sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 10

Wspomnienia z wczorajszego dnia wywoływały u mnie uśmiech, który już od dawna sam z siebie nie gościł na mojej twarzy. To było magiczne, kiedy wtopiłam się w jego miękkie wargi....... Wdychałam, na myśl o kolejnym takim. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Muszę przyznać, że z każdą kolejną chwilą pragnę go bardziej i bardziej. Nie chodzi tu od razu o seks. Raczej o  jego bliskość i ciepło. O to z jaka czułością się  na mnie patrzy a kiedy posyła mi ten niebiański uśmiech. Mam ochotę pocałować go po raz kolejny. Kocham jego głos. Kocham gdy nazywa mnie księżniczką. Wtedy czuję się komuś potrzebna, bo przecież od tak sobie by mnie nie pocałował ? To musiało coś znaczyć chyba, że po prostu moja cholerna naiwność znowu się uruchamia. Oby nie. Mam nadzieję, że to było prawdziwe.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, która wpadła do mojego pokoju jak opętana.
Mruknęłam z nie zadowolenia, kiedy po drugiej stronie łóżka znalazła się Liz i dała mi klapsa na dupę.
- Kobieto ! Mam wolne ! Daj mi pospać ! - zwaliłam ją z łóżka i zakryłam głowę kołdrą. Nie mam ochoty wstać nie spałam przez północy a teraz jest dopiero 10 !!! Wyrwała mi pościel a ja postanowiłam uledz i się jej nie sprzeciwiać i tak za cholerę bym nie wygrała. - Nienawidzę cię - mruknęłam i poszłam w kierunku łazienki, żeby się ogarnąć, kiedy wróciłam na łóżku czekały już uszykowane rzeczy przez Liz. Poczułam się jak 5 latka, której mama szykuję rzeczy. - Coś ty taka podekscytowana ? - zapytałam ciekawa.
- Zaraz ci powiem. Gotowa? - pisnęła i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Nie zdąrzyłam nawet pożegnać się z babcia, a już ona wyciągnęła mnie z domu. Jak bym sama nie mogła wyjść. Czując zimne powietrze uderzające w moje ciało poczułam złość, że Liz zwyczajnie nie pozwoliła zaszyć mi się w domu pod kołderką z ciepłym kakaem z pilotem w ręku.  - No to słuchaj ! - powiedziała podekscytowana. Spojrzałam na nią zdziwiona, to na pewno ona ? - Pamiętasz tego chłopaka, który podobał mi się rok temu ? - mruknęłam krótkie tak a ona wyszczerzyła się w moim kierunku. - Teraz słuchaj ! - cały czas cię słucham pizdo. - Zaprosił mnie ! Zaprosił mnie na kolację ! - zakrztusiłam się własną śliną.
- To nie mogłąś mi tego w domu powiedzieć ! musiałyśmy wychodzić! - mówiłam cały czas obrażona. Zwyczajnie mnie wkurzyła.
- Idziemy na zakupy. Leniu. - mruknęłam niezadowolona i posłałam jej  spojrzenie typu  JUŻ NIE ŻYJESZ a w myślach knułam plan zemsty. - Boże nawet nie wiesz jak się cieszę!! - tak ja też i to strasznie. Cieszyłabym się jeszcze bardziej gdybym mogła iść spać. - IIIIII Fajnie nie??!?!?!? - zapiszczała co wywołało u mnie nagły napad śmiechu. Kochałam gdy to robiła, to takie nie w jej stylu, po za tym dziwnię brzmiało. Przytuliła się do mnie a ze mnie cały stres spłynął jak po deszczu.
******
- Całowałaś się z nim ?! - wydarła się na cały sklep tym samym zwracając na nas uwagę innych osób zarumieniłam się i starałam się ją uciszyć, ale jej się niestety nie da. - To jakiś psychol ! Ty weź nie pierdol, że on ci się podoba. - pokiwałam potwierdzającą głową. Słyszałam jak walnęła sobie w twarz i pod nosem wypowiedziałą kilka przekleństw.
- Ale on nie jest taki zły. Musiałabyś go pozna.... -
- Poznać ? No chyba cię dziewczynko popierdoliło ! - przerwała mi i ponownie wybuchła. Schowałam twarz w dłonie. Jaki wstyd. Co drugi przechodzień posyłał nam pytające spojrzenia. - Już ja ci go z głowy pizdo wybiję. - wymamrotała pod nosem i posłała mi przerażające spojrzenie.
- Nie wybijesz. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i obróciłam się, żeby zobaczyć jego twarz.
- Megan. Ja po prostu się martwię. Tak wiele przeszłaś nie chce żebyś znowu cierpiała. - jej głos stał sie opiekuńczy i ciepły a rysy twarzy gwałtownie złagodniały.
- Pozwól mi podjąć jakąś decyzję w życiu. Jeśli mnie skrzywdzi to tylko i wyłącznie sobie na to zasłużę, ale ja mu wierzę i może nie jestem do końca pewna ale mam nadzięję, że nic mi nie zrobi. - pokiwała głową.
- Ja cię na pewno pocieszać nie będę. Uprzedzam. - zaśmiałam się z jej słów ona również się uśmiechnęła.
- Kocham cię durniu. - przytuliłam ja a ona odwzajemniła mój uścisk.



____________________________________________________________________________________
 HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ


NO TO WRACAM. ŻADEN WIELKI POWRÓT ALE JEST!
NO TO KOLEJNY ROZDZIAŁ.
ROZDZIAŁY ERAZ BĘDĄ POJAWIAĆ SIE CZĘŚCIEJ I TO OD WAS ZALEŻY!


NIE WIEM CZY SIĘ CIESZYCIE ALE JA TAK BO WRESZCIE MOGĘ PISAJAĆ!
MOI RODZICE SIĘ NADE MNĄ ZLITOWALI. <3 CHYBA MNIE JESZCZE KOCHAJĄ.
cZYTAĆ CZYTAĆ CZYTAĆ! bO POZABIJAM.

AHA I MAM JESZCZE TAKĄ INNĄ SPRAWĘ.
POD TYM 'POŻEGNALYM' POSTEM BYŁ TYLKO JEDEN KOMENTARZ JESZCZE NAPISANY TYLKO PO TO ŻEBYM PRZECZYTAŁA CZYJEGOŚ BLOGA. ZROBIŁO MI SIĘ PRZYKRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
DOBRA JUŻ NIC.


                                                       5 kOMENTARZY
                                    KOLEJNY ROZDZIAŁ

4 komentarze:

  1. Cieszę się że wróciłaś:)
    Końcówka najlepsza *-*
    Czekam na nn...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc pizdo. W końcu . Wiem, że nie miałaś kompa, telefonu sratatatatata, Ale mogłaś iść do kogoś i napisać..... Ale no tak mówiąc zajebiste nie wiem czemu ale przypominają nas tak jakoś ... Jak na Ciebie się dre, bo to się boisz Lilli to boisz się podejść do Ewy z wyrażeniami.... Okey koniec. Ale rozdział zajebisty. Choć przydałaby się akcja, bo średnio lubię cnotliwe pierdoły..... Okey koniec.
    Pozdrawiam, Judyta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję Cię do Liebster Award! :)
    http://di4mondss.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń