkole to nie dostanę tych rzeczy z powrotem :'(
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział jeśli odzyskam komputer to obiecuję że rozdziały będą pojawiać się systematycznie i tak co 2 dni żeby wam wynagrodzić moją nieobecność
Przepraszam! Nie zostawiajcie mnie!! ;)
Musiałam do was jakoś napisać bo mnie sumienie dręczyło.
Kocham was i trzymajcie za mnie kciuki żebym poprawiła się w szkole hahah.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 9

Wczorajsza rozmowa z Megan dała mi naprawdę dużo do myślenia. Nie wiem co ona przeżywała i już nigdy się nie dowiem. W sumie nie chciałbym nigdy tego czuć, mieć świadomość, że człowiek, który uczył cię żyć zabił. Zabił kolejną ważną osobę w twoim życiu.
To musi strasznie boleć mimo tego ona wydaję się byc silna. Silna inaczej. Nie pokazuję swoich uczuć tylko jeszcze dodatkowo krzywdzi siebie.
A to w żadnym stopni ni jest jej wina. Nie chcę, by się oszpecała chociaż dla mnie ona zawsze będzie najpiękniejszą księżniczką na ziemi. Czuję się bezsilnny. Nie wiem w jaki sposób mogę jej pomóc. Normalnie załatwiłbym to krzykiem, ale nie teraz.
Ona jest kimś więcej niż tylko dziewczyną. Nie wiem jak nazwać to uczucie. Nie wiem co czuję. Wszystko się we mnie miesza.
Złość względem tego skurwiela, który ją tak skrzywdził doprowadza mnie do jeszcze większej furri.
Pod wpływem wszytskich przemyśleń czułem jak moja twarz dosłownie pali. Pięści zaciskały się tak mocno, że gdybym tylko mógł rozwaliłbym coś. Jednak muszę sie powstrzymać.
Chłodne powietrze uderzyło w moje ciało, kiedy szybkim krokiem opuściłem miejsce mojej pracy.  Ruszyłem w stronę mojego domu. Tak pieszo. Cholerny śnieg. Sypie i sypie nienawidzę zimy. Pod kilkoma względami. Mróz, śnieg, święta i nowy rok.
Prechodziłem ulicą, na której mieszkała Meg. Spojrzałem na ekran mojego Iphona, by sprawdzić godzinę.
Powinna już być w domu.
Postanowiłem sprawdzić jak sie ma moja księżniczka.
Stojąc przed drzwiami Megan jeszcze chwilę sie wachałem. A co jeśli nie chce ?
- Idioto ! Ty się nigdy nie zastanawiasz. Działasz. - mruknąłem sam do siebie. I chwiejnym ruchem zapukałem w brązowe drewniane drzwi. Nerwowo obracałem w dłoni mój telefon, czekająć aż ktoś uchyli te masywne drzwi.
Kiedy wreszcie ujrzałem tajemniczą postać. Jej twarz pokrywały setki zmarszczek, a skóra na jej dłoniach lekko zwisała. Była ubrana w babciny fartuszek. Pomyślałem, że to musi być albo ciocia Meg albo babcia. Eh raczej babcia.
- Jest Meg. - zapytałem po chwili milczenia. - To znaczy Megan. - poprawiłem się, kiedy zobaczyłem pytającą twarz starszej pani. Uśmiechnęła się tym samym pokazując brak zębów.
- To ona ma chłopaka ? Od kiedy ! - zaśmiałem się na piskliwy głos babci a również na treść jej wypowiedzi. - Proszę wejdz. Megan ! Twój chłopak. - zobaczyłem małą i kruchą sylwetkę Megan, uśmiechnąłem się na jej widok, a na jej twarzy pojawił sie ten słodki rumieniec.
- Baabciu to jest kolega. - tak jak przypiszczałem babcia. Kiedy babcia chciała już coś powiedzieć ona zgromiła ją wzrokiem. Nie mogłem powstrzymać śmiechu kiedy widziałem jej obrażoną buźkę, niestety nie mogłem wybuchnąć musiałem pokazać jakim jestem dżentelmenem. - Wejdziesz ? - pokiwałem przecząco głową a ona lekko się zdziwiła.
- Chciałem cie zabrać na spacer. - wruszyła ramionami dała mi znak, bym chwilę zaczekał i chwilę później zniknęła za dzrwiami swojego pokoju.
Muszę przyznać, że byłem lekko skrępowany jej babcią. Śledziła każdy mój ruch cały czas ukazując swoje dziąsła. Nerwowo skubałem paznokcie....... co się ze mną dzieję ?
Poczułem wielką ulgę, kiedy przed nami stanęła gotowa Megan. Pożegnałem się z panią babcią i wyszliśmy. Wrescie. Głośno wypuściłem powietrze i usłyszałem cichy chichot Megan.
- Co. Boisz się mojej babci ?  - zapytała cały czas wesołym głosem.
- Nie, że się boję po prostu... - słysząc śmiech Meg sam wybuchłem niekontrolowanym śmiechem.
- Chciała cię po prostu poznać. Nie bój się nic ci nie zrobi. - powiedziała i splotła nasze dłonie razem. Chwilę wpatrywałem sie w to co się w tej chwili działo.  Spojrzałem na jej twarz. W jej pięknych lekko falowanych blond włosach widniały białe płatki śniegu, które trafiały tam zmuszane przez delikatny wiaterek. Zatopiłem wzrok w jej przerażająco błękitnych tęczówkach, które idealnie zgrywały się ze śniadą cerą. Wyglądała na taką gładką i przytulną, jedyne czego chciałem to dotknać jej miekkiej skóry.
Byliśmy w samym centrum Londynu. Było około dziewiętnastej. Niebo było ciemne, granatowe. Można było dostrzec na nim małe światełka. Można było podejrzewać, że o tej godzine każdy powinnien siedzieć w domu z ciepła herbatką i z kocykiem oglądając ulubiony film w gronie rodziny. Nie tutaj. Ludzie kręcili się wokół wielkiej choinki z kolorowymi lampkami, która od razu rzucała sie w oczy. Do tego z małych głośniczków rozprzestrzeniała się świąteczna muzyka. Było tak wesoło. To niemożliwie, chodzę tutaj codzinnie a dopiero teraz dostrzegłem piękno tego miejsca. Przy niej wszystko było inne, ja byłem kimś innym.
- Po co mnie tutaj zabrałeś ? - zapytała i stanęła swoim malutkim ciałem przede mną.
- Chciałem zobaczyć jak się masz. - ukazała rząd swoich białych zębów i wtuliła się w mój tors. Złapałem ją w talii i zacząłem poruszać się w rytmie kolędy.
- Last Christmas i give my heart. - słyszałem jej cieniutki głosik mamroczący słowa piosenki. Uniosła głowę i spojrzała na mnie. Nasze oczy po raz kolejny napawały się swoim widokiem. Nasz twarze zaczęły się przybliżać, ale nasze oczy cały czas splecione były razem. Musnąłem delikatnie jej wargi swoimi ustami ale jej ruch całkowicie mnie zaskoczył. Złączyła nasze wargi. Nie protestowałem. Wręcz przeciwnie. Napawałem się smakiem jej miękkich, delikatnych ust. Mój język błądził w jej wargach w poszukiwaniu swojego celu.....
Właśnie wtedy byłem najszczęsliwszym człowiekiem na ziemi. Król całował swoją najukochańszą
księżniczkę.....                            

________________________________________________________________________________



Kolejny mega KRÓTKI rozdział.
Przepraszam ale ostatnio nic mi nie wychodzi.
Trudno mi się pisało ten rozdział i oczywiście przepraszam za wszystkie błędy, które poprawie być może jeszcze dzisiaj.
Za spóźnienie też :)
Pożniej napiszę co i jak. Na razie się uczę -,-

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 8

 Wyjaśnisz mi to? Obiecałaś zrobić to rano. - jego ton był spokojny i opanowany a w jego oczach widziałam ból i smutek. Chciał mi pomóc ale ja  nie chce niczyjej pomocy. Chcę mu zaufać ale nie umiem.
- Liam ale to nie jest takie proste. - odpowiedziałam. Widziałam to jak było mu przykro z tego powodu ale ja nie jestem gotowa. Nie mam siły o tym wszystkim mówić ale nie chcę patrzeć na to jak cierpi z mojego powodu.
- Ale proszę. Ja chcę pomóc. - usilne błagał bym mu powiedziała. Nie chcę. - Meg, zaufaj mi. - objął moją małą dłoń w swoja i delikatnie pocierał moje knykcie.
- Obiecaj mi coś. - kiwnął głową - jak bardzo cię to przerazi obiecaj, że zostaniesz. - powiedziałam.
- Obiecuję. - odpowiedział a ja utopiłam się w jego brązowych tęczówkach i zaczęłam mówić.
- Moi rodzice wcale nie wyjechali.
Zacznę od początku. Kiedyś było na prawdę fajnie. Można było powiedzieć, że nasza rodzina była idealna. Perfekcyjna. Dogadywaliśmy się ze sobą jak żadna inna. Pomagaliśmy sobie, zawsze broniliśmy się nawzajem. Łączyło nas coś więcej oprócz przyjaźni, miłości. Tego nie da się opisać to trzeba poczuć. Z tatą miałam najlepszy kontakt. Byłam jego oczkiem w głowie. Aniołkiem. - do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zatrzymałam się na chwilę i zobaczyć jego reakcje. Siedział spokojnie. Słuchał. - Kochałam go i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Pamiętam jak ....... przyrzekał mi, że już zawsze będziemy tak szczęśliwi. Okłamał mnie.......
To wszystko zaczęło się kiedy skończyłam 16 lat. Z początku tylko kłótnie i tak dalej.... przez dwa lata tak było aż, któregoś dnia ojciec uderzył mamę ale to było tylko raz.
Zamykałam się w pokoju i płakałam. Przychodziła do mnie młodsza siostra, wtedy musiałam być silna i powstrzymać swoje słabości. A kiedy wychodziła znowu płakałam. Potrafiłam tak cały czas nie raz zawalałam noce. Zastanawiałam się dlaczego.
Przyszedł dzień kiedy moja własna siostra przyszła do mnie i powiedziała mi, że to jej wina, że im się nie układa. A ja nie mogłam na to pozwolić, by zadręczała się tym. Chciałam wyjaśnić to z nimi ale się nie dało. Kazali mi się wynosić bo trafiłam akurat na środek  ich kłótni. Zaczęłam im mówić to co powiedziała mi Sam ale nie wytrzymałam i powiedziałam do nich, że są pierdolonymi rodzicami. Wtedy ... - zacięłam się i nie mówiłam nic przez chwilę on to rozumiał. Płakałam łzy lały się strumieniami. - Uderzył mnie. Ale ja nie mogłam się zamknąć i gadałam a wtedy to już mnie pobił. Sam to wszystko widziała. To stało się tego dnia kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy do dlatego tak zareagowałam na tego chłopaka nie robił mi krzywdy ale ja nie chciałam być kolejny raz skrzywdzona. Następnego dnia dowiedziałam się, że ojciec zabił moją matkę. - wybuchłam niekontrolowanym płaczem - zabił ją ! Mój tata. Obiecał, że zawsze będziemy szczęśliwi. - mamrotałam przez łzy. Mój obraz był zamazany ale widziałam jak Liam zbliża się do mnie a ja jedyne czego chciałam to przytulić się do niego. I to zrobiłam. Bawił się moimi włosami a ja cicho łkałam w jego koszulkę. Nie uciszał mnie. Wiedział, że muszę popłakać . To była jedyna osoba, z którą tak otwarcie porozmawiałam opowiedziałam szczegóły, nawet z Liz tak nie rozmawaiałam.


 ***

Nadal siedzieliśmy w siebie wtuleni a ja powoli dochodziłam do siebie.
- To dlatego się cięłaś - przerwał tą długą ciszę. Niestety musiał zapytać. Pokiwałam głową było mi już obojętne czy wie czy nie nadal tu jest i to mi starczy. - Pokaż ręce. - spojrzałam na niego zdziwiona - ' Chcę wiedzieć ile razy mnie nie było kiedy byłem potrzebny '  - odpowiedział na moje niezadane pytanie i odsłonił rękaw bluzki. - Dlaczego nie znalazłem cię wcześniej. Nigdy bym do tego nie dopuścił. - Zaciągnęłam się powtórnie jego zapachem i chętnie wsłuchiwałam się w jego  głos.  Był delikatny, miły ale zarazem słychać było smutek i złość.
Dobrze, że nie wie o małym białym proszku. Wtedy to już na pewno go, by tutaj nie było.
- Cieszę się, że jesteś - wybełkotałam.
- A ja się ciesze, że cię znalazłem. Nie pozwolę już ci nigdy upaść i cierpieć. Księżniczko. - uśmiechnęłam się. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela. Mam nadzieję, że on tez mnie za kogoś tak bliskiego uważa. Skoro tutaj jeszcze jest chyba musi mnie lubić.
Czuję  jakbym zwaliła połowę ciężaru mówiąc mu o tym. Lżej mi i mam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Ja będę brać jego problemy na siebie a on moje...


***


_______________________________________________________________________________
                                                                          *Edit*

Witojcie <3
No więc trzeba mi przyznać, że z czasem się wyrobiłam czego bardzo się bałam XD.

Tak wiem rozdział, krótki i nie zbyt fajny ale brak mi weny. -.-
Miłego czytania.
Dzisiaj się nie będę rozpisywać bo nic ciekawego się nie wydarzyło :/

PaAA


                                                             Następny rozdział w
                                                            PONIEDZIAŁEK!!!!!
                                                                                lub wtorek :D
                                   Oczywiście musi być co najmniej 7 komentarzy :) XD

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 7

"Nie sztuką jest się zauroczyć, za­kochać... Sztuką jest pokochać"





Pisnęłam, kiedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i dostrzegłam moją przyjaciółkę zwijającą się ze śmiechu. Zgromiłam ją wzrokiem i wróciłam do moich wcześniejszych zajęć.
- Chcesz żebym na zawał zeszła? Pizdo. - mówiłam cały czas z podniesionym oddechem.
- Twoja mina. - powiedziała i na nowo wybuchła śmiechem ja tylko przewróciłam oczami i próbowałam zignorować jej zachowanie. Nie mam zielonego pojęcia co ją tak śmieszy. EH.
- Lepiej weź się do pracy. - oznajmiłam. Kiedy zobaczyłam jej minę to ja nie  mogłam powstrzymać uśmiechu. Hahhaa mina na pedofila.


****


Usłyszałam dźwięk  dzwonka, który oznajmiał, że ktoś właśnie wszedł do kawiarni. Z uśmiechem odwróciłam się w stronę klienta.
Jednak to nie był zwyczajny człowiek, który przyszedł się napić kawy.
To Liam. Mam się cieszyć ? Panikować ? Wkurzać ?
UGH sama nie wiem.
- Witaj księżniczko. -  moja przyjaciółka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem a ja tylko wzruszyłam ramionami. Już widzę jej pytania kiedy on nas opuści.
- Hej. Coś podać? - przywitałam się i od razu przeszłam do mojej codziennej gadki. Uniosłam lekko wzrok i dostrzegłam, że ubrany był  w białą bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Reszty niestety nie mogłam dostrzec ponieważ widok zasłaniał mi barek.
- Chcę ciebie. -  Spojrzałam się na niego lekko zdezorientowana. Dobrze usłyszałam ? Widziałam na jego twarzy ten głupiutki uśmieszek, który z czasem zaczął już mnie wkurzać. Zarumieniłam się kiedy jego słowa wreszcie do mnie dotarły. Byłam zawstydzona ale też wściekła. Oba te uczucia zlewały się ze sobą. - Uwielbiam kiedy to robisz. - spojrzałam na niego zszokowana. Co niby robię ? - Nerwowo bawisz się palcami. Widać po tym jak bardzo bezbronna jesteś. Księżniczko. - odpowiedział na moje nie zadane pytanie. Nawet nie wiedziałam, że to robię. Jest taki onieśmielający lub tak wkurzający. To pewnie z tego powodu.
- Bezbronny to jesteś ty. - powiedziałam sama do siebie. Musiał to usłyszeć, bo blat, który nas oddzielał nie był już dla niego przeszkodą. Przybliżył się do mnie i szepnął coś do ucha, ale byłam tak przerażona, że nie zdołałam usłyszeć co mówi. Kiedy się oddalał zobaczyłam tylko ten podstępny uśmiech.
Spojrzałam błagalnie na Liz. Chciałam żeby tutaj przyszła i mnie zmieniła. Zrobiła to ale Liam gdy tylko zobaczył co się dzieje. Posłałam wzrok mojej przyjaciółce typu : Spadaj. A ona jak na zawołanie ponownie schowała się na zapleczu.
- Miałem zamiar tylko zapytać się czy gdzieś razem wyskoczymy a ty od razu tak reagujesz. - powiedział. Przez chwile nasze wzroki były 'SPLECIONE'  ze sobą ale po chwili otrząsnęłam się i zastanawiałam nad jego propozycją.
- Pewnie nawet gdybym nie chciała to i tak bym musiała. Bo taki psychol jak ty nie da mi odmówić. - powiedziałam zrezygnowana. I ponownie spojrzałam na niego. Był zadowolony, że po raz pierwszy dobrowolnie zgodziłam się na nasze spotkanie.
- Kiedy kończysz? - zapytał
- Przyjedź po mnie o 19. - powiedziałam tak jak tylko najwredniej umiałam. Chciałam już ukryć się w zapleczu i czekać. Aż po mnie przyjedzie. UHG ale niestety zatrzymał mnie jego surowy ton.
- Zapytałem o coś. - był stanowczy ale już się go nie bałam raczej wręcz przeciwnie. Śmieszyło mnie to już powoli. Bo kiedy coś nie szło po jego myśli on zwyczajnie podnosił ton i stawał się oschły. PFF..
- Jesteś taki irytujący. Kończę za 15 minut. - powiedziałam i nie żałowałam chyba po raz pierwszy odkąd go poznałam. Jego rysy twarzy były całkowicie wyostrzone a usta zaciśnięte w cienką prostą linię. Musiał je mocno zaciskać bo miejscami widać było biały kolor.
- Ubieraj się. Koleżanka sobie sama poradzi. - powiedział stanowczo i spojrzał się na mnie ostrym i ciemnym wzrokiem. Chciałam już coś powiedzieć ale zanim to powiedziałam przemyślałam kilka kwestii i postanowiłam po prostu zrobić to co mi kazał.
Wkurwiające jest jak ktoś tak tobą rządzi ale wiem, że z nim nie wygram.
Niestety.
 ******
Wsiadłam do jego czarnego sportowego auta. W sumie nigdy nie zastanawiałam się nad tym ALE jakim cudem, że stać go na te wszystkie drogie rzeczy. Przecież jest to niemożliwe.  Ma 22 lata a ja 20 jak to możliwe, że ja skończyłam w jakiejś tam kawiarni na pół etatu a on ?! Co on takiego robi. Burdel prowadzi?  To całkiem możliwe. Wygląda na takiego. Pasuję mi to do niego.
Dobra ale to nie zmienia faktu, że mam focha na niego.


To siedzenie jest inne. W niczym nie przypomina siedzenia w moim samochodzie. To dziwne ale cholernie niewygodnie mi się tutaj siedzi. Przez to że cały czas mi się coś wbijało to w nogę to w tyłek. Wierciłam się i nie mogłam spokojnie usiedzieć. Próbowałam znaleźć jakąś wygodną pozycje ale...
 - Jak nie przestaniesz to przerżnę cie tu i teraz. - już mi wygodnie powiedziałam sama do siebie w myślach i od teraz siedziałam już bez ruchu.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam zupełnie spokojnie i cały czas wpatrywałam się w dłużący się krajobraz za oknem. Jednak odpowiedzi nie uzyskałam postanowiłam już nie pytać. Jak on czegoś nie chce to lepiej nie będę go już wkurwiać .
Z tej całej ciszy pomiędzy nami ratowała mnie tylko muzyka wydobywająca się cicho z radia.
Po chwili nie słyszałam już muzyki tylko wiadomości. Nic ciekawego ale kiedy tylko w moich uszach zabrzmiało nazwisko Cox zaczęłam przysłuchiwac się bardziej.
''  J.Cox  dzisiaj rano uciekł z placówki więziennej. Nadal nie wiemy jak to się stało. Musiał mieć jakieś kontakty z kimś po za więzieniem. Policja, psy cały czas szukają męszczyznt, który jest nieobliczalny. To ten sam męszczyzna, który zabił swoją żonę.. Dostaliśmy też informacje, że brutalnie pobił swojego współlokatora i jednego z policjantów, dlatego nie wiemy do czego teraz może być zdolny. Prosimy o zachowanie ostrożności i jeżeli któryś z państwa natknie się na jego ślad proszę nie trzymać tego w tajemnicy. Prosimy dzwonić gdziekolwiek.
Mówiła .............. "
Oszołomiona tym co usłyszałam oparłam się o drzwi auta i nie mogłam powstrzymać tego jak bardzo byłam zdenerwowana.
Wiedziałam, że czeka mnie spotkanie i z policja i z moim Ojcem. Nie wierzę, że nie przyjechał, by tutaj popatrzeć jak bardzo nas skrzywdził.
Musze się przygotować. To nie będzie normalne spotkanie. Po raz pierwszy w życiu spotkam się z prawdziwym mordercą.


******



- Liam ja nie umiem ! - panikowałam kiedy próbował zaciągnąć mnie na lód, jednak utrudniały mi to ........ łyżwy. Pociągnął mnie z całej siły i po chwili oboje znaleźliśmy się na lodowisku. Niestety ja jak to ja .... sierota, nie mogłam utrzymać równowagi i próbując opanować moje nogi wylądowałam na Liamie co nie było dobrym pomysłem ponieważ chwile później leżeliśmy już oboje. Zaśmiałam się a on zrobił to samo. Tak słodko. Nigdy nie widziałam jak się śmiał po za tym jego głupiutkim uśmieszkiem.
Spojrzałam na jego twarz był cały czerwony, nie wiem czy z zimna czy ze śmiechy. Wpatrywałam się chwilę w jego brązowe tęczówki kiedy jego wzrok także spotkał moje. Jego usta powoli zbliżały się do moich tak jak by chciał zapytać mnie o pozwolenie.
Jednak ja gwałtownie się odsunęłam. Uśmiechnął się delikatnie ale w jego oczach widziałam żal lub smutek. A może oba te uczucia ? Nie wiem.
Wiem, że ja nie byłam gotowa i być może nigdy nie będę.
- Wstawaj. - Liam podniósł się i w ani jednym stopniu się nie zachwiał. Wyciągnął dłoń żeby pomóc mi wstać i chyba ten pierwszy raz przyjęłam jego gest. Jeszcze przez chwilę nie mogłam utrzymać równowagi ale na szczęście, przed kolejnym upadkiem powstrzymał mnie On.
Wyszczerzyłam zęby  w celu podziękowania. Nie było to zbyt seksowne ale ode mnie więc niech się cieszy. - Stoisz ? - zapytał a ja kiwnęłam głową. -  Umiesz jeździć na rolkach ? - ponownie zapytała a ja po raz kolejny potwierdziłam kiwnięciem głową. - To umiesz i jeździć na łyżwach. - puścił mnie a ja ponownie się zachwiałam ale tym razem to sama przywróciłam równowagę. Dostrzegłam, że zostałam sama na środku tego czegoś. UMIERAM. Gdybym chociaż umiała dojechać do tej cholernej barierki ale nie chcę wolę uniknąć połamań.
Na czworakach  dostałam się do mojego upragnionego miejsca. Oparłam się o małą ścianę, która oddzielała lód od normalnej powierzchni.
Mój wzrok mierzył każdą osobę na lodzie w poszukiwaniu tej jednej. Zauważyłam jak mój cel sunie po lodzie. AW wyglądał tak słodko. Delikatnie ugięte plecy i tak samo zgrabnie wypięty tyłek. Mam ochotę go tak z całej siły klepnąć w ten zadek. Zaśmiałam się z moich brudnych myśli i powróciłam do obserwowania chłopaka. W tym momencie ani trochę nie przypominał mi Liama z przed kilku godzin. Był miły, słodki i czuły. KOCHANY ! Haha.
Takiego Liama lubię a nawet bardzo.



***



- Cała się trzęsiesz. Zimno ci ? - nie kurde nadzwyczaj mi gorąco. - Masz moją kurtkę. - podał mi ją ale ja odmówiłam. Jak to on założył mi ją sam. I jeszcze zapiął. Zaśmiałam się a on odwzajemnił się tym samym.
- A ty ? - zapytałam i nie wiem co we mnie wstąpiło ale wtuliłam się w niego.
- Zaraz będziemy w samochodzie księżniczko. - przytaknęłam a on objął mnie swoim ramieniem.
                                                                          
          

                                                                          P.O.V Liam



- Zaraz będziemy w samochodzie - odpowiedziałem i poczułem jak przybliża się do mnie. Zdziwiło mnie to ale objąłem ją swoim ramieniem. Była taka malutka i krucha ale miała też swój charakter. Byłą inna niż wszystkie. Być może nie była tak łatwa jak one. Chciałem jej. Pragnąłem jej a zarazem wiedziałem, że nie mogę. Ona mnie nie chciała. Przysięgam, że zrobię wszystko, by ją zdobyć. Żebym mógł mówić do niej MOJA, żebym mógł dać jej buziaka na dobranoc. To chore ale tego pragnę, tego chcę......

                                                                            P.O.V Megan



 Cały czas siedziałam w jego kurtce. Nie chcę jej oddawać ale muszę. Napawałam się jego zapachem, który oddał mi razem z ta rzeczą. Wdychałam powietrze tak mocno i tak zachłannie jak tylko mogłam.
- Pomyślałem, że może pojedziemy do mnie. Na ciepłe kakao. Chyba, że nie chcesz. - Och. Czy ja się przesłyszałam. On zapytał mnie o zdanie?
Przyznam, że nigdy go nie zrozumiem.
- Chcę. - tak chcę. Rozkoszuję się tymi miłymi chwilami, które spędzamy razem chcę ich więcej... ale takich. Miłych. Widziałam jego zadowolenie kiedy uzyskał odpowiedz na swoje pytanie. Może nie pytanie ale ja mu odpowiedziałam cokolwiek to było. - Lubię cię takiego. - sama nie wiem kiedy tych kilka słów wymsknęło mi się z ust. Ale nie żałowałam.
- Co masz na myśli? - zarumieniłam się, kiedy spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Nie tym głupim uśmiechem. Słodkim. Nastoletnim. Tym co lubiłam i wolałam.
- Kiedy jesteś taki no wiesz ..... - odpowiedziałam, wiedziałam, że on wiedział o co chodzi ale nadal jego wzrok dopytywał się szczegółów. Przygryzłam dolną wargę. Nie wiem jak to powiedzieć. To chore. - Uroczy i kochany - powiedziałam szeptem a on mruknął w oznace, że nie dosłyszał ale słyszał ! Widzę uśmiech !  Zaśmiałam się. - Słyszałeś ! - walnęłam go w ramię jak dobrego kolegę a on wyszczerzył zęby. Zachichotałam. - Uroczy i kochany. - powiedziałam nieco głośniej ale i szybciej.
- Wiem. Jestem zajebisty. - parsknęłam śmiechem nie mogłam się powstrzymać.
- Skromość .... -  hahahhaha. Nastała cisza. Nie przeszkadzała mi.

***


- Kakao czy herbata?! - krzyczał  będąc w kuchni.
- Kakao - odpowiedziałam na jego pytanie i robiłam to co mi kazał. Szukałam jakiegoś fajnego filmu. Hmmm. Mam ochotę na Horror. - Chcę coś strasznego. - powiedziałam kiedy wszedł do pokoju. Przyniósł dwa kubki i trzy wielkie miski popcornu oraz butelkę coli. WOW zaszalał.
- Okey jak byś się bała to śmiało leć na moją klatę. - powiedział i przejechał dłońmi po swoim idealnie wyrzeźbionym torsie.
- Nie gadaj tyle tylko włączaj! - odpowiedziałam i zaczęłam śmiać się z jego wcześniejszej wypowiedzi.


***

- Liam? - szukałam drugiej osoby na tej ogromnej kanapie. Byłam skulona w jedną mała kuleczkę. - Jesteś? - zapytałam ponownie.
- Co jest? - zaspany podniósł głowę z oparcia i spojrzał się na mnnie.
- Boję się. - zaśmiał się ale od razu przyciągnął mnie do swojego torsu. - To nie jest śmieszne. - powiedziałam oburzona.
- Wiem. Widocznie takie małe dziewczynki nie powinny oglądać filmów dla dorosłych. Księżniczko. - odpowiedział a ja tylko wydęłam usta w nie zadowoleniu. Sam jest mały. - Chcesz spać ? - zapytał po chwili ciszy. Kiwnęłam głową a on uniósł się i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Nie protestowałam. Nie miałam siły wstać a co dopiero wejść na górę aha no i jeszcze jedno.....bałam się.
Liam posadził mnie na łóżku, które widziałam już kilka razy. Podał mi te same rzeczy. które miałam ostatnim razem. Chciał wyjść, kiedy  ja zbuntowałam się i poprosiłam go żeby został. To głupie ale bałam się.
Zaśmiał się\ę. Kazałam mu się odwrócić i szybko wsunęłam na siebie rzeczy. Wskoczyłam pod cieplutką kołderkę i ułożyłam się wygodnie w jego łóżku. - Może mam jeszcze z tobą spać. - zaśmiał się, ale ja byłam całkowicie poważna. Tak. Masz się tutaj położyć i grzecznie leżeć, bo nie mam zamiaru być sama w tych ciemnościach. - Okeyyy. Mogłem już dawno puścić ten horror. Marzyłem o tym. - Zaśmiał się nie wiem, który raz już w ciągu nie całych 5 minut. Przebrał się i ułożył obok mnie.
- Jesteś? - zapytałam i klepnęłam drugą połowę łóżka na której on wciąż się znajdował. - Przytul mnie. Proszę. - zrobił to co powiedziałam. Sama się sobie  dziwiłam na tak wiele rzeczy mu pozwalam. A co dopiero on sobie myśli. Eh.
- Odpowiesz mi na jedno pytanie?  Ale szczerze. - powiedział.
- No zależy jakie. odpowiedziałam i odwróciłam się twarzą do niego. Zgromił mnie wzrokiem a ja cicho zachichotałam - No powiedzmy, że dobra. - zgodziłam się, bo przecież o co takiego mógł mnie zapytać.
- Skąd te siniaki na twoim ciele? - och. zapomniałam o tym.

                                                                              ***

____________________________________________________________________________________

Możecie się na mnie wkurzać.
Przepraszam głupio wyszło z tym rozdziałem, ale jak widzicie ten jest dłuższy.
Połączyłam dwa w jedno.

Ktoś napisał pod 6 rozdziałem czy zostawiam bloga.

Nie w żadnym wypadku!
Mam naprawdę dużo pomysłów i planów co do tego bloga.
I czy wam się to podoba czy nie na razie będę go pisać.

Przepraszam, że nie jestem punktualna no ale taka moja natura.
Nie będę się szkoła tłumaczyć bo każdy z nas do niej chodzi.
Jestem leniwa  :D


Mam nadzieję, że mimo wszystko ktoś tu wchodzi i czyta.
Cieszy mnie każdy komentarz, każde wyświetlenie daje mi mocnego kopa w dupę, żeby usiąść i napisać coś dla was chociaż nie zawsze mam na to czas.


Dziękuje wam.

Nie chcę was znowu skłamać ale rozdział w czwartek a ostatecznie w piątek
100%
Oczywiście nie dodam rozdziału jeśli nie będzie odpowiedniej ilości komentarzy w tym wypadku 6 ^.^

Dobranoc lub miłego dnia :))))